Kiedy połączyłam się telepatycznie z Lilią byłam bardzo szczęśliwa. Od razu ja i Floral pognałyśmy do watahy. Nawet nie wiem jakim cudem tak szybko się tam znalazłyśmy. Od razu biegłam w stronę jaskini Lili, przed nią zobaczyłam wilka. Na początku zdziwiłam się a tuż po tym zrozumiałam że to Lucas. Boże jak on wyrósł!
- Lucas! Chodź tuu!- zawołałam i radośnie podbiegłam do syna, który ze szczerym uśmiechem przytulił się do mnie. - Tęskniłam za wami. Jak rodzeństwo? Jak ty wyrosłeś, oni też już tacy dorośli? Boże, przepraszam że mnie wtedy nie było przy was.
- Mamo, spokojnie. U nich wszystko okej, Claudia chyba się zakochała, bo ciągle z Zikiem chodzi ale Ciii :D A reszta też już wyrosła. Nie martw się, nie winimy Cię za to, przecież chciałaś ratować wujka- odpowiedział mi.
- A kiedy Lili skończy? Co z watahą? Dużo osób przybyło? Matko mam tyle pytań, tyle rzeczy do nadrobienia...
- Mamo uspokuj się! Jesteś nie do wytrzymania haha. Więc po kolei: Lilia powinna już kończyć, Z watahą wszystko OK, przybyło sporo osób, mamy nawet w watasze bliźniaków którzy do nas dołączyli! :) Ale jest też zła wiadomość...
- Jaka?- zapytałam szybko.
- Safi nie żyje- odpowiedział smutno. Uśmiech od razu spełzł mi z twarzy, a oczach stanęły łzy. Bardzo ją lubiłam... Była zawsze taka radosna i szczęśliwa.
- Biedny Harry...- dodał.
- A co się stało z Harrym?- zapytałam zdziwiona.
- Ah no tak mamo przecież ty nie wiesz. Safi i Harry byli razem i mają czwórkę szczeniaków. Teraz Harry wciąż chodzi smutny. Wydaje mi się, że gdyby nie jego dzieci, to by zrobił coś głupiego, wiesz co mam na myśli... - kiwnęłam głową- A wiesz, kiedyś go spotkałem to powiedział mi, że on ją widział, że go wołała. Co sądzisz?
- Sądzę że to może być prawda. Ludzie których się kocha nigdy nie odchodzą- odpowiedziałam po chwili zastanowienia. - Chodźmy, może już Lilia go przywołała.
Ruszyliśmy do jej jaskini, a kiedy tylko tam zajrzałam, ujrzałam Louisa. Od razu się na niego rzuciłam.
- Braciszku!- zawołałam, tym razem łzy popłynęły po moim pysku. - Już myślałam, że Cię nigdy nie zobaczę- wyszeptałam, ledwie słyszalnie przez łkanie.
- Ja też się cieszę- odpowiedział przytulając mnie jeszcze bardziej, jednak po chwili jęknął- Ałć, to boli Nim, za mocno mnie sciskasz.
- Oh przepraszam- odezwałam się ze śmiechem. Spojrzałam na Lili, chyba wszystko było z nią okej, tylko była wyczerpana.
- Dobrze Cię widzieć kochana- powiedziałam i przytuliłam się do niej.
- Ciebie również- odpowiedziała z zacieszem.
- Nie ma tu jeszcze Yuki?- zapytał Lou. Widać było, że tęsknił za ukochaną.
- Nie, musieliliśmy się rozdzielić i ja też martwię się o Dave'a. Powinien już być...- powiedziałam. W tym momencie do jaskini wpadła gromadka moich dzieci. Widocznie wieści szybko się rozchodzą. Nie widziałam tylko Claudii. Eh, ale jak to Lucas mówił, zakochani ^^. No więc przytuliłam mocno Eowinę i Maxa. Bardzo za nimi tęskniłam. Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej. Tylko gdzie Yuki i Dave?
<Yuki, Dave, co jest?
Lilia dokończ :)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz