Od rana byłam na polowaniu z Yuki i nic nie mogłyśmy znaleźć. Po pewnym
czasie znudzone poszłyśmy na polankę. Coś małego, puszystego bawiło się w
trawie. Podeszłyśmy, a tam były 2 małe kociątka! Pytałam się Yuki, czy
mogę je przygarnąć, a ona się zgodziła! Byłam tak podekscytowana. Szybko
wróciłyśmy do domu, aby zrobić im posłanka. Nie wiedziałam, jak
zareaguje na dwójkę kociąt Tibi, ale obyło się bez problemów. Tibi się
bawił z kotkami. Tylko jak je nazwać...? Myślałam nad Sue i Daisy, bo to
dwie kotki.
Jednak musiałyśmy zostawić je same, bo już była 11, a my nic nie
upolowałyśmy. Coś czułam, że wieczorem ktoś nam za to "serdecznie"
podziękuje. Wyruszyłyśmy do lasu. Gdzie się podziały wszystkie
zwierzęta? Usłyszałyśmy tupot mnóstwa łap. Poszłyśmy za głosem.
Doszłyśmy do jeziorka koło polanki. Przed nami stało stado wilków.
Schowałyśmy się za drzewami. Wilki polowały na grupę saren. Byłyśmy
takie złe. Jakaś inna wataha miała czelność tu przychodzić. Yuki
zamieniła się w motyla i poleciała po naszą watahę. Ja miałam czekać za
drzewami.
Po kilku dłuższych chwilach (gdzieś około 15 minut) przyszło kilka
wilków z naszej watahy. Kazali nam pójść do jaskini. Opierałam się, bo
chciałam pokazać, że nie jestem słaba. Jednak oni byli nieugięci.
Ze spuszczoną głową wróciłam do jaskini. Wieczorem wrócili i
opowiedzieli, że ta wataha wtargnęła się na nasz teren, ale ich
pokonali i mają mięso. To mówiąc patrzył na mnie i Yuki, jakby to była
nasza wina, że nie mogłyśmy znaleźć mięsa. Po tym poszłyśmy do Lily i
pokazałyśmy jej Sue i Deisy. Była nimi zauroczona, więc powiedziałam, że
może się nimi zajmować, gdy ma czas. Bardzo się ucieszyła.
Wróciłam z Yuki do naszej jaskini i poszłam spać, ale czułam, że długo nie zasnę.
Te kotki wyglądały tak :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz