czwartek, 1 sierpnia 2013

Od Lili CD Histori Lucasa

-I co u nich? - zapytał Lucas.
-Poznali nową wilczycę, która chce dołączyć do watahy. Wszyscy są cali i zdorwi. Już wracają do watahy, bo powiedziałam im o twoim pomyśle. - odrzekłam. Przekazałam już wszystkim wszystko.
-To świetnie.
-Wszystko byłoby idealnie, tylko, że nie mam pojęcia jak się zabrać za wskrzeszanie... - powiedziałam smętnie.
-Napewno dasz sobie radę. - podnosił mnie na duchu Lucas.
-Ech. Jak tą mówią; Nadzieja umiera ostatnia.
-Zgadza się.
-Możesz już iść, chyba, że wolisz patrzeć na męczącą się z książkami i myślami mnie. - powiedziałam uśmiechając się.
-Skoro tak wolę pierwszą obcję, będę czekał na mamę. - powiedział i radośnie wybiegł z jaskini. Ja za to nie byłam taka radosna. Martwiłam się. Ech. Muszę sobie dać radę z tym. MUSZĘ! Tu chodzi o życie Louisa! Zaczęłam się zastanawiać jak by tu go wskrzesić. Może to nie będzie, aż takie trudne? Przecież z innymi mocami nie mam problemów. W końcu wpadłam na pomysł. Skupiłam się i przeteleportowałam. Pojawiłam się w okropnym miejscu. Wokół mnie były płomienie, gleba była czarna, a gdzieniegdzie wystawały suche i  łyse rośliny, krzaki, drzewa. Widziałam także wilki, które paliły się w tym ogniu. Ten widok był okropny. Co zrobiły te wilki, żeby zasłużyć na takie katusze? Przed sobą zauważyłam ogromny zamek. Był straszny. Jednak nie mogłam się bać. Jednak podeszłam tam. Przed drzwiami stały dwa wilki o czerwonych oczach.
-Kim jesteś i co tu robisz?- zapytał pierwszy.
-Raczej nie jesteś kolejną złą duszą zesłaną tu na wieczne cierpienie.- rzekł drugi.
-Chcę się zobaczyć z władcą tego miejsca i tych dusz. - powiedziałam odważnie. Przestałam się bać. Co mi mogą zrobić? Nie boję się ognia, a nawet lubię, bo przecież nic mi nie robi.
-Odważna jesteś. Jednak, żeby spotkać się z Hadesem musisz przejść próbę. - na przód wyszedł wilk  z dziwnym berłem w pysku. Uderzył nim dwa razy w ziemię, a w moją stronę poleciały płomienie. Nie robiłam nawet uniku. Panowałam nad ogniem i wiedziałam, że nawet jeśli mnie trafi nic mi nie zrobi. Wilk uśmiechnął się.-Przeszłaś.
Rzucił jeszcze tylko, a ja weszłam do zamku. Trafiłam do sali tronowej jakby wiedziona jakimś sznurkiem.
-Kim jesteś i czego chcesz? - zapytał wilk, który jakby... płonął niebieskim ogniem.
-Jestem Lilia i chcę wskrzesić mojego przyjaciela, który niesłusznie tu trafił. - powiedziałam.
-Niesłusznie mówisz? A niby dlaczego tak uważasz?- jego głos był przerażający.
-On był i jest dobrym wilkiem. A trafił tutaj, ponieważ jego dusza została porwana! - powiedziałam.
-Hmmm... Odważna jesteś, żeby przychodzić tutaj. I musisz coś tam umieć skoro się tu dostałaś i przeszłaś próbę. Ależ gdzie moje maniery. Nazywam się Hades. - rzekł. Mogłabym przysiąc, że jego głos stał się nieco przyjaźniejszy.
-Ja już się przedstawiłam. Chcę zapytać czy oddasz mi Louisa po dobroci czy nie. - rzekłam. Zaczęło mnie to trochę denerwować. Jeśli ten król od siedmiu boleści myślał, że będę się kulić ze strachu i czekać na jego słowa to się pomylił.
-Ciekawy jestem twojego po dobroci albo nie, więc puki co powiem nie. Najpierw chcę z tobą powalczyć. - rzekł. Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi, więc nie zdążyłam zrobić uniku. Przygwoździł mnie do ziemi. - Tylko na tyle Cię stać?
-Chciałbyś. - powiedziałam i sprawiłam by moje skrzydła się pojawiły (wcześniej byłam bez nich), a dzięki ich pomocy odepchnęłam się od ziemi zrzucając z siebie Hadesa. Wilk jednak nie był mi dłużny i po chwili z ogromną prędkością ruszył na mnie. Byłam pewna, że nie zdążę zrobić uniku, więc zamieniłam się w mgłę, a potem znowu w siebie, kiedy wilk przeleciał przeze mnie. (Uczyło się trochę walki oł jea) W obecnym stanie nie miałam z nim szans, a jedyne co mogłam to robić uniki.
-Ja się tak nie bawię. - powiedziałam kiedy wilk pojawił się tuż za mną. Wokół mnei wybuchły płomienie, które odepchnęły napastnika. Ognień dotykał mnie, przez co czułam przyjemne ciepło. Po chwili byłam już demon. I panowałam nad sobą! "Masz kłopoty" pomyślałam mając na myśli Hadesa i zaatakowałam. To było niesamowite! Moja prędkość była teraz na wyższym poziomie od jego prędkości! Zaatakowałam go i tym jednym ciosem powaliłam. On podniósł się jednak zamiast znów zaatakować usiadł z powrotem na tronie.
-Jesteś silna i odważna. Lubię Cię, możesz mnie odwiedzać częściej. - powiedział uśmiechając się, a ja znów zmieniłam się w siebie. - A jeśli chodzi o twojego przyjaciela, to możesz go zabrać i wskrzesić.
-Dzięki! - powiedziałam i tyle mnie widział. W sumie miałam zamiar go jeszcze odwiedzić kiedyś, bo miejsce mimo iż miało swój specyficzny zły charakter nie było, aż takie złe. Idąc przez to krainę i szukając (znowu byłam bez skrzydeł, bo je sobie zniknęłam, kiedy wyszłam z zamku) Louisa zobaczyłam... Jego! To on zaatakował naszą watahę podczas wojny kiedy byłam jeszcze dzieckiem! To on zabił wszystkich! Skąd to wiedziałam? Wczułam to. Kiedy mnie zobaczył rzucił się na mnie. Mimo płomieni, które go raniły chciał mnie zabić! Nie zmienił się... Nadal był zły... Potrafiłam to wyczytać w jego myślach. Najwidoczniej trafiają tu tylko Ci, którzy NAPRAWDĘ zasłużyli. I Ci, którym ukradli duszę... Unikając ataku sprawiłam by pojawiły się mi skrzydła i poleciałam w górę. Po chwili zauważyłam Louisa, więc mimo ścigającego mnie wilka, zniżyłam lot.
-Lilia?! Co ty tu robisz?
-Długa historia, chodź! - powiedziałam i razem z nim pojawiłam się w mojej jaskini.
-Ja... Ja... Ja żyję! - powiedział zaskoczony i radosny. Za to ja upadłam zmęczona na ziemię.
-Nic Ci nie jest? - zapytał przerażony.
-To z nadmiaru emocji. - wyjaśniłam i dodałam- Niedługo spotkasz się z resztą.
Mimo iż ledwo mogłam się ruszać (Walka z Hadesem dawała o sobie znać) wyściskałam go. Po chwili do jaskini wpadła Nimfadora, żeby zająć moje miejsce i teraz przytulać Louisa tak, że ten ledwo mógł oddychać.
<Nimfadora co dalej?>

Strażnik z berłem:




                                               
Drugi strażnik:

 

Zamek:


   

Hades:


     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz