Z krzaków wynurzył się... Larry!
- Czeeść!- zawołała Lisa i pognała do mojego towarzysza.
- Chyba się za sobą stęsknili- szepnęłam do Lili, a ona zachichotała.
- Ciekawe kiedy spłodzą jakieś małe dzieciaczki- odpowiedziała.
- My wszystko słyszymy!- zawołała Lisa i już ich nie było. No cóż, nie wińmy ich, tyle się nie widzieli i chcą spędzić ze sobą trochę czasu. Tuż obok nas przebiegła para wilków. W wilczycy rozpoznałam Rose - córkę Lili, a ten wilk musiał być nowy.
- Cześć mamo, cześć Nimfadoro- powitała się.
- Miło Cię widzieć. - uśmiechnęłam się do niej.
- Ja jestem Yoh, jeszcze się nie poznaliśmy.- powiedział basior.
- Nimfadora. Jestem też alfą, tak jak Lilia.- poinformowałam go.
- I nie kłócicie się?- zapytał zdziwiony.
- Skąd, jesteśmy przyjaciółkami, a nasi partnerzy są przyjaciółmi, jeszcze nigdy nie doszło do spięć.- odpowiedziała za mnie Lilia.
- A właśnie, mamo, muszę Ci coś powiedzieć...- zaczęła niepewnie Rose, gdy nagle złapała się łapą za brzuch i podbiegła do krzaków.
- Co się stało?- zapytała zmartwiona, biała wilczyca.
- ... chyba jestem w ciąży- dokończyła wychylając się zza roślin.
<Dokończcie :)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz