W czasie powrotu szliśmy powoli, ponieważ chcieliśmy (bynajmniej ja) być dłużej ze sobą.
-Daleko jeszcze?-zapytałem, bo nie znałem jeszcze dobrze tej okolicy.
-Nie, już blisko-odpowiedziała i jej twarz spochmurniała. Odważyłem się powiedzieć:
-Nie martw się, będziemy razem także potem...-spojrzała się na mnie, a ja trochę cicho się zapytałem:
-Czy mógłbym być opiekunem młodszych wilków...?
-Chciałbyś?-powiedziała zdziwiona.-Jeszcze nie widziałem wilka, który by chciał być opiekunem młodszych wilczków. Jesteś pewien?
-Tak, jestem pewien.
Po tej rozmowie nasze pyszczki znalazły się bardzo blisko siebie, a je
nie myśląc pocałowałem ją i położyłem na trawie. Nie chcieliśmy się
puścić, bynajmniej ona nie stawiała oporu. Po tej cudownej długiej
chwili puściłem ją i się zawstydziłem. Myślałem, że ona się obrazi, ale
ona sama mnie chwyciła i zaczęliśmy się razem turlać po trawie. W końcu
przestaliśmy i pobiegliśmy do watahy. Nimfadora powiedziała, że musi
pójść do Nekare. Ja pobiegłem do Lily i ją poprosiłem o radę:
-Co zrobić, aby jedna wilczyca się we mnie zakochała?
-Nie wiem, może spędzać z nią dużo czasu?
Rozmawialiśmy tak długo czasu.
W tym czasie Nimfadora....
(Nimfadora, dokończysz?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz