-Eeeee...- zająknęłam się, nie wiedziałam czy to prawda. Czy ja dobrze słyszałam? A może to tylko moja wyobraźnia, a on tak naprawdę powiedział coś w stylu "kiedy będę mógł wyjść?", ale wtedy po co by wstawał?! Nie wiem! Patrzyłam na niego zszokowana, a on nadal stał, chociaż widać było, że ledwo, ledwo. Najwidoczniej czekał na odpowiedzieć. Tyle razy słyszałam o tym jak poznali się moi rodzice, ale nie sądziłam nawet w najśmielszch snach, że mnie również czeka szczęśliwa miłość, miłość z wzajemnością. Czułam się jakby przyjechał tu książę na białym koniu i wyznał mi miłość. W sumie gdyby nie brak korony i konia wyszłoby na to samo, ale to nie zmieniało faktu, że stałam skamieniała... Zawsze byłam bardzo odważna, ale teraz nie chodziło o odwagę, po prostu nie wierzyłam. Może to mi się śniło? Może to on mnie pokonał i rombnęłam się porządnie w łepetynkę, a teraz mam przywidzenia? Zamknęłam oczy i je otworzyłam, nadal wszystko było, więc to była prawda! Dobrze, że mam sierść, bo pewnie byłabym teraz cała czerwona. Yoh stał przede mną i czekał na odpowiedź, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Wiedziałam, że coś do niego czuję, ale nie wiedziałam, czy to miłość. Przypomniałam sobie ostatnie zdarzenia, pierwsze spotkanie i... i zdałam sobie sprawę, że się zakochałam! To była miłość, to co czułam... to musiało być to! Tylko jak mu to powiedzieć? "Ja Ciebie też?" nie to... to takie banalne, chyba że...
-Yoh, ja Ciebie też kocham. - powiedziałam i go polizałam, a ten upadł z hukiem na ziemię. Ciekawe czy to z wrażeń czy przez ranę... chociaż Zik opowiadał, że on umie zasnąć w każdej pozycji, a po chwili zadałam, mimo iż kompletnie zbędne, pytanie - Czyli od teraz jesteśmy parą?
-Yhm. - odpowiedział i przestał kontaktować się z rzeczywistością. Chyba porządnie łupnął (hi hi hi hi hi ^^) kiedy spadał. Uśmiechnęłam się pod nosem i zajęłam się leczeniem jego złamanych żebr. Czemu nie uleczyłam go wcześniej? A ja wiem? Chyba przez to, że miałam szansę pobyć z nim przez dwa dni, ale skoro już jesteśmy parą no to po co tak męczyć chłopaka? Przecież jeśli dobrze pójdzie będzie musiał mnie wytrzymywać do końca życia. Zobaczcie jaki ten los jest ciekawy, w jednej chwili myślisz, że zaraz spłoniesz ze wstydu, a z drugiej chichoczesz w najlepsze. Oj te życie. Sprawdziłam czy nic mu nie jest w końcu skoro tak porządnie uderzył to ciekawe czy coś mu się stało. Po sprawdzeniu okazało się, że z całą pewnością nie, a żebra wyleczyłam przed chwilą, więc teraz był zdrowy jak ryba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz