Po kilku dniach drogi od momentu, w
którym straciłam dom, nie widziałam śladu jakiejkolwiek innej watahy.
Położyłam się nad strumykiem i patrzyłam się na swoje odbicie. Wiele się
nie zmieniłam. Z zamyślenia wyrwał mnie krzyk.
- Cześć! Co robisz?- nade mną stała młoda wilczyca o biało- czarnej sierści. - Ja? Nic.- bałam się, że mi coś zrobi, bo jej twarz wyrażała złość. - Pytam się, co robisz na moim terenie?!- wilczyca była na mnie wyraźnie zła. - Mój las został spalony. Nie mam rodziny i watahy. Czy może być coś gorszego?- zapytałam się. - Przepraszam... Nie chciałam Cię urazić, ale ostatnio jeden wilk wtargnął się na nasz teren, więc myślałam, że jesteś z jego watahy. Ja mam na imię Yuki. Chodź za mną.- odpowiedziała, zmieniając wyraz twarzy na zatroskanie. Zdziwiona poszłam za nią. W drodze tłumaczyła mi, że idziemy w stronę watahy Świetlanych Dusz. Powiedziała też, że na razie nie widziała dodatkowych jaskiń, ale mogę mieszkać u niej Gdy doszły, Yuki zaprowadziła mnie do innej wilczycy, która (jak wywnioskowałam) miała na imię Nimfadora. -Witaj Nimfadoro- Yuki przywitała się z alfą.- Mam nowego członka naszej watahy. Ma na imię... Jak masz na imię- zwróciła się do mnie. -Victoria, pani.- odpowiedziałam z pokorą. - Nie musisz do mnie mówić "pani", wystarczy, że powiesz mi po imieniu. Możesz zostać.- powiedziała z delikatnym uśmiechem. Gdy weszłam do domu Yuki, zdziwiłam się. Było tu schludnie. Kilka futer ze zwierząt, kwiatów i 2 legowiska. - Po co aż 2?- spytałam się zaciekawiona. - Mam króliczka Tibi'ego.- odpowiedziała- Zaraz zrobię ci posłanie. Czy to będzie przyjaźń, czy zwykła znajomość? Nie wiem, zobaczymy. |
||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz