Wstałam dość wcześnie rano, mamy nie było, ale pewnie poszła gdzieś zbierać zioła czy coś. Ja zaś poszłam na polowanie trzeba w końcu zabrać się za śniadanie, nie? Więc ruszyłam na łowy, pozwalając Mii pospać. Yoh pewnie bym też obudziła, ale skoro już jest poszkodowany niech pośpi. Może trochę przesadziłam, ale ta kula naprawdę nie była zbyt silna! A poza tym miałam nadzieję, że będzie walczył na poważnie. Czuję się nie doceniona. To nie fair -,- , to że jestem wilczycą nie znaczy, że nie umiem walczyć. Z jednej strony mogłabym się fochnąć, a z drugiej można powiedzieć, że jest prawdziwym dżentelmenem, nie to co niektórzy -,- . Muszę kiedyś go wyciągnąć na walkę na serio i ciekawe jak walczy jego brat i czy także w ludzkiej postaci. Nagle zauważyłam jelenia. Niewiele myśląc skoczyłam na niego i go zabiłam. Potem wróciłam z nim do jaskini. Mogłam bym spróbować podsmażyć nad ogniskiem... słyszałam, że to nieźle smakuje, więc czemu by nie spróbować? I jak postanowiłam tak zrobiłam. W ten sposób mieliśmy na obiad smażoną jeleninę, która była, swoją drogą, bardzo smaczna i Mia powiedziała, że powinnam częściej gotować. Ale się wrobiłam =,= . Potem moja kochana siostrzyczka wyszła, szła coś porozmawiać z Claudią o czymś. Zostałam sama z Yoh.
-Nie musiałeś mi dawać forów wtedy. - powiedziałam z delikatnym wyrzutem w głosie.
-Ale ja Ci ich nie dawałem... - powiedział ze słodkim uśmieszkiem.
-Wcale -,- .
-No może się tylko zagapiłem. - odpowiedział nieco zmieszany, a ja się powstrzymywałam, żeby nie wyczytać tego z jego myśli. On coś ukrywał i ja to wiem...
-A poza tym walka była by na pewno na równym poziomie, bo nie myśl sobie, że jestem słaba. - powiedziałam szczerząc kiełki w śliczny uśmiech pod tytułem "chyba każdy wie, jak się kończy denerwowanie mnie ".
-Na pewno i pewnie byś wygrała ^^ . - powiedział z rozbrajającym wyszczerzem.
-No to po co mi dawałeś fory? - zapytałam.
-Mówiłem, że po prostu zagapiłem.
-Skoro tak żądam rewanżu.
-Ale to ja przegrałem.
-Bo się zagapiłeś.
-No właśnie... - powiedział i przerwał, chyba się domyślił, że postanowiłam użyć jego broni przeciwko jemu.- Ale nie chcę rewanżu.
-Czemu? - zapytam z minką zbitego psa.
-Eee, bo... muszę leżeć dwa dni . - powiedział wielce uradowany z tego powodu, że coś wymyślił.
-A potem możemy walczyć... - zaczęłam.-Bo pomyślę, że uważasz mnie za słabą, a to by uwłaczało mej godności.
-Ale ja... - powiedział, a w tym samym czasie do jaskini wkroczył Zik.
-Cześć, przyszedłem Cię odwiedzić. - powiedział.
-To miło z twojej strony braciszku. - odrzekł. Został cudownie ocalony przed dalszym tematem walki.
-Yhm. Co Ci się stało? - zapytał.
-Spadłem z górki.
-Na pewno... - powiedział patrząc znacząco na mnie, czy on widział nasz pojedynek?
-Zostawię was samych możecie sobie porozmawiać w cztery oczy.- rzekłam i oddaliłam się z poważnym zamiarem, poważnej rozmowy z moją najlepszą przyjaciółką Eowiną.
<Zostawiam was samych, pogadajcie ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz