Gdy wróciłam z Larrym do stada, nigdzie nie widziałam Pitcha.
Pomyślałam że pewnie poszedł się przejść. Wszyscy jeszcze spali, ale
poszłam do Lili, okazało się, że ona już wstała i robi jakiś eliksir.
- Witaj! – zawołałam od progu- Mam niespodziankę
- Niespodziankę? Hmm… a jaką? – gdy to powiedziała zza moich łap wychylił się Larry – Ojeeej, jaki słoodki.
- Jak ona ma na imię? – spytał mnie lampardzik, a moja przyjaciółka zrobiła dziwną minę
- Ma na imię Lili i proszę zwracaj się do mnie i do niej, ponieważ ona Cię nie rozumie- uśmiechnęłam się pogodnie
- Nimfadoro, co to było? – zapytała, a ja opowiedziałam jej o
wszystkim, nawet o tym jak go uratowałam. W tym momencie zrobiła
przerażającą minę.
- To straszne- wyszeptała. Chciałam zmienić temat więc spytałam
- Nie widziałaś gdzieś Pitcha?
- Nie, ostatni raz wczoraj wieczorem a co?
- Nic, nie wiedziałam go dzisiaj, ale pewnie poszedł się przejść- uspokoiłam ją .
Bawiłyśmy się z Larrym i zapoznawałyśmy do z Lisą. Od razu się
polubili. Wyszłyśmy z jaskini dopiero popołudniu, a Pitcha nadal nie
było, jego towarzysza również
- Wygląda na to, że uciekł – skomentowała Lili.
Smutno mi było z tego powodu, ale nie miałam czasu zastanawiać się tym
zbytnio, gdyż ujrzałam Yuki. Prowadziła ze sobą jakiegoś wilka.
- Nimfadoro, Lili chcę wam przedstawić mojego brata- Dave’a. Mógłby dołączyć do watahy? – zapytała prosząco
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz