- Daleko jeszcze? - zapytał po raz piąty Yoh. - Nogi mnie bolą... Idziemy już z pięć godzin...
-Nie wiem, a poza tym idziemy 7 godzin.
-Co?! Siedem godzin bez przerwy?!- wydarł się i po chwili dodał- A Ciebie nogi nie bolą?
-Przez tysiąc lat wyrobiłem sobie kondycję, nie? - zapytałem z lekkim uśmiechem mimowolnie wpełzającym mi na pysk.
-Ech... Kiedy zrobimy sobie przerwę?
-Nie wiem, może za dwie godziny? A poza tym ciesz się, że przynajmniej nie każę robić Ci przysiadów i pompek jak Anna.
Powiedziałem, a Yoh jak na wspomnienie jej treningów padł na ziemię.
-Robimy sobie przerwę albo będziesz musiał mnie nieść. - zakomunikował.
-Ok, to ja pójdę zapolować, a ty... hmmm... poleż plackiem na ziemi. - powiedziałem patrząc na proszące oczy brata, wyglądał troszeczkę jak zbite szczenię tak leżąc na trawie i wlepiając we mnie te swoje proszące oczy.
-Nie musisz mi tego dwa razy powtarzać. - powiedział i zamknął oczy. Znając jego to już spał, ale co się będę tym martwił? Najwyżej zrobię mu dość brutalną pobudkę ^^ . A więc ruszyłem na polowanie, zostawiając brata leżącego plackiem na środku jakiejś polany. Został z nim Amidamaru więc nie musiałem się martiwć, zaś ze mną poszedł Kodo jak go nazywam w skrócie. Nie odszedłszy daleko zauważyłem sarnę, więc przytaiłem się w krzakach. I tak użyję swoich mocy, żeby ją złapać więc po co tyle zachodu? Oj tam, trzeba w końcu się pobawić w 'łowcę'. Rośliny wyrosły z ziemi powstrzymując sarnę przed ucieczką. Wyskoczyłem z krzaków i właśnie miałem zaatakować kiedy przed oczyma coś mi przeleciało i nie było po sarnie śladu. Szybko odwróciłem się w stronę, w którą poleciała owa smuga. Zauważyłem tam wilczycę. Miała niebieskie skrzydła i była szaro-biała.
-Kim jesteś? - zawarczałem na nią, a ona odsunęła się delikatnie od sarny zwracając w moją stronę.
-Jestem Mia, a ty? - zapytała nieśmiało.
-Zik.
Przez chwilę panowała cisza.
-Co tu robisz? - zapytała w końcu, bardzo cicho, ale dosłyszalnie.
-Poluję. - powiedziałem przewracając oczyma.
-Och wybacz... pewnie się czaiłeś na tą sarnę... - zaczęła.
- Nic się nie stało, upoluję coś innego. - powiedziałem ratując ją z opresji.
-Kim jesteś? - zapytała biała wilczyca wychodząc z krzaków i pokazując białe kły, wcale się tym nie zmartwiłem.
-Jestem Zik. - odpowiedziałem.
-Znajdujesz się na terenie Watahy Świetlanych Dusz. - powiedziała.
-Aha... a tak w ogóle mogę wiedzieć jak się nazywasz?
-Eowina. - odpowiedziała lekko zdenerwowana.- I co robisz na naszym terenie.
-Wybacz, ale nie wiedziałem, że to wasz teren zaraz się eksmituję skoro tak Ci to przeszkadza. - powiedziałem demonstracyjnie odwracając się i robiąc kilka kroków w przód.
-Czekaj. Co robisz tutaj? -zapytała Mia. Widać na pierwszy rzut oka, że jest nieśmiała i wyglądało na to, że ciekawa.
-Opuściłem starą watahę i razem z bratem szukamy nowej. - odpowiedziałem.
-Możecie dołączyć do naszej watahy! - powiedziała Eowina od razu zmieniając głos na przyjaźniejszy.
-Yhm... Najpierw pogadam o tym z bratem.-odpowiedziałem i ruszyłem w stronę łąki gdzie leżał sobie i smacznie spał Yoh, a wilczyce poszły za mną. Po chwili weszliśmy na łąkę gdzie Yoh smacznie spał. Do czasu.
-To jest Yoh. - przedstawiłem nadal smacznie śpiącego brata, a potem jakimś dziwnym trafem pojawiła się nad nim chmurka, z której spadł lodowaty deszcze, od razu budząc moje brata.
-Co? Jak? Gdzie? Pada? - zapytał Yoh stojąc na baczność po niecałych pięciu sekundach.
-Zik, mogłeś mnie obudzić w bardziej cywilizowany sposób... - powiedział i zauważył dwie wilczyce, po czym wysłał bratu spojrzenie pod tytułem "kto to?".
-Jestem Eowina. - przedstawiła się.
-A ja jestem Mia.
-Aha... Miło mi was poznać jestem Yoh. - powiedział ze swoim słynnym wyszczerzem.
-Tą są wilczyce z Watahy Świetlanych Dusz.- wytłumaczyłem.
-Dołączymy do Watahy Świetlanych Dusz? - zapytał Yoh, któremu dobry humor zaczął przypisywać na dobre.
-Ech... skoro już jesteśmy na ich terenie i szukamy watahy to czemu by nie? -zapytałem.
-To chodźcie powiemy o was Lili, powinna być akurat w jaskini. A tak w ogóle to u nas są cztery alfy mama i Lilia, i jeszcze Alex, i Dave. -zaczęła opowiadać Eowina- Teren watahy jest niedaleko, a ja z Mią wyszłyśmy na spacer przy okazji zobaczyć jak się poluje jak już się jest starszymi, bo ostatnio obchodziłyśmy urodziny i jesteśmy już prawowitymi członkami watahy, a w ogóle to powinniście spotkać moje rodzeństwo i siostrę Mii, oni zostali posłuchać jakąś historię Lili, którą my słyszałyśmy...
Powiedziała i po chwili przerwała, ponieważ doszliśmy na teren watahy i skierowaliśmy się do jaskini. Było pięć wilków. Biała wilczyca podeszła do nas, najwidoczniej to była alfa.
-Chcielibyśmy dołączyć do watahy. -oznajmiłem i zapytałem -Możemy?
<Możemy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz