-NIGHTMARE, WRACAJ MI TUTAJ! - wrzasnąłem w kierunku oddalającego się
zadu mojego Fearlinga. Nie wiem, co mu odbiło! Nigdy się tak nie
zachowywał. Zupełnie, jakby chciał mnie gdzieś zaprowadzić...
-NIGHTMARE, SPOKÓJ! - ryknąłem, ale on tylko przyspieszył. Zarżał, a jego rżenie dziwnie przypominało mi śmiech.
-OCH, JAK TYLKO CIĘ DORWĘ, TO MOŻESZ SIĘ POŻEGNAĆ Z JEDZENIEM PRZEZ CAŁY
TYDZIEŃ!!! - wydarłem się, zmieniłem się w człowieka i ruszyłem za nim,
a moja peleryna jak zwykle zaczepiała się o krzaki.
-No nie, czy to już jakaś tradycja?! - krzyknąłem, uwalniając materiał od kolczastych gałązek.
Znów usłyszałem rżenie. Wkurzyłem się jeszcze bardziej i ruszyłem biegiem.
W pewnym momencie wypadłem spomiędzy drzew na polanę. Na jej środku stał
Nightmare, otoczony przez trzy wilczyce. Warczały na niego, ale on
nawet nie zwrócił na to uwagi. Patrzył na mnie tymi swoimi złotymi,
mądrymi ślepiami. Zrozumiałem, że od początku chciał mnie tu
zaprowadzić.
Wilczyce spojrzały na mnie ze zdziwieniem. No jasne - pomyślałem - przecież wciąż jestem człowiekiem.
Jedna z nich wydała z siebie dziki charkot i rzuciła się na mnie.
Uskoczyłem w samą porę, jej kły minęły mnie o kilka centymetrów.
-Łooa! - krzyknąłem. - Hej, przecież nic ci nie zrobię!
Zmieniłem się w wilka. Samicom opadły szczęki. W końcu jedna z nich, najwyraźniej alfa, wystąpiła naprzód.
-Kim jesteś i czego tu szukasz? - spytała.
-Jestem Pitch - samice zrobiły przerażone miny, najwyraźniej już o mnie słyszały.
-Chcesz dołączyć do naszej watahy? - spytała inna wilczyca, a ja
uśmiechnąłem się łajdacko. Mój uśmiech musiał wyglądać tak jak zwykle -
przerażający grymas pełny nieobliczalności.
-Chyba nie mam wyjścia - mruknąłem.
-Świetnie - odezwała się alfa. - Jestem Nimfadora, a to Lilia i Luna. Witaj w watasze Świetlanych Dusz.
<Skończy ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz