czwartek, 31 stycznia 2013

Od Nekare, Historia z przeszłości


Urodziłam się daleko od terenów watahy Świetlanych dusz. Pewnego dnia razem a Akem, Bay i Zirą poszliśmy na przechadzkę po naszym terenie, zapuściliśmy się za daleko. Zobaczyła nas inna wataha wilków, a tak dokładnie wilki z ciemnej strony lasu z rodu Hansuke.
Wrogie wilki zaczęły nas gonić kiedy dotarliśmy do domu matka i ojciec kazali nam uciekać, Zira pobiegła na północ, Bay na Wschód, Ake na Zachód, a ja na Południe. Rodzice zginęli, wilki z ciemnej strony ich zabiły. Błąkałam się przez wiele tygodni, nagle stanął przede mną czarny wilk przedstawił się jako Pitch władca ciemności. Dołączyłam do watahy prowadzonej przez Lilię i Nimfadorę .

Moja matka
http://i.pinger.pl/pgr383/fcb9adfa001683064ebe4f73/bialy_wilk%5B1%5D.jpg

Mój ojciec
http://naszezycie.blox.pl/resource/wilk106gk1.jpg

Moja siostra Bay
http://www.tapeciarnia.pl/tapety/normalne/79392_bialy_wilk_woda.jpg
Moja siostra Zira
https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTuITMWiaDHzzPRkq1Ky0xniKHekXnpsw5YdfHsUVXujMnRKsv0

Mój brat Ake
 https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcR62BNywZM1tar2w2Hf9DLguEXJTuTBm-SL7vvBCYOLxNSQX2Jkng



Od Alexa- historia z przeszłości

Urodziłem się ze skrzydłami , w Watasze Śmierci .Żyłem tam spokojnie i szczęśliwie . Miałem kochających rodziców . Trochę złych , ale kochających . Niestety . Rok temu zdarzył się straszny wypadek . Zacznę jednak od początku .Moi rodzice byli alfami Watahy Śmierci . Nasza wataha słynęła z tego jak dobrze władała ciemnymi mocami .Ja zawsze byłem trochę inny - wszyscy w watasze byli czarni , a ja czarno - biały . Jednak mnie akceptowali .Mój ojciec był nazywany księciem ciemności ( królem oczywiście był Pitch ) . A matka ... władała w większość czarną magią , ale potrafiła także używać białej magii ,w miarę dobrze . Całkiem niedaleko naszej watahy znajdowała się inna wataha - Wataha Żywiołów . Ich szczególnymi umiejętnościami było to ,że każdy z nich władał od 2 do 3 żywiołów .Mu mieszkaliśmy na tak zwanej " Czarnej ziemi " . A oni na łące obrośniętej wielką dżunglą . Wszystko było dobrze póki ... Nasza wataha nie wypowiedziała wojny ich watasze . Nie powiedzieli mi o tym , bo byłem za młody , ale w końcu ... się sam dowiedziałem .Zaczęło się od tego , że wszystkie wilki walczące gdzieś wyruszyły , w tym także mój ojciec . Wszystko było w porządku przecież idą pewnie na polowanie ale coś mnie martwiło . Gdy tata wychodził podbiegłem do niego przytuliłem go i powiedziałem :
- Kocham Cię . On się uśmiechnął i powiedział : -Ja Ciebie też .
A po tym poszedłem spać.
.............
Bardzo dobrze mi się spało , spałem do ok. 9 :00 . A gdy wyruszyłem przywitać mamę okazało się ,że jej nie ma,że na naszych terenach nikogo nie ma . Poczułem zapach krwi . Przeraziłem się . Zacząłem się bać "Gdzie moi kumple " pomyślałem . Nagle przeszedł mnie dreszcz . Dobiegłem na miejsce . Wszyscy zginęli . Mój ojciec też leżał bez życia.Pobiegłem dalej . Szukając mamę . Leżała trochę dalej . Jeszcze oddychała . Zacząłem płakać .
- Nie płacz ciiii . - Uspokajała mnie . - Posłuchaj mnie Alex . Cudem powstrzymałem łzy .A mama opowiedziała mi o tym jak ojciec wypowiedział wojnę Watasze Żywiołów , jak nasi zaatakowali w nocy ich tereny i jak się to skończyło . Było mi smutno . Przez tą wojnę życie stracili członkowie dwóch watah . - Alex proszę nie gniewaj się na ojca za tą wojnę .
- Nie gniewam się . - Znowu zaczął płakać . - Tylko jest mi smutno .
- Mam prośbę .
- Jaką ? - Zapytałem .
- Nie płacz za nami .
- Co ? - Nie rozumiałem .
- Ciesz się życiem .Ojciec też ... by ... tego... pragnął ...- Mówiłam umierając . - Proszę ... masz ... to ... kolczyk ... ode ... mnie ... - Powiedziała po czym umarła . Byłem bardzo zły , nawet czuł ,że się przemienia , ale w końcu smutek pokonał gniew , a ja wyruszyłem z powrotem do mojej jaskini ostatni raz . Od tamtej pory zawsze noszę kolczyk po mojej mamie .

Nowy członek!

http://republika.pl/blog_io_4394685/6476102/tr/bloodspill_side_view.jpg
Imię: Jack
Płeć: samiec
Wiek:100000(nieśmiertelny)
Żywioł: śmierć
Moce: wszystkie wiążące się ze śmiercią
Charakter: władczy,mądry,odważny,cierpliwy,opiekuńczy
Rodzina: Zrodził się ze śmierci
Historia: Gdy na świecie umarła 10000000 istota on się narodził
Partner:Na zabój zakochany w Lunie
Przyjaciele:Luna,Dave
Stanowisko: polujący
Pozycja: Delta

Właściciel: kraska23

Od Szmaragd

Czy Szmaragd dobrze czuła się w tej watasze? Nie. Tak naprawdę, to znała tylko trzy wilki; Alfę, Nekare i Pitch'a.. z resztą zamieniła raptem kilka słów. Najbardziej polubiła Pitch'a i tylko przez niego dalej była członkiem Watahy Świetlanych Dusz. On odszedł. Nie wiedziała, gdzie jest. Nie była w nim zakochana, nie myślcie sobie.. Po prostu lubiła z nim gadać i tyle. Siedziała w zamyśleniu. Miała ochotę wieść znów życie samotnika.
Usiadła i przeciągnęła się, ziewając. Wstała i ruszyła przez polankę, umiejętnie omijając śpiące wilki. Cały czas rozmyślała o swojej przyszłości. Ma odejść? Zostać? Nie wiedziała. Była pewna natomiast, że nie znajdzie tu miłości.. Nie znała nikogo, kto byłby w jej typie. W WŚD był teraz tylko jeden samiec... i tak szczerze, to nie przepadała za nim. Był zbyt arogancki, jak dla niej.
Weszła do lasu i ruszyła w kierunku wodopoju. Stanęła nad wodą i obserwowała przez chwilę swoje odbicie. Schyliła się i zaczęła pić. Siedziała przez jakiś czas na brzegu, dręcząc się pytaniami. W końcu postanowiła. Odejdzie.
Ruszyła truchtem przez las. Znów przeszła przez polankę. Zatrzymała się i spojrzała na wilki, które spały razem na polance. Nekare spała ze swoim hipogryfem. Po wczorajszej wielkiej uczcie nikomu nie chciało się wracać do jaskini. Szmaragd westchnęła i ruszyła dalej. Znajdzie sobie inne miejsce.. Szybko przeszła przez las i rozciągnęły się przed nią ogromne, malownicze równiny. Znów poczuła się samotnie. Znów czuła się tak, jak zawsze. Obejrzała się jeszcze raz za siebie i wystartowała. Zostałaby, gdyby miała dla kogo. Skierowała swój lot na północ.
- Czas przypomnieć się swoim starym wrogom. - mruknęła.
Zdawało jej się, że słyszy, jak ktoś ja woła. Uznała jednak, że to tylko wiatr.
<to był tylko wiatr?>

Nowy członek !

 http://www.tapetus.pl/obrazki/n/81567_wilk-bialy-las.jpg
Imię: Lucky
Płeć: Samiec
Wiek: 12 , nieśmiertelny
Żywioł: powietrze
Moce: znikanie , włada powietrzem
Charakter: uwielbia przygody , ciekawski , miły , przyjazny , romantyczny , odważny , śmiały , lojalny , stanowczy , rozmarzony , mądry
Rodzina: ojciec : Karo , matka : Lira
Historia: Urodził się na pustkowiu. Rodzice go porzucili i musiał sobie dawać radę sam. Gdy miał dwanaście lat dołączył tu i zakochał się w Nekare
Partner: zakochany w pięknej Nekare
Przyjaciele: na razie nikogo nie zna
Stanowisko: wojownik
Pozycja: Delta
Właściciel: KaroLira

Nowy Członek!

(jakio demon )
 https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhf3tQdtS9BPbStwGdUiDedT5PUy_m0WmPySCE85Wj8uRkf16n-8iQtEt5B6m8Gq6TfNQFMC0Yb5u_9ypWT76gB2J_y0QM6Mw8EsU20OFjZC4BkYX9I2Xy_yli8ftrojj2UY5S7ewg2FbdF/s1600/wilk_9jpg.jpg
Imię: Alex
Płeć: Samiec
Wiek: 2 ( nieśmiertelny )
Żywioł: Feng - shui
Moce: Wszystko związane z dobrem i złe . ( każda moc i żywioł musi być jakoś związana z dobrem lub złem więc tak jakby ma wszystkie moce) Potrafi sprawić by zniknęły mu skrzydła. Ma unikalne umiejętności związane z ciemnością .
Charakter: Jest miły i sympatyczny , szalony , zabawny, wierny ,potrafi być tajemniczy
Rodzina: Wszyscy zginęli .
Historia: Syn alf ( już nieistniejącej ) Watahy Śmierci
Partner: zakochał się w Lili
Przyjaciele: Nimfadora , Yuki
Stanowisko: polujący
Pozycja: beta
Właściciel: Kocineczka

Od Dave'a


Zastanawiałem się, co chciała powiedzieć Lili. W końcu uznałem, że to nie było nic ważnego, albo to była jej prywatna sprawa. Dalej szeptałem jej słodkie słówka. Ona wyglądała cudownie (zresztą jak codziennie).
-Powiedz, kochasz mnie?-zapytałem.
-Tak, Dave, kocham cię-odpowiedziała.-A ty mnie?
-Oczywiście, mój króliczku-powiedziałem i zobaczyłem w blasku jej rumieniec.
-Wiem, że to trochę osobiste, ale chciałbyś mieć dzieci?-zapytała.
-Yyy... No wiesz... Czy to nie za wcześnie?
-Nie chcesz? Przepraszam za to pytanie.
-Nie, źle mnie zrozumiałaś. Chcę mieć szczenięta! Oczywiście, że chcę!
-To bardzo dobrze.-powiedziała, po czym się uśmiechnęła.

Od Nimfadory



Byłam z Dave’m taka szczęśliwa, przy nim czułam, że żyję. Pewnego dnia wszedł do mojej jaskini kiedy jeszcze spałam, porozkładał wokoło moje ulubione kwiaty i przyniósł mi śniadanie do łóżka. Był taki słodki. Zjadłam z nim śniadanie ‘przy świecach’ bo cały czas ziewał ogniem. Rozmawialiśmy bardzo długo. Kochałam go bezgranicznie i niezaprzeczalnie. Nagle wpadła Lili.
- Nimfadoro! Oh… przepraszam, później porozmawiamy- dodała widząc Dave’a.
- Hmm.. ciekawe czego chciała- zastanowiłam się na głos
- Jeśli chcesz, mogę pójść- podpowiedział mój ukochany
- Nie! Zostań, jeśli to by było coś ważnego, to na pewno powiedziałaby mi od razu- zaprzeczyłam szybko.
- No dobrze- odpowiedział, po czym położył się obok mnie. Wtuliłam się w jego futro.

< Dave dokończ>
               

Od Dave'a

Spotkałem Nimfadore przy mojej jaskini. Była trochę zdezorientowana, ale gdy mnie zobaczyła uśmiechnęła się. Ja też musiałem się uśmiechnąć. Dałem jej tą różę, ale ona powiedziała:
- Nie chcę róży.
- Dlaczego?- zdziwiłem się.
- Dlatego- odpowiedziała- Pójdź za mną.
Chcąc, nie chcąc musiałem pójść. Gdy doszliśmy, znalazłem się w miejscu, w którym mnie nigdy nie było. To była łąka, przy wodospadzie. A na niej rosły same...
- Prymulki!- krzyknąłem- Jesteś najcudowniejszą wilczycą jaką kiedykolwiek spotkałem!
- Naprawdę ci się podoba?- powiedziała wzruszona.
- Tak.
Potem opowiedziała mi jak się tu dostała i co się stało z jej rodziną. Byłem zdziwiony, gdy szlochała mi w futro i opowiadała to. Objąłem ją i powiedziałem:
-To było kiedyś, nie martw się. Mi ludzie pomogli. Ludzie są jak wilki. Niektórzy dobrzy, inni źli. Nie możesz myśleć przez całe życie, że ludzie, którzy Cię zranili pokazują jacy są wszyscy. Ja jestem przy Tobie. Pamiętaj o tym.
- Dziękuję- cicho powiedziała po czym położyła się na kwiatach tuląc się do mnie.

Od Lili

Właśnie szykowałam się do wyjścia na spacer z Lisą gdy do jaskini lekarskiej wpadł Dave . Był cały roztrzęsiony , ale w pozytywny sposób .
- Co zrobić, aby jedna wilczyca się we mnie zakochała? - Zapytał od progu .
-Nie wiem, może spędzać z nią dużo czasu ? - Rzuciłam bez namysłu , bo Lisa zaczęła się niecierpliwić . Poprosiłam ją po tygrysiemu ,żeby poszła sama na spacer . Była zła ,że nie mogę iść z nią , ale w końcu się zgodziła pod warunkiem ,że będzie mogła odwiedzić Larrego .
- Co się stało ? - Zapytałam puszczając mimo uszu to jak Lisa mruczy pod nosem " hi, hi, hi , doktor w sprawach sercowych " .
- Zakochałem się , ale nie wiem , czy wilczyca , którą kocham,kocha mnie .
- Hmmm . A w kim się zakochałeś ? - Zapytałam się .
- Nooooooooooooo . - Zrobił zakłopotaną minę .
-Spokojnie nikomu nie powiem .
- W Nimfadorze . - Powiedział rumieniąc się . Zachichotałam , nie mogłam się powstrzymać - za dobrze znałam Nimfadorę . Dave zrobił zakłopotaną minę i powiedział :
- Myślisz ,że nie mam u niej szans ?
- Nie ,nie , i jeszcze raz nie o to chodzi. Myślałam ,że już zauważyłeś że Nimfadora jest odważna , prawda? - Tylko pomachał głową . - No i tego samego oczekuje od samca : odwagi , prawdomówności i jeśli od swojego chłopaka to miłości . - Znowu spojrzał na mnie , najwidoczniej nie wiedział co ma zrobić . Wzięłam różę podałam mu i powiedziałam . - Leć, masz różę . Daj jej żeby było romantyczniej .
- Ale gdzie mam lecieć no i ...
- Po prostu powiedz jej co czujesz . - Przerwałam mu . Wiedziałam , że on wiedział co ma zrobić , ale się tego bał . W końcu poleciał , a ja tylko krzyknęłam za nim :
- Pamiętaj do odważnych świat należy .
" Teraz wszystko zależy od Ciebie " . Pomyślałam , ale mu tego nie mówiłam ,żeby się nie stresował . "Ciekawe jak Nimfadora zareaguję na to magiczną różę , która zmienia kolor ?I jak zareaguje David , lecę poszukać Lisy , a przy okazji po szpieguję..." . Pomyślałam i wyszłam z jaskini .

Od Nimfadory

Gdy szłam w stronę jaskini Nekare byłam cała w skowronkach. Pocałował mnie! Czyli ja też mu się podobam. Nie mogłam się uspokoić, byłam taka pobudzona ze szczęścia. Zbliżałam się już do celu.
- Cześć- zawołałam do Nekare.
- Witaj Nimfadoro – uśmiechnęła się do mnie
- Nie przeszkadzam? – zapytałam, bo wstydziłam się pytać jej o takie rzeczy
- Jasne, że nie. O co chodzi?- spytała widząc moją minę
- Bo ja chciałabym się poradzić, jak… poderwać samca- odpowiedziałam rumieniąc się
- Ooo … wiedziałam! Wzięło Cię co?- zrobiła zabawną minę- Okej… no, ja dużo nie wiem o tych rzeczach, ale najlepiej to dużo z nim gadaj i okazuj to że jesteś szczęśliwa w jego towarzystwie, bo jesteś tak?
- No… jestem szczęśliwsza, niż może Ci się wydawać, jeszcze nigdy nie byłam w takim nastroju, jak przy nim
- No leć i bierz sprawy w swoje ręce, a może niedługo będziemy mieli samca alfę – tutaj puściła mi oczko- trzymam kciuki
Ruszyłam szukać Dave’a.

<Dave? Dokończysz?>

Od Dave'a

W czasie powrotu szliśmy powoli, ponieważ chcieliśmy (bynajmniej ja) być dłużej ze sobą.
-Daleko jeszcze?-zapytałem, bo nie znałem jeszcze dobrze tej okolicy.
-Nie, już blisko-odpowiedziała i jej twarz spochmurniała. Odważyłem się powiedzieć:
-Nie martw się, będziemy razem także potem...-spojrzała się na mnie, a ja trochę cicho się zapytałem:
-Czy mógłbym być opiekunem młodszych wilków...?
-Chciałbyś?-powiedziała zdziwiona.-Jeszcze nie widziałem wilka, który by chciał być opiekunem młodszych wilczków. Jesteś pewien?
-Tak, jestem pewien.
Po tej rozmowie nasze pyszczki znalazły się bardzo blisko siebie, a je nie myśląc pocałowałem ją i położyłem na trawie. Nie chcieliśmy się puścić, bynajmniej ona nie stawiała oporu. Po tej cudownej długiej chwili puściłem ją i się zawstydziłem. Myślałem, że ona się obrazi, ale ona sama mnie chwyciła i zaczęliśmy się razem turlać po trawie. W końcu przestaliśmy i pobiegliśmy do watahy. Nimfadora powiedziała, że musi pójść do Nekare. Ja pobiegłem do Lily i ją poprosiłem o radę:
-Co zrobić, aby jedna wilczyca się we mnie zakochała?
-Nie wiem, może spędzać z nią dużo czasu?
Rozmawialiśmy tak długo czasu.
W tym czasie Nimfadora....

(Nimfadora, dokończysz?)

Od Nimfadory



W czasie tej nocy czułam się cudownie. Jeszcze nigdy nie było mi tak dobrze, czułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi i… chyba się zakochałam. Ale co na to poradzić? Co poradzić na to, że ma takie piękne oczy, jest taki słodki… po prostu ideał. Tylko co jeśli on nic do mnie nie czuje? Zaczynało świtać, trzeba będzie niedługo wstać. Nie miałam na to najmniejszej ochoty. Tak dobrze czułam się leżąc obok niego, on też chyba już nie spał. Odezwał się po kilku minutach
- Nie jest Ci zimno? – zapytał troskliwie
- Może troszkę - odpowiedziałam, a on natychmiast przytulił się do mnie, żeby było mi cieplej. Byłam zaskoczona, od tak niedawna go znam, a już się zakochałam i przytulam się do niego.
- Chyba musimy wstać, niedługo rozbudzi się reszta- powiedziałam smutno, on chyba też nie był tym zadowolony.
Ruszyliśmy powoli do stada.

< Dave, dokończ>

Od Dave'a

To, co czułem przy tym "pocałunku" było niesamowite! Nimfadora chyba czuła to samo, choć czuła się speszona, bo się od razu odsunęła. Nie traciłem jednak wiary. Potem się zarumieniła, gdy jej lampart miauknął. Larry podbiegł już potem do reszty watahy, a my znów zostaliśmy sami. Było już dość mroźno, zaczynała się zima, więc trochę przysunąłem się do Nimfadory. Co dziwne, ona się nie odsunęła, tylko położyła głowę na moim grzbiecie.
-Widzisz tą gwiazdę?-zapytałem po jakimś czasie błogiego leżenia.
-Tą co wygląda jak kwiat prymulki?-odpowiedziała.
-Tak, a wiesz, że moje ulubione kwiaty to prymulki?
-Naprawdę moje też!-szybko podniosła swoją głowę.
Wtedy zza drzewa, które nieopodal rosło, wyleciał motyl trzymający prymulkę.
-Zobacz!-powiedziałem jej.-Ten motyl trzyma kwiat!
-Ta noc jest taka piękna... Ale chciałabym wrócić do domu. Tu jest zbyt zimno.
Poczułem jak czar prysł. Nie wiedząc co robić powiedziałem:
-W jaskini nie będzie ci cieplej... A tu masz mnie.
Po tym wypowiedzeniu spojrzałem jej się prosto w oczy. Czułem, że ona to rozumie, a może nawet czuje to, co ja. Noc spędziliśmy na polance oglądając gwiazdy. Nie wiedzieli jednak, że tym motylem była Yuki...

<Nimfadoro, dokończ>  

Od Nimfadory



Larry zaciągnął mnie na polanę, ponieważ chciał się pobawić z Lisą. Lili nie mogła z nami iść bo musiała dokończyć eliksir na urazy głowy, ale przybyła jakiś czas później. Spędzałyśmy miło razem czas. Za około godzinę zauważyłam Yuki, Victorię oraz Dave’e idących w naszą stronę.
- Witajcie- zawołali chórem.
- Heej. – odpowiedziałyśmy. Zauważyłam, że Dave się zarumienił.
- To my pójdziemy się po ścigamy- poinformowała Yuki. Za nią ruszyła Victoria oraz Lilia. Zostałam sama z Dave’m. Uśmiechnął się i położył obok mnie.
- Od jak dawna jesteś przywódczynią tej watahy? – spytał
- Założyłam ją niedawno. Kiedy spotkałam Lilię postanowiłyśmy stworzyć własna watahę – odpowiedziałam mu, uśmiechając się do wspomnienia.
Rozmawialiśmy jeszcze długo, ale zauważyłam coś dziwnego w jego zachowaniu. Ciągle się kręcił rumienił i uśmiechał. Bardzo dobrze spędziliśmy czas, a kiedy mieliśmy już wracać, nagle zza krzaków wyskoczył Larry a za nim Lisa, najwyraźniej się ścigali. Wpadli prosto na Dave’a, a on jako stał przede mną, gdy został popchnięty prosto na mnie. Nasze pyszczki na chwilę się zetknęły, a ja odsunęłam się speszona. Nie żeby bardzo mi przeszkadzał ten ‘pocałunek’. Właściwie nie wiem dlaczego tak zareagowałam. Dave nie wyglądał na strasznie zakłopotanego, a w jego oczach znów ujrzałam znowu błysk, taki jak za pierwszym razem.
- Przepraszam- powiedział Larry- Ale wydaje mi się, że to popchnięcie i tak wam się przyda jeszcze raz.
Zarumieniłam się, ponieważ Larry zwrócił się i do mnie i do Dave’a

< Dave, dokończysz?>

Od Yuki

Było około 14, gdy do mojej jaskini wbiegł Dave. Akurat Victoria poszła na polowanie, więc byłam sama w domu.
- Czego?- warknęłam na niego.
- Ja, ja...- próbował wykrztusić jakieś zdanie.
- Co ty?- byłam zdziwiona jego jąkaniem. Nigdy tak nie robił.
- Chyba się zakochałem!- krzyknął.
- Że co?!- myślałam, że źle usłyszałam- W kim?!
- W Nimfadorze. Ona jest jak róża, słońce. Kocham ją po prostu.-tłumaczył.
- Aha, a po co tu przyszedłeś?
- Co mam robić?- zapytał.
- Nie wiem, chodźmy na polowanie. 
W drodze do lasu na polance zobaczyłam Victorie, więc ją zawołałam. Powiedziała, że nic nie złapała. Znów widziała inną watahę. Zapytałam się Dave'a, czy spotkał wcześniej na tym terenie jakąś watahę. On zaprzeczył. Zaczęłyśmy się ścigać, a przy okazji spotkałyśmy Nimfadorę i Lily. Zastawiłyśmy Dave'a z Nimfadorą i znów się ścigając pobiegłyśmy do watahy. Lily wygrała, a ja byłam druga. Nie wiem co teraz robi Dave i Nimfadora, ale to już ich sprawa.



środa, 30 stycznia 2013

Od Victorii


- Wstawaj!-usłyszałam nad moim uchem.
To była Yuki, która znów próbowała mnie wybudzić. Nie dałam jej tej satysfakci. Odwróciłam się do ściany i udawałam, że śpię. Jednak Yuki powiedziała:
- Chodź zobaczyć mojego brata.
- Ty nie masz brata!- warknęłam, bo miałam zły humor.
- Odnalazł się, chodź go po wkurzać- odpowiedziała z uśmiechem.
- Aaa... Jak tak, to oczywiście, że idę z tobą- powiedziałam, bo uwielbiam wkurzać ludzi z Yuki.
Poszłyśmy w stronę jego jaskini. Cicho weszłyśmy do środka i...
- Niespodzianka!- krzyknęłyśmy mu w ucho i przybiłyśmy piątkę.
- Co do...?!- nie dokończył zdania Dave, bo dziewczyny wylały na niego wodę.-O co wam chodzi?!
- A nic takiego- odezwała się Yuki- Po prostu chciałyśmy Cię wkurzyć.
Z wyglądem niewiniątek uciekłyśmy do naszej jaskini.
- No to co, idziemy na polankę? Weźmy Sue, Daisy i Tibi'ego- zaproponowałam.
Wyszłyśmy po półgodzinie. Na polance siedział Dave i Nimfadora! Powiedziałam to Yuki, a ona odpowiedziała:
- Chodźmy ich pooglądać.
- No nie wiem z jednej strony tam jest Nimfadora, a z drugiej Dave.
- Spokojne, nie zauważą nas...
Przez 2 godziny podglądałyśmy, jak do siebie świergoczą. Dave robił z siebie idiotę, ale fajnie się go oglądało. Mam tylko nadzieję, że nas nie widzieli...

Od Dave'a


Yuki z niechęcią zaprowadziła mnie do watahy. Nadal była zła o tego borsuka. Jasno dała mi do zrozumienia, że nie chce mnie w swojej jaskini. No cóż, taka zawsze była moja siostra. Gdy byliśmy na miejscu przedstawiła mnie najpiękniejszej jaką kiedykolwiek widziałem Alfie.
- Witaj Nimfadoro, oto mój brat, Dave-to mówiąc wskazała na mnie.
- Witaj, Dave. Czy chcesz należeć do watahy?-zapytała Alfa.
- Oczywiście, że tak! Zawsze chciałem- siostra skarciła mnie spojrzeniem- Znaczy się... Oczywiście, pani.
- Spokojnie, mów mi po imieniu, Dave- powiedziała Nimfadora.
Yuki kazała mi znaleźć jakąś jaskinię, co nie było łatwym zadaniem, ale jednak znalazłem. Potem przez cały wieczór myślałem tylko o Alfie.

Od Nimfadory

Gdy wróciłam z Larrym do stada, nigdzie nie widziałam Pitcha. Pomyślałam że pewnie poszedł się przejść. Wszyscy jeszcze spali, ale poszłam do Lili, okazało się, że ona już wstała i robi jakiś eliksir.
- Witaj! – zawołałam od progu- Mam niespodziankę
- Niespodziankę? Hmm… a jaką? – gdy to powiedziała zza moich łap wychylił się Larry – Ojeeej, jaki słoodki.
- Jak ona ma na imię? – spytał mnie lampardzik, a moja przyjaciółka zrobiła dziwną minę
- Ma na imię Lili i proszę zwracaj się do mnie i do niej, ponieważ ona Cię nie rozumie- uśmiechnęłam się pogodnie
- Nimfadoro, co to było? – zapytała, a ja opowiedziałam jej o wszystkim, nawet o tym jak go uratowałam. W tym momencie zrobiła przerażającą minę.
- To straszne- wyszeptała. Chciałam zmienić temat więc spytałam
- Nie widziałaś gdzieś Pitcha?
- Nie, ostatni raz wczoraj wieczorem a co?
- Nic, nie wiedziałam go dzisiaj, ale pewnie poszedł się przejść- uspokoiłam ją .
Bawiłyśmy się z Larrym i zapoznawałyśmy do z Lisą. Od razu się polubili. Wyszłyśmy z jaskini dopiero popołudniu, a Pitcha nadal nie było, jego towarzysza również
- Wygląda na to, że uciekł – skomentowała Lili.
Smutno mi było z tego powodu, ale nie miałam czasu zastanawiać się tym zbytnio, gdyż ujrzałam Yuki. Prowadziła ze sobą jakiegoś wilka.
- Nimfadoro, Lili chcę wam przedstawić mojego brata- Dave’a. Mógłby dołączyć do watahy? – zapytała prosząco
- Jasne- uśmiechnęłam się do niego, a on zrobił to samo. Zauważyłam błysk w jego oku ale nie miałam czasu się zastanawiać, bo Larry ciągnął mnie za łapę- zapewne chciał mi coś pokazać

Nowy Członek!

 http://republika.pl/blog_kw_4906755/7580890/tr/inga_by_wolfnighteyes.jpg
Imię: Dave
Płeć: samiec
Wiek: 2 lata
Żywioł: Ogień
Moce: Potrafi zionąć trochę ogniem.
Charakter: Otwarty na świat, zabawny.
Rodzina: Yuki
Historia: Po pożarze w lesie gdzie mieszkałem szukałem swojej siostry, ale nigdzie nie mogłem jej znaleźć
Partner:szuka
Przyjaciele: Lily i Victoria
Stanowisko: Polujący
Pozycja: Delta
Właściciel: _werka000_

Od Yuki

Znów te poranki. Doszłam do wniosku, że wstawanie nie jest takie złe... jeśli się siedzi w domu i nic nie robi. Niestety o świcie można było spotkać bobry, a Victoria bardzo chciała jakiegoś zobaczyć. Szybko się rozbudziłam, przy okazji budząc Victorię.
- Dopiero świta, po co mnie budzisz...?- zapytała zaspana Victoria.
- Chciałaś zobaczyć bobry- odpowiedziałam jej.
- Ale nie dzisiaj! Dziś idę spać- oznajmiła to, po czym zasnęła.
-Super... Mogła mi to wczoraj powiedzieć- mruknęłam i poszłam do Lily. Na szczęście nie spała. Wybierała się w poszukiwaniu ziół.
- Hejka! Gdzie idziesz?- zapytałam.
- Po zioła, idziesz ze mną?
- Oczywiście! Może na coś zapoluję.
Razem poszłyśmy do lasu. Koło źródełka się rozdzieliłyśmy, bo 300 metrów dalej zobaczyłam dorodnego borsuka. W biegu zobaczyłam innego wilka. Też polował na borsuka. Warknęłam na niego, a on się na mnie rzucił. Zdezorientowana nie zauważyłam, że wziął borsuka i uciekł. Z poczuciem poniżenia poszłam do Lily, która chwaliła się, że znalazła zioła, które chciała.
- Wróć sama, ja tu jeszcze zostanę- powiedziałam Lily
- Ok, ale wracaj szybko!- odpowiedziała już idąc do watahy.
Pobiegłam w stronę zapachu borsuka. Doprowadziło mnie to do jaskini, której wcześniej nie widziałam.
- Kim jesteś?- zapytał głos.
- Wilkiem, któremu ukradłeś zdobycz, wchodząc na mój teren.- odpowiedziałam pewnym głosem.
- Jak masz na imię? I do jakiej watahy należysz?- zapytał znowu.
- Jestem Yuki, ale nie wiem, co to ma do rzeczy...
- Ja jestem Dave i szukam watahy... siostro.

Od Nimfadory, Spotkanie z Lampartem



Było już po obiedzie i przechadzałam się po lesie, gdy nagle usłyszałam krzyk, ze strony polany. Przeraziłam się, bo pomyślałam, że to może ktoś z mojej watahy. Pognałam przed siebie nie zwracając uwagi na gałęzie, które smagały mi twarz. Wpadłam na polanę, gotowa zobaczyć coś strasznego. W zasięgu mojego wzroku pojawił się śliczny stworek podobny do lamparta. Jakiś wstrętny wilk, gonił go jakby chciał go upolować. To nie był członek naszej watahy.
- Wynoś się z mojego terenu i zostaw te zwierze w spokoju! – wydarłam się na całe gardło, a on stanął jak słup. Nie ruszał się z miejsca, a mały lamparcik schował się za skałę.  Pognałam za nieznajomym wilkiem z zamiarem porządnego uszkodzenia jego ciała. Byłam już przy nim, a on na chwilę odwrócił głowę, w jego oczach kryło się przerażenie i skrucha, więc przestałam go gonić. Uciekł gdzieś w las i już więcej go nie zobaczyłam. Wróciłam do małego zwierzątka, ukrytego przed wrogiem.
- Heej, umiesz mówić? – spytałam się go.
- Tak, ale umiem mówić tylko po lamparciemu, ty mnie słyszysz ponieważ zwracam się bezpośrednio do Ciebie, ktoś kto by nas słuchał usłyszał by tylko ‘mrauuu’ – odpowiedział z uśmiechem
- Chciałbyś mi towarzyszyć?
- Oczywiście, uratowałaś mnie, jestem Ci wdzięczny, poza tym jesteś bardzo miła.
- Dziękuje Ci, Nazwę Cię Larry dobrze? – pokiwał ochoczo głową- A ja jestem Nimfadora, chodź zabiorę Cię do mojej watahy, aby Cię poznała.