Larry zaciągnął mnie na polanę, ponieważ chciał się
pobawić z Lisą. Lili nie mogła z nami iść bo musiała dokończyć eliksir na urazy
głowy, ale przybyła jakiś czas później. Spędzałyśmy miło razem czas. Za około godzinę
zauważyłam Yuki, Victorię oraz Dave’e idących w naszą stronę.
- Witajcie- zawołali chórem.
- Heej. – odpowiedziałyśmy. Zauważyłam, że Dave się
zarumienił.
- To my pójdziemy się po ścigamy- poinformowała Yuki. Za
nią ruszyła Victoria oraz Lilia. Zostałam sama z Dave’m. Uśmiechnął się i
położył obok mnie.
- Od jak dawna jesteś przywódczynią tej watahy? – spytał
- Założyłam ją niedawno. Kiedy spotkałam Lilię
postanowiłyśmy stworzyć własna watahę – odpowiedziałam mu, uśmiechając się do
wspomnienia.
Rozmawialiśmy jeszcze długo, ale zauważyłam coś dziwnego
w jego zachowaniu. Ciągle się kręcił rumienił i uśmiechał. Bardzo dobrze
spędziliśmy czas, a kiedy mieliśmy już wracać, nagle zza krzaków wyskoczył
Larry a za nim Lisa, najwyraźniej się ścigali. Wpadli prosto na Dave’a, a on
jako stał przede mną, gdy został popchnięty prosto na mnie. Nasze pyszczki na
chwilę się zetknęły, a ja odsunęłam się speszona. Nie żeby bardzo mi przeszkadzał
ten ‘pocałunek’. Właściwie nie wiem dlaczego tak zareagowałam. Dave nie
wyglądał na strasznie zakłopotanego, a w jego oczach znów ujrzałam znowu
błysk, taki jak za pierwszym razem.
- Przepraszam- powiedział Larry- Ale wydaje mi się, że to
popchnięcie i tak wam się przyda jeszcze raz.
Zarumieniłam się, ponieważ Larry zwrócił się i do mnie i
do Dave’a
< Dave, dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz