- No, ale może Ci się coś stać- chciałem się wywinąć. Ja nie walczę z kobietami, a szczególnie z tymi, które kocham.
- Oj no weeź, proszę. A może ty się zwyczajnie mnie boisz?- zaśmiała się. Nie wiedziałem co zrobić, no ale dobra. Zgodzę się, ale będę dawać jej fory.
- No ok. Ale mógłbym zamienić się w człowieka?- zapytałem, bo w wilczej postaci jest mi niewygodnie walczyć.
- Yy...-przez chwilkę wyglądała na zdenerwowaną, ale potem się rozchmurzyła- Jeśli ci to pomoże...
No więc zmieniłem się w brązowowłosego chłopaka z pomarańczowymi słuchawkami. Rose patrzyła na mnie urzeczona.
- Amidamaru! Forma Ducha! Do miecza!- zawołałem, a mój duch stróż posłusznie wykonał moją prośbę. - Niebiańskie cięcie!- zawołałem i uderzyłem w ziemię tuż obok Rose.
- Nieźle, ale na tylko tyle Cię stać?- nabijała się ze mnie, po chwili wzbiła się w powietrze i uformowała coś w rodzaju kulki i rzuciła mną w tym, ale bez problemu wytworzyłem tarczę. Wpatrzyłem się w Rose, ona była taka piękna, waleczna, kochana... idealna. Biały anioł. Moment.... biały anioł , który właśnie utworzył wielką kulę i rzucił we mnie. No i tak przez moja zagapienie na ślicznotkę, chwilę później leżałem na ziemi kilka metrów dalej.
- Ałć- jęknąłem bo rąbnęła mnie w klatkę piersiową i zmieniłem się spowrotem w wilka.
- Nic Ci nie jest?- zapytała podbiegając do mnie.
- Nie spoko- próbowałem wstać, no bo nie wyjdę na mięczaka przy tej piękności, ale szybko tego pożałowałem bo jeszcze bardziej zabolało.
- Było się patrzeć co robię, a nie myśleć o niebieskich migdałach. Chodź, zaprowadzę Cię do mamy- oznajmiła i przełożyła mi łapę przez szyję. Nie było nawet tak źle... można powiedzieć, że to prawie jak przytulanie ^^ Po kilku minutach doszliśmy do jaskini.
- A tobie co się stało?- zawołała Lili nieco rozbawiona. Tu nie ma się z czego śmiać, zostałem pokonany przez dziewczynę -,-
- Eeee no bo mamo...- zaczęła się tłumaczyć Rose.
- Biegliśmy, a ja potknąłem się i spadłem ze stromego wzgórza- dokończyłem szybko, a moja piękność popatrzyła na mnie zdziwiona.
- Ehh no dobra, co Cię boli?- zapytała, a ja wskazałem na okolice klatki piersiowej i brzucha. Po chwili jakichś badań okazało się, że mam złamane 2 żebra.
- Musisz to wypić- oznajmiła biała wilczyca, widocznie Rose odziedziczyła wygląd po niej.
- Blee- posmutniałem, ale wziąłem od niej ten głupi eliksir. Okazało się, że nie jest nawet taki zły.
- Będziesz musiał tu zostać ze 2 dni- poinformowała mnie. No nie, takie nudy..- Rose się tobą zajmie, prawda?- zapytała, a biała piękność pokiwała ochoczo głowę. W sumie... może nie będzie aż tak źle..
<Rose, dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz