Siedzieliśmy na polanie zakochanych. Nie wiem czy Yoh coś do mnie czuje czy po prostu chciał zobaczyć co to za miejsce, ale miło nam się rozmawiało. Było pięknie, ptaki śpiewały, kwiaty pachniały, ryby się pluskały w jeziorze i tak dalej. A polanka była kolorowa, taka ilość kwiatów na niej występowała. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy o różnych błahostkach, rozmawialiśmy też o naszej przeszłości, ja nie zbyt miałam o czym opowiadać no chyba, że o kilku przygodach przeżytych z siostrą, mamą i tatą. W końcu zaczęło mnie martwić coś co zauważyłam. A mianowicie była to mała, niebieska kulka, mająca jakby małe tarcze z dwóch stron no i jakby włosy (także lekko niebieskawe).
-Kto lub co to jest? - zapytałam w końcu wskazując łebkiem na owe niebieskie okrągłe coś, co ciągle latało za Yoh i jeszcze miało oczy i usta! To co najmniej podejrzane.
-To ty go widzisz? - zapytał zdziwiony.
-Tak. - odpowiedziałam, mogłam użyć jakiegoś sarkazmu jakbym zrobiła z Maxem czy Lucasem, ale dla Yoh wolałam być miła. Co się ze mną dzieje? Ja siebie nie rozumiem, będę musiała pogadać z Mią, mam nadzieję, że chociaż ona wie co się ze mną dzieje. Cieszę się przebywając z nim, jestem miła i mam motylki w brzuchu kiedy coś mówi. Jestem chora czy jak? Już o tym słyszałam, ale zakochać się tak? Od pierwszego wrażenia? Ja nigdy nie byłam zbyt romantyczna, chociaż... sama już nie wiem, wszystko mi się kiełbasi...
-To jest Amidamaru i jest moim duchem stróżem. - odpowiedział.
-To jest jego prawdziwa forma? - zapytałam, chociaż nie mam nawet pojęcia co to jest, ale wydawało się pomniejszoną wersją czegoś lub kogoś.
-Nie, skąd wiedziałaś?
-Oj takie tam domysły. - odpowiedziałam uśmiechając się.
-Tylko ostrzegam, że Amidamaru jest samurajem... - zaczął.
-Czyli, że jest człowiekiem? - zapytałam mimowolnie pokazując białe kły.
-Tak, ale jest naprawdę bardzo miły i...
-No dobrze wierzę, pokaż go. - powiedziałam, w końcu toć to jestem wojowniczką to co się mam bać?
-Amidamaru .... - powiedział, a jego duch posłusznie zmienił formę. Był to duch faceta o białych włosach (macie jego obrazek w towarzyszach to jest Amidamaru).
-Cześć jestem Rose. - przedstawiłam się.-Miło mi Ciebie poznać.
- Ja jestem Amidamaru i mi również. - odpowiedział samuraj. Nigdy bym nie pomyślała, że kiedyś będę nawiązywać rozmowę z duchem samuraja i to jeszcze na polance zakochanych, cóż za ironia -,-
-A pokażecie mi jak walczycie, czy coś? - zapytałam robiąc słodkie oczka.- I potem możemy się zmierzyć. I nie ma wymigiwania się w stylu jesteś wilczycą, bo to jawna dyskryminacja.
Powiedziałam przy ostatnim udając święte oburzenie, a potem wybuchając śmiechem, Yoh także zaczął się śmiać, gdy w końcu się ogarnęliśmy zapytałam:
-To jak?
<To jak? ^^>
Amidamaru w mini wersji:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz