- Nie, musieliliśmy się rozdzielić i ja też martwię się o Dave'a. Powinien już być...
-U nich wszystko w porządku. Yuki ruszyła, za radami jakiegoś tajemniczego głosu i powinna niedługo wrócić. A jeśli chodzi o Dave'a to po drodze postanowił wpaść do starych znajomych. Oboje wrócą pewnie dopiero za kilka dni.- powiedziałam.
-Acha. - rzekła trochę przygnębiona brakiem ukochanego Nimfadora.
-Oj tam. Masz dużo wiedzy do przyswojenia. mamy sporo nowych osób w watasze.- próbowałam ją pocieszyć.
-Kogo? - zaciekawiła się.
-Yoh i Zika, oni doszli nie dawno, a możliwe, że spotkasz też inne nowe wilki, bo dość długi szmat czasu Cię nie było. Moje córeczki też już urosły, a Alexa jak nei było tak nie ma. - teraz to ja miałam doła.
-Chodź pogadamy połazimy po lasach jak kiedyś.- role się odwróciło i to ona pocieszła mnie. Wcześniej nie martwiłam się o niego, bo starałam się wszystkie złe myśli zżucać na drugi plan. Jednak mijało coraz więcej, a te myśli ciągle wracały. Żeby teraz dość boleśnie o sobie przypomnieć.
-Jasne czemu nie? - starałam się na uśmiech i chyba w miarę mi wyszło.
-"Najtrudniejsza z życiowych ról. Na ustach mieć uśmiech, a w sercu ból."-rzuciła do mnie Lisa. Chyba się domyśliła, że ten uśmiech szczery, w sumie Nimfadora pewnie też... za dobrze mnie znała. Wyszłyśmy z jaskini. Zaczęłyśmy się przechadzać.
-Może wyjdziemy za teren watahy? - zaproponowała nagle.
-No nie wiem...- nie sądziłam, żeby to był najlepszy pomysł.
-No chodź. Może to Ci poprawi humor.- uśmiechnęła się do mnie. Dość chybko zdradziła swoje intencje.
-No dobra. - zgodziłam się i ruszyłyśmy. Szłyśmy już jakieś dziesięć minut i trafiłyśmy nad piękną łąkę z jeziorem. Na moich ustach pojawił się i gromny uśmiech. Zapomniałam o wszystkich troskach, pognałam przed siebie prosto do wody. Moja best frien forever oczywiście pognała za mną ^^. Kiedy byłam już tuż przed wodą przesunęłam się w bok i zatrzymałam. Nimfadora akurat miała na mnie skoczyć, a przez moją intrygę wpadła do wody. Zaczęłam się śmiać, po czym wskoczyłam do niej. Oczywiście byłam bez skrzydeł, bo potem by strasznieee długo schły. Oblałam ją całą wodą. Zanurkowałam po czym się wynurzyłam, by z uśmiechem spostrzec, że moja przyjaciółka coś planuje, bo stała na brzegu z szatańskim uśmiechem, ale kiedy domyśliłam się co chce zrobić było za późno. Skoczyła na bombę całą mnie ochlapując. Kiedy wyszła spod powierzchni wody obie wybuchnęłyśmy śmiechem, by potem wrócić do zabawy w wodzie. Niestety nic co dobre nie trwa wiecznie, tak jak i teraz. W krzakach coś zaszumiało, więc szybko wyszłyśmy z wody.
<Nimfadora co to było? Co się działo dalej?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz