sobota, 19 stycznia 2013

Historia od Lili

Moja mama


Mój tata

                                                           Historia Lilii
Zdarzyło się to rok temu.Przed tym zdarzeniem byłam bardzo szczęśliwa .Miałam kochających rodziców ,którzy byli alfami już nie istniejącej watahy żywiołów. Była ona znana z tego ,że każdy mieszkaniec władał od dwóch do trzech żywiołów nie ważne czy był gammą czy betą .Mój ojciec władał trzema żywiołami plus jeszcze dzięki skrzydłom potrafił używać niektórych ataków powietrza,przez co mówiono, że władał trzema i pół żywiołami .Matka zaś panowała nad dwoma ,ale miała także unikalne umiejętności związane z mrokiem.Niedaleko naszej watahy znajdowała się tylko jedna inna -wataha śmierci,która także miała szczególne zdolności takie jak między innymi wzywanie duchów (Duch znikał gdy wilk który go wezwał ginął lub gdy owemu wilkowi skończyła się energia ).Wataha śmierci mieszkała na tak zwanej "Czarnej ziemi" , a my na łące, do której prawie nie można się było dotrzeć , bo dookoła niej była gęsta i niebazpieczna dżungla .Wszystko było dobrze ,aż wataha śmierci nie wypowiedziała nam wojny . Mi o tym nie powiedzieli , bo byłam za młoda ,ale domyśliłam się...   później  .
Można powiedzieć ,że zaczęło się od tego ,że wszystkie wilki ,w tym także mój ojciec zaczęły opuszczać łąkę.
-Tato gdzie idziecie ?-Zapytałam zanim wyszedł.
-Na polowanie. -Odpowiedział spokojenie.
-Ale czemu wszyscy ,oprócz  mamy i innych  wilczyc ? -Zapytałam zdziwiona , bo często mama i jej koleżanki wychodziły na łowy.
-Bo dzisiaj będzie zbyt niebezpiecznie .-Odpowiedział równie spokojnie jak wcześniej .
-Ok.Pa kocham Cię.-Pomyślałam ,że pewnie idą polować na niedźwiedzie .I nie wiem czemu poczułam,że powinnam mupowiedzieć,że go kocham.
-Pa.Ja Ciebie też-Powiedział po czym uśmiechnął się i wyszedł z jaskini .
                                       ..............
-Mamo kiedy wróci tata ?Już wieczór ,a jego i reszty watahy nie ma ,a od strony watahy śmieci słychać odgłosy walki .-Zapytałam , bo się martwiłam o tatę.
-Odgłosy walki ?-Zapytała zdziwiona .
-Mhm. I kiedy potchodzę trochę bliżej czuję dziwny zapach. Taki jak wtedy gdy się skaleczę .
-Och,pewnie Ci się wydaje .
-Nie.Nie wydaje mi się.
-Skoro tak masz lepszy węch i słuch od moich .A co dokładnie słyszysz ?
-Warczenie i zaklęcia.-Powiedziałam przysłuchując się i przypominając sobie.
-Przecież wyruszyli na polowanie to normalne ,że będą warczeć , a jakby sobie poradzili bez zaklęć ?
-Prawda ... -Powiedziałam i przerwałam po chwli dodając - A zapach krwi ?
-Ktoś mógł się zranić .
- Masz rację mamo .-Powiedział po czym się uśmiechnęłam i poszłam spać .
Szybko zasnęłam ,ale nie wiem czemu obudziłam się bardzo wcześnie rano i nie mogłam już zasnąć.Dlatego postanowiłam przejść się do dżunglii gdzie miałam swój domek na drzewie .Już miałam wychodzić gdy sobie przypomniałam ,że mama prosiła żebym zostawiała znaczek  ~` gdy wychodzę ,żeby wiedziała ,że wyszłam.
Szybko dobiegłam do domku , który był tak przykryty liśćmi,że wogle go nie było widać, a przez kwiaty ,które rosły w pobliżu nic nie było czuć oprócz Kwiatowego aromatu.Spędzłam tam dobre siedem godzin .Bo gdy spojrzałam na słońce było już południe.Pobiegłam szybko,bo nie chciałam ,żeby rodzice się martwili ,a może nawet tata już wrócił ! Przyśpieszyłam gdy o tym pomyślałam .Już wybiegłam z kwiatowych łąk więc dobrze czułam.Nagle coś mnie uderzyło ,był to intensywny zapach,a raczej w tym wypadku smród ... krwi , ale nie łosia , zająca sarny czy innego zwierzęcia, to był bardziej intensywny zapach krwi .Przyśpieszyłam jeszcze bardziej.Tak ,że teasę ,która normalnie zajmowała mi pół godziny zajęła mi 5 minut .Gdy dotarłam na miejsce osłabłam .Zobaczyłam ...
całą łąkę we krwi pobiegłam do naszej jaskini .
-Mamo !Mamo! Ma... -Krzyczałam ,ale przerwałam
przez łzy , które mi napłynęły do oczu .Zobaczyłąm moją mamę . Miała ślad ugryzienia na szyi i pokrwawione ciało.
-Mamo żyjesz ?! - Zapytałam lecząc ją ,chociaż nigdy się tego nie uczyłam .
-Tak , ale już nie długo nie będę ...
-Nie mów tak jesteś silna nie umżesz nie , nie pozwolę na to ...-Już szlochałam tak ,że ledwie ją widziałam.
-Nie , zostałam zatruta i straciłam za dużo krwi ,ale i tak dzięki tobie mogę chociaż mówić zanim odejdę .Jestem bardzo dumna z Ciebie ,ale i tak nie przeżyję więc chcę z tobą porozmawiać ten ostatni raz ... -Podniosła łąpę żeby otrzeć moje łzy ,chociaż widziałam jaki wielki ból jej to sprawia.
-Nie płacz.
-NIe mogę powstrzymać łez - powiedziałam się próbując przestać płakać
-Jestem z Ciebie dumna.Odziedziczyłaś skrzydła po ojcu, a ja chcę dać Ci ten naszyjnik.-Po czym użyła resztki swojej mocy i mi go podała.Mówiła trochę od rzeczy, ale zostało jej mało czasu więc ją rozumiałam .
- To wataha śmierci was zaatakowała? -Zapytałam powstrzymując gniew.
-Tak.Nie mówiliśmy Ci , ani innym dzieciom , żebyście się nie martwili , ale powinnaś wiedzieć ,że wataha śmierci wypowiedziała nam wojnę . Twój tata i reszta wyruszyli na nią , a nie na łowy .Dlatego chcę Cię o coś prosić.
-O co ? Proś o co chcesz. -Powiedziałam,teraz trudniej mi było powstrzymać gniew , ale się starałam.
-Ja niedługo odejdę .Więc proszę Cię nawet jeśli twój tata odejdzie nie smuć się i nie płacz za nami ,tylko żyj dalej jakbyśmy my także żyli.Ciesz się rozkoszuj życiem bądź takia jak wcześniej , bo zawsze będziemy z tobą tutaj. - znowu podniosła łapę wskazując moje serce- Proszę nie myśl o nas.A poza tym wiem ,że kiedy dorośniesz będziesz wspaniałą wilczycą .-Spokojnie skończyła po czym się uśmiechnęła i umarła.Już nawet nie płakałam ,bo czułam,że jest ze mną.
Jeszcze chwilę ją leczyłam , ale to nic nie dawało więc pogrzebałam ją i resztę watahy , która tu była po czym tropiąc krew ruszyłam na plac wojny.Biegłam całą noc ,a rankiem zobaczyłam straszny widok .Wszędzie byli nieżywi członkowie naszej lub ich watachy.Wszędzie krew.Poczułam straszną złość poczułam jak się zmieniam.Ale przypomniałąm sobie słowa mamy , jestem silna i nie stracę nad sobą panowania.Zwawyłam.Było to wycie pełne bólu, gniewu i rozpaczy , ale dzięki temu mi ulżyło i znów stałam się normalna.Zaczęłam biec w poszukiwaniu ojca.Znalazłam go nieżywego ,ale wiedziałam ,że on też nie chce żebym płakała .Pogrzebałam wszystkich.Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę ,że zostałam sama.Zostałam tu jeszcze noc, a potem wyruszyłam pozostawiając to miejsce razem ze smutkami i obawami za sobą.Postanowiłam rozpocząć nowy etap w życiu.
                                                                                        Lilia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz