Szedłem smętnym krokiem przez las rozmyślając nad mamą i tatą. Tak długo już ich nie było... musiałem to przyznać, tęskniłem za nimi. Nagle wpadłęm na pewnien pomysł i pognałem do jaskini Lili.
- Oh cześć- powiedziała wyglądając z jaskini.
- Posłuchaj, mam pytanie- zacząłem.
- Tak?
- Rodzice i ciocia Yuki poszli szukać puszki pandory, żeby ożywić wujka Louisa, prawda?
- Zgadza się- potaknęła.
- Ale... przecież ty umiesz prawie wszystko, może ożywić też potrafisz?- zapytałęm z nadzieją.
- Wiesz... nie pomyślałam o tym. Nigdy tego nie robiłam.- odpowiedziała.
- A mogłabyś spróbować? Dzięki temu wujek by odżył, rodzice by wrócili...- poprosiłem.
- To może być niebezpieczne, ale spróbuję, poczekaj skontaktuję się z Nimfadorą i zobaczę co u nich.
- Dobrze- powiedziałem, usiadłem na ziemii i z oczekiwaniem wpatrywałem się w białą wilczycę. Naprawdę chciałem sprawadzić tu rodzinę i była szansa, że się uda, dlatego moje serce z nadzieją biło o wiele szybciej niż zwykle. Lilia zamknęła oczy i skoncentrowała się, parę minut później je otworzyła.
- I co u nich?- zapytałem z nutką niepokoju w głosie.
<Co u nich Lilia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz