W nocy miałam dziwne sny. Co najmniej
dziwne. No, bo, czy to normalne, że drzewa zaczęły tańczyć? Nie sądzę.
Bynajmniej nigdy nie widziałam tańczącego drzewa. Nie traciłam czasu na
zastanowienia. Miałam ważniejsze rzeczy na głowie. Musiałam pójść do
Lily, bo Tibi miał chorą nóżkę. Gdy szłam w stronę jej jaskini spotkałam
Nekare.
- Cześć- powiedziałam jej z daleka.
- Witaj, Yuki, gdzie idziesz?- odpowiedziała.
- Do Lily, Tibi jest poszkodowany. Znowu skakał ze skały na legowisko.- wytłumaczyłam jej po co idę.
- Życzę powodzenia- powiedziała i ruszyła w swoim kierunku. Nie
wiedziałam dokładnie, dlaczego mi potrzebuję szczęścia, ale poszłam.
Jaskinia Lily była dość przestronna, jednak zioła i napary dodawały
ciepła temu pomieszczeniu. Lily siedziała w kącie i ze zdenerwowaniem
liczyła liście rumianku.
- Cześć, Tibi ma chorą nóżkę. Mogłabyś mu pomóc?- zapytałam.
- Tak, oczywiście- warknęła.
- Coś się stało?- z zaciekawieniem spojrzałam się w jej stronę.
- Nic- szybko odparła- Co chciałaś?
- Chodzi o Tibi'ego. Ma chorą nóżkę- wytłumaczyłam drugi raz.- Zajmiesz się nim? Wrócę wieczorem.
- Dobrze, zobaczę co się da zrobić.
Wróciłam do jaskini, aby odpocząć. Jednak w mojej jaskini już ktoś był.
To był Pitch. Przestraszyłam się. Od czasu gdy tu przybyłam trochę mnie
odpycha. Jest dość... tajemniczy.
- Witaj...?- powiedziałam lekko zdziwiona jego wizytą- Dlaczego tu jesteś?
- Chciałem obejrzeć twoją jaskinię-odpowiedział.
- Mogłeś przynajmniej się zapytać, czy możesz przyjść.- mruknęłam pod nosem. Niestety usłyszał.
- Nie mogłem Cię znaleźć, szukałem Cię.
- Aha, chcesz coś konkretnego?
- Tak się składa, że chcę. Czy Lily jest smutna?- zapytał.
- Nie, raczej wściekła, a teraz idź, zmęczona jestem.
Nie mogłam uwierzyć, że wywaliłam Pitcha z jaskini. Chciałam go przeprosić, ale już go nie było.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz