Urodziłam się w watasze która królowała lasem(las został dawno
spalony).Wszystkie watasze z tego lasu podlegały władzy moich
rodziców.Nie byłam jedynaczką posiadłam siostrę bliźniaczke
Aruqanę.Zawsze mi wszystkiego zazdrościła i w wszyskim chciała byc
lepsza ode mnie.Zawsze popisywała się przed rodzicami lecz oni byli
zajęci mną więc Aruqana była z tego faktu zła.Kiedy już miałam dwa lata
miał się odbyc mój ślub z synem alf innej wataszy która królowała innym
lasem by nasze lasy się połączyły i stworzyły jedno wielkie
inperium.Ślub miał się odbyc w starej kapliczce.Mój tata wprowadził mnie
do do kapliczki.Kiedy tylko weszliśmy ptasi chór zanucił marsz
weselny.Mój ogon był cały w białych kwiatach.Moja grzywa również była
postrojona białymi kwiatami tworząc jeden wielki welon.Patrzyłam na
wszystkie strony kapliczki.Cała była pełne chyba wszystkie wilki z lasu
tu były a jednak się myliłam bo nie zauwarzyłam że nie ma Aruqany.Mój
przyszły małżonek był czarno-biały i uśmiechał się do mnie swoimi
białymi kłami.Kiedy zatrzymałam się obok pana młodego mój tata liznął
mnie w łapę i oddał ją w łapę wilka poczym odszedł.Wilczy ksiądz
udzielił nam ślubu.To była najpiękniejsza chwila w moim życiu!A to co
piękne zawsze się kończy i się skończyło.Kiedy mieliśmy wyjśc z kaplicy
weszła do niej Aruqana była bardzo zła.Poczym krzyknęła ,,To twoja
ostatnia piękna chwila siostro!".Nie wiedziałam oco jej chodzi ale nagle
z jej pyska buchnął ogień i kaplica zapłonęła.Wszystkie wilki uciekły
zostali tylko moi teście,rodzice,mój co nowo upieczony małżonek,ja i
Aruqana.
-Aruqano uspokój się!-rozkazała nasza matka
-Zamknij się!-krzyknęła Aruqana i uderzyła moją mamę tornadem ognia poczym został tylko jej popiół
Wszyscy byli zszokowani że nie mogli nic powiedziec.Aruqana tylko wybuchła śmiechem.
-Wszyscy tak skończycie.-świsnęła przez zęby i uderzyła tornadem ognia
mojego ojca i moich teściów poczym znowu wybuchła śmiechem
Mój co nowo upieczony małżonek rzucił się na nią i stoczyli niezłą bujkę
z sobą.Lecz wygrała Aquana i na moich oczach zabiła go.Lecz jeszcze
przed wyszepnął:Uciekaj..
Posłuchałam jego rozkazu i zaczęłam uciekac a Aqurana mnie goniła.Nagle
zobaczyłam małą pszczołę która się powiększyła i wzięła mnie na
grzbiet.Poleciała wysoko i uciekliśmy jej.Podziękowałam pszczółce i
zostaliśmy przyjaciółmi.Chociaż nadal przypominało mi się słowa Aruqany:
,,Nie martw się rozwale ci całe życie aż w końcu rozwale i ciebie!".To
co wtedy się stało było dla mnie wielkim przeżyciem dopiero no Honey -
tak nazywała się pszczółka, pożądnie się rozpłakałam ona mnie jedynie
pocieszała.Minęły trzy lata od tego incydentu i trzy lata wędrówki
poszukiwającej nowego domu.W czasie przerwy usiadła obok strumyka i
rozpłakałam się.Nagle podeszła do mnie jakaś wilczyca.
-Co się stało?-zapytała
-Nie ważne.-mruknęłam przez łzy
-No proszę powiedz.-uparła się
-No dobrze..-chrząkłam
Opowiedziałam jej całą historię która ją przeraziła
-Przykro mi.-powiedziała.-Ale chwila mówisz że oby dwie poszukujecie nowrgo domu?-zapytała
-Tak.-odpowiedziałam
-Dołączcie do mojej watahy świetlanych dusz!-zaproponowała
-A moglibyśmy?-zapytałam
-Oczywiście a tak w ogóle jestem Nimfadora.-przedstawiła się
-Ja jestem Floral a moja towarzyszka to Honey.-przedstawiłam nas
-Miło mi.-powiedziała.-No to w drogę krzyknęła!
Szybkim tępem pobiegliśmy za nią.Może dołączenie do tej watahy zacznie na nowo moje życie?
<Nimfadora, co działo się dalej?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz