Znów te poranki. Doszłam do wniosku, że wstawanie nie jest takie złe...
jeśli się siedzi w domu i nic nie robi. Niestety o świcie można było
spotkać bobry, a Victoria bardzo chciała jakiegoś zobaczyć. Szybko się
rozbudziłam, przy okazji budząc Victorię.
- Dopiero świta, po co mnie budzisz...?- zapytała zaspana Victoria.
- Chciałaś zobaczyć bobry- odpowiedziałam jej.
- Ale nie dzisiaj! Dziś idę spać- oznajmiła to, po czym zasnęła.
-Super... Mogła mi to wczoraj powiedzieć- mruknęłam i poszłam do Lily.
Na szczęście nie spała. Wybierała się w poszukiwaniu ziół.
- Hejka! Gdzie idziesz?- zapytałam.
- Po zioła, idziesz ze mną?
- Oczywiście! Może na coś zapoluję.
Razem poszłyśmy do lasu. Koło źródełka się rozdzieliłyśmy, bo 300 metrów
dalej zobaczyłam dorodnego borsuka. W biegu zobaczyłam innego wilka.
Też polował na borsuka. Warknęłam na niego, a on się na mnie rzucił.
Zdezorientowana nie zauważyłam, że wziął borsuka i uciekł. Z poczuciem
poniżenia poszłam do Lily, która chwaliła się, że znalazła zioła, które
chciała.
- Wróć sama, ja tu jeszcze zostanę- powiedziałam Lily
- Ok, ale wracaj szybko!- odpowiedziała już idąc do watahy.
Pobiegłam w stronę zapachu borsuka. Doprowadziło mnie to do jaskini, której wcześniej nie widziałam.
- Kim jesteś?- zapytał głos.
- Wilkiem, któremu ukradłeś zdobycz, wchodząc na mój teren.- odpowiedziałam pewnym głosem.
- Jak masz na imię? I do jakiej watahy należysz?- zapytał znowu.
- Jestem Yuki, ale nie wiem, co to ma do rzeczy...
- Ja jestem Dave i szukam watahy... siostro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz