-Chciałybyście poznać mojego ducha stróża? - zapytałem po drodze.
-Tak. - przytaknęła Claudia.
-Tak... Proszę pokaż go... - powiedziała nieśmiało Hikamu. (wiem, że jest nieśmiała, bo natka mi powiedziała ^^).
-To jest Kodomahi. - powiedziałem, a obok mnie pojawił się w formie kuleczkowej (taka latająca kulka, ma oczka, buźkę, nosek i płomienie zamiast włosów).
-Ale on mały. - zdziwiła się Claudia.
-Wcale nie jest taki mały. - zaśmiałem się. - to po prostu forma, że tak powiem kuleczkowa.
-Kuleczkowa? - zapytała zaskoczona Hikami.
-Tak. Kodomahi pokaż się s wojej pełnej postaci. - powiedziałem, a mój ognisty duch stróż pojawił się w swojej pełnej okazałości. CLaudia się wystraszyła, ale z czego tu się dziwić? Niecodziennie widuje się kolosalnego ognistego potwora... Wprawdzie dość przyjacielskiego potwora, ale Kodo (w skrócie) bardzo dobrze walczy więc lepiej uważać w walce z nim. W sumie ja - tak jak i Yoh - wolę walczyć w ludzkiej postaci. Bo jak jako wilk mam trzymać miecz? Prawie zawsze używam Wielkiej Formy Ducha, to prawda, ale miecz też jest bardzo przydatny w walce. W sumie... Mi jest łatwiej walczyć jako wilkowi niż Yohsiowi (czyt. Josiowi). Ech mój biedny, pobity przez swoją dziewczynę, (no co? Reishi bardzo przydatna umiejętność^^ (reishi czytanie w myślach i wiem co kto czuje)) braciszek. W sumie ja też muszę w końcu wyznać Claudi co do niej czuję...
-Nie bój się go. Nic Ci nie zrobi. - powiedziałem uśmiechając się do wilczycy.
-No tak przecież to jest duch... - powiedziała i westchnęła z ulgą Claudia.
-Niektóre duchy potrafią się materializować! - powiedziała Hikamu.
-Ja jestem szamanem i potrafię sprawić, zeby Kodomahi się zmaterializował. - powiedziałem.
-Szamanem? - zapytała wilczyca.
-Yhm.
-A opowiesz mi o tym coś jeszcze? - zapytała.
-Jasne. - rzekłem i zacząłem opowiadać. O turnieju szamanów (wilczy turniej, oł jea ^^), o duchach, ogólnie kto to szamani i tak dalej. Kodo zmienił się z powrotem w i także słuchał kulkę, chociaż nie wiem po co skoro to wiedział. Hikami także słuchała.
-Mas jeszcze jakieś pytania? - zapytałem.
< Masz jeszcze jakieś pytania? ^^>
sobota, 27 lipca 2013
Od Claudi CD
- Zik? I co teraz?- zapytałam, a głos mi drżał.
- Nie mam pojęcia.- odpowiedział niepewnie. Wtem przed nami ukazała się ciemna zjawa.
- Wy nędzne szczeniaki! Jak śmiecie tutaj przebywać!?- zawołała z wściekłością i ruszyła ku nam. Natychmiast zaczęliśmy uciekać. Spróbowałam wysilić swoje zmysły, dzięki czemu tuż za nami wyrosły ogromne korzenie drzew, co nieco spowolniło ducha, za to Zik w tym czasie złapał mnie za łapę i wzlecieliśmy w powietrze.
- Wynośmy się stąd- zawołał.
- Nie! Zaczekaj!- przerwałam mu i spojrzałam w dół.
- Dlaczego?- zapytał zdziwiony, chyba myślał że straciłam rozum.
- Widziałam w oczach tego ducha... Coś dziwnego. Jestem pewna, że ktoś opętał tę dziewczynę.- oznajmiłam.
- Ale jak możemy jej pomóc?- zastanowił się Zik.
- No przecież ty umiesz wszystko. Wierzę w Ciebie- powiedziałam z uśmiechem. Naprawdę byłam pewna, że coś na to zaradzi. Zatrzymał się i wylądował tuż przed demonem.
- Matko, w co ja się pakuję- wymruczał pod nosem, ale usłyszałam.
- Haha wróciliście?- zaśmiała się mrocznie, a mnie przeszły dreszcze.
- Tak. - odpowiedział jej krótko Zik, po czym wokół niego pojawiły się płomienie, tworząc ogniste koło.
- A to co za sztuczka?- żachnęła się dziewczyna, lecz on nie zwracał na nią uwagi, tylko szeptał coś pod nosem. Byłam w takim szoku, że nie wyłapałam jego słów. Wtem duch krzyknął przeraźliwie i wzniósł się w powietrze.
- Niee!- piszczała. Wokół niej pojawiła się biała poświata, po czym spadła na ziemię. Pierwsze co zauważyłam to, to że jej wygląd się zmienił. Była ubrana na biało, jej włosy miały również taki kolor, jedynie na szyi miała czarny naszyjnik. Niebieskie oczy wglądały spod gęstych rzęs. Spojrzałam na Zika, który stał osłupiały nie zdając sobie sprawy co zrobił. Dziewczyna wstała i ruszyła ku nam, a ja odruchowo zaczęłam się cofać.
- Nie bójcie się mnie. Nic wam nie zrobię. Jestem Hikamu- przedstawiła się.
- Ja jestem Zik, a to Claudia- powiedział wskazując na mnie.
- Miło was poznać. Przepraszam za wszystko... wiem, że mi nie wybaczycie, ale to nie byłam ja... wybaczcie- przeprosiła, a po jej gładkiej twarzy popłynęły łzy.
- Proszę nie płacz. Oczywiście, że Ci wybaczymy, prawda Zik?- spojrzałam na niego, a on pokiwał łbem.- Jesteś człowiekiem?
- Nie, jestem duchem, ale potrafię się materializować, zobaczcie- powiedziała, po czym stała się lekko przezroczysta.- Jeśli chcecie chętnie zostanę twoją towarzyszką, bądź twojego przyjaciela.- zapewniła.
- Proszę mów nam po imieniu, a poza tym ja już mam ducha stróża.- odpowiedział jej Zik,
- Ja... Ja nie mam- powiedziałam niepewnie. Sama nie wiedziałam co robię, przecież wolę być sama. Odkąd spotkałam Zika, stałam się jakaś dziwna... bardziej śmielsza. - Więc jeśli... jeśli chcesz...
- Oczywiście, że chcę!- zawołała ucieszona.- Od tak dawna nie mam przyjaciółki!- uśmiechnęłam się. Do watahy wróciliśmy już nie we dwoje, ale w trojga.
Hikamu kiedy była opętana:
Hikamu po przemianie:
- Nie mam pojęcia.- odpowiedział niepewnie. Wtem przed nami ukazała się ciemna zjawa.
- Wy nędzne szczeniaki! Jak śmiecie tutaj przebywać!?- zawołała z wściekłością i ruszyła ku nam. Natychmiast zaczęliśmy uciekać. Spróbowałam wysilić swoje zmysły, dzięki czemu tuż za nami wyrosły ogromne korzenie drzew, co nieco spowolniło ducha, za to Zik w tym czasie złapał mnie za łapę i wzlecieliśmy w powietrze.
- Wynośmy się stąd- zawołał.
- Nie! Zaczekaj!- przerwałam mu i spojrzałam w dół.
- Dlaczego?- zapytał zdziwiony, chyba myślał że straciłam rozum.
- Widziałam w oczach tego ducha... Coś dziwnego. Jestem pewna, że ktoś opętał tę dziewczynę.- oznajmiłam.
- Ale jak możemy jej pomóc?- zastanowił się Zik.
- No przecież ty umiesz wszystko. Wierzę w Ciebie- powiedziałam z uśmiechem. Naprawdę byłam pewna, że coś na to zaradzi. Zatrzymał się i wylądował tuż przed demonem.
- Matko, w co ja się pakuję- wymruczał pod nosem, ale usłyszałam.
- Haha wróciliście?- zaśmiała się mrocznie, a mnie przeszły dreszcze.
- Tak. - odpowiedział jej krótko Zik, po czym wokół niego pojawiły się płomienie, tworząc ogniste koło.
- A to co za sztuczka?- żachnęła się dziewczyna, lecz on nie zwracał na nią uwagi, tylko szeptał coś pod nosem. Byłam w takim szoku, że nie wyłapałam jego słów. Wtem duch krzyknął przeraźliwie i wzniósł się w powietrze.
- Niee!- piszczała. Wokół niej pojawiła się biała poświata, po czym spadła na ziemię. Pierwsze co zauważyłam to, to że jej wygląd się zmienił. Była ubrana na biało, jej włosy miały również taki kolor, jedynie na szyi miała czarny naszyjnik. Niebieskie oczy wglądały spod gęstych rzęs. Spojrzałam na Zika, który stał osłupiały nie zdając sobie sprawy co zrobił. Dziewczyna wstała i ruszyła ku nam, a ja odruchowo zaczęłam się cofać.
- Nie bójcie się mnie. Nic wam nie zrobię. Jestem Hikamu- przedstawiła się.
- Ja jestem Zik, a to Claudia- powiedział wskazując na mnie.
- Miło was poznać. Przepraszam za wszystko... wiem, że mi nie wybaczycie, ale to nie byłam ja... wybaczcie- przeprosiła, a po jej gładkiej twarzy popłynęły łzy.
- Proszę nie płacz. Oczywiście, że Ci wybaczymy, prawda Zik?- spojrzałam na niego, a on pokiwał łbem.- Jesteś człowiekiem?
- Nie, jestem duchem, ale potrafię się materializować, zobaczcie- powiedziała, po czym stała się lekko przezroczysta.- Jeśli chcecie chętnie zostanę twoją towarzyszką, bądź twojego przyjaciela.- zapewniła.
- Proszę mów nam po imieniu, a poza tym ja już mam ducha stróża.- odpowiedział jej Zik,
- Ja... Ja nie mam- powiedziałam niepewnie. Sama nie wiedziałam co robię, przecież wolę być sama. Odkąd spotkałam Zika, stałam się jakaś dziwna... bardziej śmielsza. - Więc jeśli... jeśli chcesz...
- Oczywiście, że chcę!- zawołała ucieszona.- Od tak dawna nie mam przyjaciółki!- uśmiechnęłam się. Do watahy wróciliśmy już nie we dwoje, ale w trojga.
Hikamu kiedy była opętana:
Hikamu po przemianie:
WILKI!
Ostatnio nikt nie pisze opowiadań. Wiem, że są wakacje, więc rozumiem, ale chyba nie wszyscy O.o ALE OKEJ. Macie czas na napisanie opowiadania do 25 sierpnia 2013 roku. Wilk który nie napisze zostanie usunięty z watahy. Z poważaniem Lilia i Nimfadora
czwartek, 4 lipca 2013
Od Claudii, CD historii Zika
- Emm... yy.... ugh... dzięki- wydukałam. Gdyby nie sierść, jestem pewna, a spłonęłabym rumieńcem.
- Mówię tylko prawdę- powiedział, a ja tym bardziej się zarumieniłam. On był taki... idealny. Kiedy spoglądał na mnie swymi pięknymi, wielkimi oczami, czułam że unoszę się ku niebu. Ale wiedziałam, że to tylko moje wyobrażenia. To nie miało sensu. On mnie nie chce, ja go chcę. Koniec...
- Chodź, pobiegamy...- zawołał i pociągnął mnie z łapę. Biegliśmy jakiś kawałek, po czym zorientowałam się, że nie jesteśmy już na terenie watahy.
- Może wracajmy, ja nigdy tu nie byłam...- powiedziałam niepewnie.
- Nie martw się, przy mnie nic Ci nie grozi- zapewnił z uśmiechem. To dziwne, ale poczułam się bezpiecznie. Biegliśmy dalej, a wokoło zaczynało robić się ciemno, coraz ciemniej. Zaczynałam się bać, jednak słysząc odgłos stóp Zika i jego oddech, uspokajałam się. Pojawiliśmy się na jakiejś polanie... trawa była czarna, wszystko wokół było mroczne i tajemnicze. Przy łące, znajdowała się zaszklona lodem rzeka.
- Nie powinniśmy tu przychodzić- stwierdził mój towarzysz. Wydawało mi się, że słyszę jakieś szepty, ale im dłużej się przysłuchiwałam, tym głosy były wyraźniejsze.
- Nieproszeni goście... Nie powinno ich tu być.... zasłużyli na śmierć....- wołały.
- Zik ty też to słyszysz?- zapytałam z lękiem.
- Tak...- wyszeptał bardzo cicho. Nagle przed nami pojawiła się mroczna postać. Pasowała do tego miejsca, bo była równie mroczna. Lekko prześwitywała... po chwili zorientowałam się, że to duch.
- Znaleźliście się na Ziemi Duchów. Nikt stąd nie wyjdzie.- oznajmiła i rozpłynęła się w powietrzu. Została po niej tylko lekka mgła.
Ten duch:
<Będzie CD, chyba że ty Zik chcesz dokończyć ;)>
- Mówię tylko prawdę- powiedział, a ja tym bardziej się zarumieniłam. On był taki... idealny. Kiedy spoglądał na mnie swymi pięknymi, wielkimi oczami, czułam że unoszę się ku niebu. Ale wiedziałam, że to tylko moje wyobrażenia. To nie miało sensu. On mnie nie chce, ja go chcę. Koniec...
- Chodź, pobiegamy...- zawołał i pociągnął mnie z łapę. Biegliśmy jakiś kawałek, po czym zorientowałam się, że nie jesteśmy już na terenie watahy.
- Może wracajmy, ja nigdy tu nie byłam...- powiedziałam niepewnie.
- Nie martw się, przy mnie nic Ci nie grozi- zapewnił z uśmiechem. To dziwne, ale poczułam się bezpiecznie. Biegliśmy dalej, a wokoło zaczynało robić się ciemno, coraz ciemniej. Zaczynałam się bać, jednak słysząc odgłos stóp Zika i jego oddech, uspokajałam się. Pojawiliśmy się na jakiejś polanie... trawa była czarna, wszystko wokół było mroczne i tajemnicze. Przy łące, znajdowała się zaszklona lodem rzeka.
- Nie powinniśmy tu przychodzić- stwierdził mój towarzysz. Wydawało mi się, że słyszę jakieś szepty, ale im dłużej się przysłuchiwałam, tym głosy były wyraźniejsze.
- Nieproszeni goście... Nie powinno ich tu być.... zasłużyli na śmierć....- wołały.
- Zik ty też to słyszysz?- zapytałam z lękiem.
- Tak...- wyszeptał bardzo cicho. Nagle przed nami pojawiła się mroczna postać. Pasowała do tego miejsca, bo była równie mroczna. Lekko prześwitywała... po chwili zorientowałam się, że to duch.
- Znaleźliście się na Ziemi Duchów. Nikt stąd nie wyjdzie.- oznajmiła i rozpłynęła się w powietrzu. Została po niej tylko lekka mgła.
Ten duch:
<Będzie CD, chyba że ty Zik chcesz dokończyć ;)>
środa, 3 lipca 2013
Od Shetani
Wataha wydaje się spokojna. Jednak
większość zachowuje się dość zmieszana. Żeby zbytnio się nie wyróżniać
również tak się zachowałam, by nikt się mnie nie bał. Nie mają pojęcia
jak potężną mam moc. Same słowa nie dawają się we wznaki, dlatego
wystarczy po prostu rzec, a raczej zdradzić swój żywioł z niewinną miną.
Wracając do spotkania z przyszłą alfą, bo tak prawdopodobnie jest,
przyjęto mnie z delikatną niepewnością. Nie dziwię się, gdyby to na mnie
spadło owe zadanie, w którym liczy się społeczność całej watahy. Władcy
stada gdzieś się zapodziali, być może są na jakiej przygodzie? Cóż, to
szczerze już mnie zupełnie nie obchodzi. Jednak gdyby pomyśleć... gdy
złowrogie stado napadło na te? Hmm... ostały młode wilki, tylko kilka z
nich wydaje się doświadczona. Ale, cóż... wszyscy trzymają się w jakieś
dziwnej sile, która przyciąga parę wilków, samca i samicę. To jak
magnez. Może więź całej gromady? Nie... to coś więcej, czego ja
osobiście nie znam i nie słyszałam. Ja wychowałam się w najgłębszych
zakamarkach ciemności i śmierci.
Pozwiedzałam już wszystkie tereny watahy. Poznałam zasady jakie tu panują dotyczącej "rodziny" ( czyli całego stada, społeczności) i spraw osobistych, czy nawet o zamieszkanie. Właśnie, gdzie? Ja nie potrzebuję. Nie śpię. Nigdy nie zaznałam snu. Może na powierzchni będzie inaczej? Hmm... moja natura już się nie zmieni, za późno. Ale i może to być pożyteczne, gdyż zajęłam stanowisko wojownika. Oni nie sypiają, pilnują, podobnie jak strażnicy terenu...
- Mogłabyś mi pomóc?- usłyszałam pytanie, które padło na mnie.
- Och, wybacz... zamyśliłam się trochę- odparłam.
- Przepraszam, gdy się obróciłaś to doszłem do wniosku, że jesteś nowa- podrapał się wilk w głowę. Kolor ciemnoszary, prawie że czarny. Białe naznaczenia... to jego wygląd.
- Tatusiu, kto to?- spytała malutka wilczyca. Maleńkie szczeniątko, za nią wyłoniła się pozostała trójka.
- Nazywam się Harry, a to moje pociechy- w jego oczach zobaczyłam coś dziwnego. Jakby smutek, kiedy wypowiedział ostatnie wyrazy... samotność?
- A gdzie matka?- popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
- Ty coś wiesz...- szepnął.
- Czyżby?- usłyszałam jego mruknięcie pod nosem.
< Ciąg dalszy nastąpi... chyba, że Ty, wilku, chcesz dokończyć>
Pozwiedzałam już wszystkie tereny watahy. Poznałam zasady jakie tu panują dotyczącej "rodziny" ( czyli całego stada, społeczności) i spraw osobistych, czy nawet o zamieszkanie. Właśnie, gdzie? Ja nie potrzebuję. Nie śpię. Nigdy nie zaznałam snu. Może na powierzchni będzie inaczej? Hmm... moja natura już się nie zmieni, za późno. Ale i może to być pożyteczne, gdyż zajęłam stanowisko wojownika. Oni nie sypiają, pilnują, podobnie jak strażnicy terenu...
- Mogłabyś mi pomóc?- usłyszałam pytanie, które padło na mnie.
- Och, wybacz... zamyśliłam się trochę- odparłam.
- Przepraszam, gdy się obróciłaś to doszłem do wniosku, że jesteś nowa- podrapał się wilk w głowę. Kolor ciemnoszary, prawie że czarny. Białe naznaczenia... to jego wygląd.
- Tatusiu, kto to?- spytała malutka wilczyca. Maleńkie szczeniątko, za nią wyłoniła się pozostała trójka.
- Nazywam się Harry, a to moje pociechy- w jego oczach zobaczyłam coś dziwnego. Jakby smutek, kiedy wypowiedział ostatnie wyrazy... samotność?
- A gdzie matka?- popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
- Ty coś wiesz...- szepnął.
- Czyżby?- usłyszałam jego mruknięcie pod nosem.
< Ciąg dalszy nastąpi... chyba, że Ty, wilku, chcesz dokończyć>
poniedziałek, 1 lipca 2013
Od Zika CD Histori Claudi
- A co to, randka?- zapytałem, a Morigan uśmiechnęła się znacząco.
-No to my nie będziemy przeszkadzać. - powiedziałem i ruszyłem, a Claudia za mną.
-No to gdzie ruszamy teraz?- zapytałem, kiedy odeszliśmy nieco od pary zakochanych ^^
-Eeee nie wiem... - odpowiedziała.
-No to może pójdziemy na polowanie czy coś? - zaproponowałem.
-Ok.
I ruszyliśmy spacerkiem w stronę zachodzącego słońca, ok, ok prawie zachodzącego, no ok było południe, ale za kilka godzin zacznie zachodzić nie? :D Matko zarażam się głupotą od Yoh, a mówili, że głupota nie jest zakaźna -,- (XD).
-Ładnie tu, prawda? - zapytała nieśmiało Claudia.
-Tak.- odpowiedziałem, bo naprawdę było tutaj pięknie. Słońce wiszące na szczycie nieboskłonu oświetlało las, którym właśnie spacerowaliśmy. Wokół nas, przed nami i za nami rosły liczne krzewy, drzewa, kwiaty. W grupie kwiatów zauważyłem śliczny czerwony. Mój ulubiony kolor to czerwony, a ulubiony żywioł to ogień ^^. Podbiegłem do niego, akurat kiedy wilczca odwróciła głowę, żeby spojrzeć na ptaka nucącego coś na drzewie obok i zerwałem. Wróciłem szybko na miejsce obok niej, którym szedłem przed chwilą i kiedy odwróciła głowę w moją stronę zrobiłem szarmącką minę i pokazując na kwiat, który trzymałem zapytałem:
-Mogę udekorować piękną panią, pięknym kwiatem?
-Yhm. - odpowiedziała lekko zdezorientowana, a ja włożyłem jej kwiat za ucho (tak kwiatek zerwałem właśnie w takim celu ^^).- Dziękuję.
-Nie ma sprawy, zawsze do usług. - powiedziałem i ukłoniłem czym udało mi się świetnie ukoić sytuację, bo Claudia zaśmiała się cichutko.
-Popatrz jakie śliczne jezioro. - powiedziała,podbiegła i ustała tuż przed nim obserwując się w toni i nagle powiedziała uśmiechając się-Ładnie mi w tym kwiatku od Ciebie.
-Wiem. - odrzekłem i usiadłem obok niej. Mimo iż było dopiero trochę po południu w miejscu gdzie byliśmy panował półmrok, przez drzewa zasłaniające niebo, zaś ogólnie znajdowaliśmy się na bardzo małej polance z nie większym jeziorkiem na samym końcu polanki, ale też prawie na początku przez rozmiary łąki.
-Wiesz co?
-Co?
-Jesteś najpiękniejszą wilczycą jaką kiedykolwiek widziałem. - powiedziałem i dodałem tak cicho, żeby nie dosłyszała- Jak żyję jakieś tysiąc pięćset lat. (no urodziłem się tysiąc pięćset lat, ale tyle nie żyje, ale wiecie o co chodzi, nie? No wiem, że wiecie, bo mądrzy z was ludzie ^^).
<Co dalej Claudia? :D>
Ten czerwony kwiat:
-No to my nie będziemy przeszkadzać. - powiedziałem i ruszyłem, a Claudia za mną.
-No to gdzie ruszamy teraz?- zapytałem, kiedy odeszliśmy nieco od pary zakochanych ^^
-Eeee nie wiem... - odpowiedziała.
-No to może pójdziemy na polowanie czy coś? - zaproponowałem.
-Ok.
I ruszyliśmy spacerkiem w stronę zachodzącego słońca, ok, ok prawie zachodzącego, no ok było południe, ale za kilka godzin zacznie zachodzić nie? :D Matko zarażam się głupotą od Yoh, a mówili, że głupota nie jest zakaźna -,- (XD).
-Ładnie tu, prawda? - zapytała nieśmiało Claudia.
-Tak.- odpowiedziałem, bo naprawdę było tutaj pięknie. Słońce wiszące na szczycie nieboskłonu oświetlało las, którym właśnie spacerowaliśmy. Wokół nas, przed nami i za nami rosły liczne krzewy, drzewa, kwiaty. W grupie kwiatów zauważyłem śliczny czerwony. Mój ulubiony kolor to czerwony, a ulubiony żywioł to ogień ^^. Podbiegłem do niego, akurat kiedy wilczca odwróciła głowę, żeby spojrzeć na ptaka nucącego coś na drzewie obok i zerwałem. Wróciłem szybko na miejsce obok niej, którym szedłem przed chwilą i kiedy odwróciła głowę w moją stronę zrobiłem szarmącką minę i pokazując na kwiat, który trzymałem zapytałem:
-Mogę udekorować piękną panią, pięknym kwiatem?
-Yhm. - odpowiedziała lekko zdezorientowana, a ja włożyłem jej kwiat za ucho (tak kwiatek zerwałem właśnie w takim celu ^^).- Dziękuję.
-Nie ma sprawy, zawsze do usług. - powiedziałem i ukłoniłem czym udało mi się świetnie ukoić sytuację, bo Claudia zaśmiała się cichutko.
-Popatrz jakie śliczne jezioro. - powiedziała,podbiegła i ustała tuż przed nim obserwując się w toni i nagle powiedziała uśmiechając się-Ładnie mi w tym kwiatku od Ciebie.
-Wiem. - odrzekłem i usiadłem obok niej. Mimo iż było dopiero trochę po południu w miejscu gdzie byliśmy panował półmrok, przez drzewa zasłaniające niebo, zaś ogólnie znajdowaliśmy się na bardzo małej polance z nie większym jeziorkiem na samym końcu polanki, ale też prawie na początku przez rozmiary łąki.
-Wiesz co?
-Co?
-Jesteś najpiękniejszą wilczycą jaką kiedykolwiek widziałem. - powiedziałem i dodałem tak cicho, żeby nie dosłyszała- Jak żyję jakieś tysiąc pięćset lat. (no urodziłem się tysiąc pięćset lat, ale tyle nie żyje, ale wiecie o co chodzi, nie? No wiem, że wiecie, bo mądrzy z was ludzie ^^).
<Co dalej Claudia? :D>
Ten czerwony kwiat:
Od Claudii, CD historii Morigan
- Eemm... może opowiedz mi coś o sobie...- powiedziałam do nowej wilczycy. Nie byłam pewna co zrobić, więc na początek postanowiłam się czegoś o niej dowiedzieć. Nie spodziewałam się, że tak szybko będę musiała decydować, o dołączeniu wilka do watahy.
- Noo... mam żywioł śmierci...- powiedziała i nic więcej się nie dowiedziałam. Widać było że jest skryta.
- No ok. Możesz do nas dołączyć- oznajmiłam z uśmiechem.
- Dzięki.- odrzekła szybko.
- Potrzebujesz, żeby ktoś oprowadził Cię po watasze?- zapytałam, gotowa pokazać jej ciekawe miejsca
- Nie, sama pozwiedzam, ale dzięki- odpowiedziała i poszła.
- Tajemnicza ta Shetani- skomentował Zik, na co reszta przytaknęła.
- To my się już będziemy zbierać- powiedział Arashi i pociągnął Morigan za łapę.
- A co to, randka?- zapytał Zik, a Morigan uśmiechnęła się znacząco.
<Zik, co dalej? Morigan, Arashi co u was?>
- Noo... mam żywioł śmierci...- powiedziała i nic więcej się nie dowiedziałam. Widać było że jest skryta.
- No ok. Możesz do nas dołączyć- oznajmiłam z uśmiechem.
- Dzięki.- odrzekła szybko.
- Potrzebujesz, żeby ktoś oprowadził Cię po watasze?- zapytałam, gotowa pokazać jej ciekawe miejsca
- Nie, sama pozwiedzam, ale dzięki- odpowiedziała i poszła.
- Tajemnicza ta Shetani- skomentował Zik, na co reszta przytaknęła.
- To my się już będziemy zbierać- powiedział Arashi i pociągnął Morigan za łapę.
- A co to, randka?- zapytał Zik, a Morigan uśmiechnęła się znacząco.
<Zik, co dalej? Morigan, Arashi co u was?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)