- No…. a.… ty… wiesz… też? - Zapytałem .
- Ja też. – powiedziała .
Przez chwilę stałem . Przez chwilę nie docierało do mnie to co przed chwilą usłyszałem . Stałem i stałem , i stałem. Nie mogłem uwierzyć ,że ona też mnie ... Kocha? Tak . Poczułem dziwne ciepło w sercu i na chwilę zamarłem .Poczułem to co kiedyś . Radość .Tak - radość . Tak dawno nie miałem styczności z tym uczuciem . Uśmiechnąłem się ,a nade mną i Morigan pojawiła się piękna wielobarwna tęcza . A wokół nas wyrosło mnóstwo pięknych kwiatów . Było tu pięknie . Tęcza na tle wodospadu i kwiaty sprawiły ,że to miejsce wyglądało jak raj . Uśmiechnąłem się . Nie wiedziałem co powiedzieć . Morigan się rozejrzała , pewnie była tak zauroczona tym widokiem jak ja . Nigdy nie byłem taki radosny . Nie wiem czy Morigan też była taka szczęśliwa,ale ... postanowiłem tego nie sprawdzać to ,że się ma niezwykłe umiejętności to nie znaczy ,że musisz je używać . Z uśmiechem podszedłem do niej i ją liznąłem w policzek . Byłem radosny jak nigdy . Może Waru coś tam sobie mruczał ,ale ja go wogle nie słuchałem . Byłem zakochany . Jakie to cudowne uczucie. Przypomniała mi się piosenka , którą kiedyś nuciła mi mama . "Czemu by nie ?" Pomyślałem . Rozejrzałem się . Nikogo w pobliżu nie było . A potem zacząłem śpiewać "Miłość rośnie wokół nas " ...
< Morigan co dalej ? ;) >
http://www.youtube.com/watch?v=0cZ6KVd7N5w
Miłość rośnie wokół nas ( nie śpiewałem pierwszej i ostatniej zwrotki ( Śpiewałem tylko to co lwy) )
sobota, 27 kwietnia 2013
czwartek, 25 kwietnia 2013
Od White'a, CD historii Ifus
- Przeszłość boli...- powiedziała Ifus.
- Może... może chciałabyś się przy mnie... no wiesz wyżalić, to pomaga.
- Sama nie wiem...
- Spróbuj.
- Cóż- otarła łzy- urodziłam się w watasze Czerwonego Księżyca.
- Co powiedziałaś?- zapytałem się bardzo zdziwiony.
- urodziłam się w watasze Czerwonego Księżyca- powtórzyła- Czy coś się stało?
- Mów dalej...
- Dobrze, więc... miałam rodziców alf i brata.
- ,, Czy to zbieg okoliczności? "- pomyślałem.
- Wszystko było dobrze dopóki nie przyszli ludzie...- tu zmieniła ton, po którym widać było jak ich nienawidzi. Wtedy wyobraziłem sobie moją przeszłość i słuchałem jak opowiadała.
- Pewnego dnia bawiłam się z braciszkiem. Ukryłam się w krzakach- tu wyobraziłem sobie wilka, który wołał drugiego szukając go- nie potrafił mnie znaleźć- ,, Hej, gdzie jesteś? "- Nagle usłyszałam dziwne dźwięki... gdy wyjrzałam zobaczyłam tatę, który uderzany był z dziwnego przedmiotu przez obcą istotę. Zauważyła to najwyraźniej matka z daleka- ,, Mój boże, Dilago! White zostań tu!"- która próbowała go obronić atakując tamtych- ,, Mamo!"- Wtedy przybiegł brat- ,,Zostawcie ich!"- niestety, on i matka zostali uśpieni- ,, White, trzymaj się! Nie zasypiaj..."- zamknęli oczy, ojciec na resztkach sił łatwo wzięty został do klatki wraz z nimi. Po nich- zaczęła płakać- po ojcu... została plama krwi... odtąd ich już nigdy nie zobaczyłam... Słuchaj wilku, cco się stało?- byłem zszokowany. Nagle przed moimi oczyma same się pojawiły obrazy z przeszłości, które szybko się zmieniały w ciągu sekundy. Chwyciłem łapami swą głowę i krzyczałem z bólu. Dziwny dźwięk przemierzał mi.
- Wilku, co tobie? Ocknij się!- wszystko stało się niewyraźne. Moje oczy zamknęły się, nastała ciemność.
- Może... może chciałabyś się przy mnie... no wiesz wyżalić, to pomaga.
- Sama nie wiem...
- Spróbuj.
- Cóż- otarła łzy- urodziłam się w watasze Czerwonego Księżyca.
- Co powiedziałaś?- zapytałem się bardzo zdziwiony.
- urodziłam się w watasze Czerwonego Księżyca- powtórzyła- Czy coś się stało?
- Mów dalej...
- Dobrze, więc... miałam rodziców alf i brata.
- ,, Czy to zbieg okoliczności? "- pomyślałem.
- Wszystko było dobrze dopóki nie przyszli ludzie...- tu zmieniła ton, po którym widać było jak ich nienawidzi. Wtedy wyobraziłem sobie moją przeszłość i słuchałem jak opowiadała.
- Pewnego dnia bawiłam się z braciszkiem. Ukryłam się w krzakach- tu wyobraziłem sobie wilka, który wołał drugiego szukając go- nie potrafił mnie znaleźć- ,, Hej, gdzie jesteś? "- Nagle usłyszałam dziwne dźwięki... gdy wyjrzałam zobaczyłam tatę, który uderzany był z dziwnego przedmiotu przez obcą istotę. Zauważyła to najwyraźniej matka z daleka- ,, Mój boże, Dilago! White zostań tu!"- która próbowała go obronić atakując tamtych- ,, Mamo!"- Wtedy przybiegł brat- ,,Zostawcie ich!"- niestety, on i matka zostali uśpieni- ,, White, trzymaj się! Nie zasypiaj..."- zamknęli oczy, ojciec na resztkach sił łatwo wzięty został do klatki wraz z nimi. Po nich- zaczęła płakać- po ojcu... została plama krwi... odtąd ich już nigdy nie zobaczyłam... Słuchaj wilku, cco się stało?- byłem zszokowany. Nagle przed moimi oczyma same się pojawiły obrazy z przeszłości, które szybko się zmieniały w ciągu sekundy. Chwyciłem łapami swą głowę i krzyczałem z bólu. Dziwny dźwięk przemierzał mi.
- Wilku, co tobie? Ocknij się!- wszystko stało się niewyraźne. Moje oczy zamknęły się, nastała ciemność.
środa, 24 kwietnia 2013
Od Morigan, CD historii Arashiego
Spojrzałam na różę. Była ciemno bordowa, z całą serią śnieżnobiałych
żyłek na płatkach. Dopiero teraz dotarło do mnie, co powiedział (lub
raczej narysował) Arashi. Powoli uśmiechnęłam się i trąciłam go nosem.
- Chodź gdzieś. – powiedziałam. Poszłam z nim nad wodospad. Czekała tam na nas niezbyt miła niespodzianka.
- To ten potwór, o którym mówiła Mi? – spytałam, bo nas nie zauważył.
- Tak. To co robimy?
- Możemy…. – urwałam, bo w potwora trafił piorun, a tamten uciekł z rykiem. Zaczęłam się śmiać.
- Morigan?
- Co? – spytałam dusząc się ze śmiechu.
- No…. a.… ty… wiesz… też?
- Ja też. – powiedziałam szybko i czekałam na jego reakcję.
<A cóż było dalej? =D>
- Chodź gdzieś. – powiedziałam. Poszłam z nim nad wodospad. Czekała tam na nas niezbyt miła niespodzianka.
- To ten potwór, o którym mówiła Mi? – spytałam, bo nas nie zauważył.
- Tak. To co robimy?
- Możemy…. – urwałam, bo w potwora trafił piorun, a tamten uciekł z rykiem. Zaczęłam się śmiać.
- Morigan?
- Co? – spytałam dusząc się ze śmiechu.
- No…. a.… ty… wiesz… też?
- Ja też. – powiedziałam szybko i czekałam na jego reakcję.
<A cóż było dalej? =D>
Od Ifus, CD historii Harrego
Gdy zostałam serdecznie przyjęta do
watahy, wyruszyłam w poszukiwaniu jaskini dla siebie. Przy okazji
zapoznałam cały obszar lasu. W czasie wędrówki po nowym terenie
zauważyłam dziwne ślady, lodowe, ale wilcze. Szłam za nimi i wtedy...
zobaczyłam na przeciw siebie wilka o tym samym umaszczeniu i kolorze
uczu co ja. Spojrzał na mnie jak na wroga, ja również. Cisza.
Poślizgnęłam się o lód, który pojawił się pod moimi łapami. Doszłam do
wniosku, iż on nie potrafi panować nad swymi mocami.
- Uważaj, bo sobie zrobisz krzywdę- zaśmiałam się szyderczo. Wstałam.
Chciłam go rzucić kulą, która rozpruszyła się o drzewo. Nie trafiłam,
gdyż ominął ją szybko.
- I kto to mówi?- rzekł. - Ehh, z takimi jak ty to nie rozmawiam. - Nie doceniasz mnie? - Ja to czuję z wzajemnością- odparłam. - Dobrze się składa. Celuj lepiej, bo następnym razem możesz ponieść konsekwencję- zdenerwowałam się. - Taa, ale wiesz co? - Co? - Twoje opanowanie nad mocą jest na poziomie szczeniaka. - Niech cię diabli!- zaczął rzucać we mnie soplami. Ja natomiast wywołałam śnieżycę, która kręciła się wokół mnie odbijając broń przeciwnika. Po chwili doszliśmy do wniosku, że z tego nic nie będzie. Warknęliśmy i rzuciliśmy się na siebie. W pewnym momencie obydwoje uderzyliśmy łapą w przeciwnika, silnie. Na naszych policzkach spłynęła krew. - Nieźle się urządziliśmy- powiedział. - Fakt. Gdzieś się nauczył tej sztuki? - O czym mówisz?- spytał. - O tym ,że podobnie walczyliśmy wtedy, gdy nie używaliśmy mocy. - Cóż.. - Mnie... - Ojciec- powiedzieliśmy w tym samym momencie. Było to dziwne. - Nie ma sensu dalej walczyć. - To co, łapa? - Łapa- uśmiechnęłam się, to był znak pogodzenia się. Co prawda podobała nam się walka, która niestety trwała krótko. Poszliśmy na pogawędkę. Długo rozmawialiśmy. - Kurczę, mamy bardzo dużo wspólnego. - Tak- odparłam. Z daleka widzieliśmy bawiących się szczeniaków wilczcy i jej partnera, którzy zaprowadzili mnie do alfy w sprawie należenia do watahy. - Bawią się w chowanego- uśmiechł się, ale ja posmutniałam- hej, co ci jest? - Nic takiego- zaczęły lecieć mi łzy- to był ostatni raz, gdy widziałam rodzinę. - Nie znam twojej historii, ale coś sądzę, że miałem gorzej. - Oj nie... tu się na pewno mylisz. - To się tylko wydaje. Nie zapomnę przeszłości. - Przeszłość boli... |
wtorek, 23 kwietnia 2013
Od Yuki, CD historii Nimfadory
-O co mu chodzi?-zapytałam.
-Nie mam pojęcia, ale damy radę.-powiedziała Nimfadora. Dave cały czas powtarzał słowa podpowiedzi. Rozglądnęłam się na około. -Mam!-krzyknęłam. -Naprawdę? Powiedz!-zachęcili mnie Nimfadora i mój brat. -Może musimy iść naprzód? Nimfadora zastanowiła się. Po chwili powiedziała. -Dobry pomysł, ale gdzie mamy iść? -Przecież to oczywiste, że naprzód-powiedział Dave. Nimfadora spojrzała się na Dave'a ze złością, a on zrobił minę niewinniątka. W końcu zróciła się do mnie: -Yuki, może znajdźmy inny sposób. Rozdzielmy się. Yuki na wschód, Dave na zachód, a ja na północ. Pomijając twoje pytanie, Yuki, przyszliśmy tu z południa. Kiwnęłam głową, że zrozumiałam. -To pa!-powiedziałam i poszłam w swoją stronę... ----------------------------------------------------------------------------- Znalazłam się w ciemnym miejscu, które było przestronne. Niby byłam w środku lasu, ale na około mnie wyrosły krzaki, więc wyglądało to na zamkniętą przestrzeń. Stanęłam i rozejrzałam się. Miejsce wyglądało na opuszczone, jednak ktoś tu wcześniej przychodził. -Kim jesteś?-usłyszałam głos w swojej głowie. -To chyba ja powinnam zapytać, siedzisz w mojej głowie. -Nie, ja z tobą rozmawiam w inny sposób niż inni. -Ok... Dobra, pomińmy to, jak znaleźć Puszkę Pandory? Nie słyszałam głosu przez chwilę. -Musisz iść w dół ciemnej rzeki. Więcej nie mam prawa powiedzieć. -Ale tu nie ma żadnej rzeki! -Dojrzysz ją oczami duszy... I głos "odpłynął". Nigdy nie mogłam się skupić na więcej niż minutę, a co dopiero dojrzyć coś oczami duszy? Chyba, że... (Moje plany opiszę w kolejnej opowieści. Dave, Nimfadora, co się działo na waszych wyprawach?) |
Od Harrego
Byłem taki szczęśliwy, że mam rodzinę.
- Kocham was- wyszeptałem pewnego ranka. Safi cmoknęła mnie w pyszczek. Ku mojemu zdziwieniu, Liam i Florencja spojrzeli na nas (Niall i Amy jeszcze spali)
- Jaa... teeż... cię..... kocham..... tato- niezgrabnie ułożyła moja córeczka.
- Kochanie! Ty już mówisz?- zawołała radośnie moja partnerka.
- ... ja... t-też- wyszeptał Liam. O matko, ja miałem łzy w oczach wtedy, dobrze, że Safi nie zauważyła, wyszedłbym na mięczaka. Właśnie w tym momencie Niall uderzył przez sen łapką w Amy, przez co oboje się obudzili.
- Idziemy się przejść?- zaproponowałem, cała rodzinka pokiwała główkami. Ruszyliśmy na polanę. Po drodze spotkaliśmy białą wilczycę.
- Kim jesteś?- zapytałem niepewnie.
- Jestem Ifus, szukam watahy.- odrzekła.
- Jesteś na terenie Watahy Świetlanych Dusz. Możemy pójść do naszych alf.- odpowiedziała Safi.
- Dobrze- zaprowadziliśmy ją do alf. Nimfadory od dłuższego czasu nie było, w więc od razu skierowaliśmy się do Lili.
- Cześć!- zawołała.- Kto to?
-Jestem Ifus, szukam watahy...- odpowiedziała wilczyca.
- Chcesz dołączyć do nas?- zapytała Lili.
- Jeśli mogłabym... to bardzo chętnie
- Jasne, że mogłabyś! Safi i Harry Cię oprowadzą prawda?- zapytała.
- Taaa..- powiedziałem.
- Ale może ja będę przeszkadzać?- zmartwiła się.- I tak mają cztery urocze szczeniaczki na głowie.
- Nie, to żaden kłopot- zapewniła Safi
<Ifus, Safi dokończycie?>
- Kocham was- wyszeptałem pewnego ranka. Safi cmoknęła mnie w pyszczek. Ku mojemu zdziwieniu, Liam i Florencja spojrzeli na nas (Niall i Amy jeszcze spali)
- Jaa... teeż... cię..... kocham..... tato- niezgrabnie ułożyła moja córeczka.
- Kochanie! Ty już mówisz?- zawołała radośnie moja partnerka.
- ... ja... t-też- wyszeptał Liam. O matko, ja miałem łzy w oczach wtedy, dobrze, że Safi nie zauważyła, wyszedłbym na mięczaka. Właśnie w tym momencie Niall uderzył przez sen łapką w Amy, przez co oboje się obudzili.
- Idziemy się przejść?- zaproponowałem, cała rodzinka pokiwała główkami. Ruszyliśmy na polanę. Po drodze spotkaliśmy białą wilczycę.
- Kim jesteś?- zapytałem niepewnie.
- Jestem Ifus, szukam watahy.- odrzekła.
- Jesteś na terenie Watahy Świetlanych Dusz. Możemy pójść do naszych alf.- odpowiedziała Safi.
- Dobrze- zaprowadziliśmy ją do alf. Nimfadory od dłuższego czasu nie było, w więc od razu skierowaliśmy się do Lili.
- Cześć!- zawołała.- Kto to?
-Jestem Ifus, szukam watahy...- odpowiedziała wilczyca.
- Chcesz dołączyć do nas?- zapytała Lili.
- Jeśli mogłabym... to bardzo chętnie
- Jasne, że mogłabyś! Safi i Harry Cię oprowadzą prawda?- zapytała.
- Taaa..- powiedziałem.
- Ale może ja będę przeszkadzać?- zmartwiła się.- I tak mają cztery urocze szczeniaczki na głowie.
- Nie, to żaden kłopot- zapewniła Safi
<Ifus, Safi dokończycie?>
poniedziałek, 22 kwietnia 2013
Od Ifus
Nazywam się Ifus. Jestem wilczycą o silnej osobowości. Władam żywiołem
Ifantii- moc śnieżycy. Nie zapomnę okropnej historii z dzieciństwa.
Jako młode szczenię uwielbiałam się bawić w chowanego z bratem, White'm. Ostatnim razem skryłam się w krzaku słodkich jagód. Czas trwał. Cieszyłam się, że mnie nie znalazł. Niestety, do moich uszu dobiegły wilcze ryki. Wyjrzałam na chwilę ze swej kryjówki. Wtedy zobaczyłam jak osłabiony ojciec leżał. Jego biała sierść stała się czerwona. Przerażona chciałam podejść do niego, lecz ktoś tam stanął... to był człowiek. Posiadał dziwne przedmioty. Jednym z nich uderzył tatę. Rzecz ta wyglądała groźnie i z niej wystrzeliwała szybka kula. Uderzał go... w tym czasie matka zaatakowała obcego. Drugi, który przyszedł wspomóc pierwszemu, wcisnął jej coś ostrego do karku. Przypominało igłę z drzew. Nieprzytomną wsadzili do klatki wraz z ojcem i White'm, który próbował ugryźć nogę człowieka. Zabrali ich... zostałam sama... sama...
Płakałam. Na ziemi została czerwona plama ojca. Uciekłam i nigdy nie wróciłam do watahy. Wychowywałam się samotnie w śniegowych górach. Tam poznałam formułkę żywiołu Infantii, którą posiadałam nie wiedząc o tym. Tak żyłam.
W dorosłym życiu wyruszyłam na poszukiwanie watahy, w której mogłabym się osiedlić, ponieważ na szczyty gór wspinali się, TFUUU, ludzie.
Większości pozabijałam. Nie miałam już co tam robić. Moja wędr4ówka trwała dość długo. Wreszcie znalazłam wspaniały las. Dowiedziałam się, że jestem w Watasze Świetlanych Dusz.
Jako młode szczenię uwielbiałam się bawić w chowanego z bratem, White'm. Ostatnim razem skryłam się w krzaku słodkich jagód. Czas trwał. Cieszyłam się, że mnie nie znalazł. Niestety, do moich uszu dobiegły wilcze ryki. Wyjrzałam na chwilę ze swej kryjówki. Wtedy zobaczyłam jak osłabiony ojciec leżał. Jego biała sierść stała się czerwona. Przerażona chciałam podejść do niego, lecz ktoś tam stanął... to był człowiek. Posiadał dziwne przedmioty. Jednym z nich uderzył tatę. Rzecz ta wyglądała groźnie i z niej wystrzeliwała szybka kula. Uderzał go... w tym czasie matka zaatakowała obcego. Drugi, który przyszedł wspomóc pierwszemu, wcisnął jej coś ostrego do karku. Przypominało igłę z drzew. Nieprzytomną wsadzili do klatki wraz z ojcem i White'm, który próbował ugryźć nogę człowieka. Zabrali ich... zostałam sama... sama...
Płakałam. Na ziemi została czerwona plama ojca. Uciekłam i nigdy nie wróciłam do watahy. Wychowywałam się samotnie w śniegowych górach. Tam poznałam formułkę żywiołu Infantii, którą posiadałam nie wiedząc o tym. Tak żyłam.
W dorosłym życiu wyruszyłam na poszukiwanie watahy, w której mogłabym się osiedlić, ponieważ na szczyty gór wspinali się, TFUUU, ludzie.
Większości pozabijałam. Nie miałam już co tam robić. Moja wędr4ówka trwała dość długo. Wreszcie znalazłam wspaniały las. Dowiedziałam się, że jestem w Watasze Świetlanych Dusz.
niedziela, 21 kwietnia 2013
Nowy Członek!
Wygląd:
NORMALNIE
NORMALNIE
I W CZASIE ŻYWIOŁU
Imię: Ifus
Płeć: Samica
Wiek: 2,8 lat ( nieśmiertelna)
Żywioł: Ifantii- moc śnieżycy
Moce: potrafi wywołać śnieżycę, rzuca magicznymi kulami, które rozpruszają się śniegiem.
Charakter: Wojownicza, ma silną osobowość, sympatyczna.
Rodzina: Rodzice z bratem White'm- uprowadzeni w dzieciństwie przez ludzi.
Historia: Pewnego dnia rodzina została uprowadzona przez ludzi, którzy zawieźli ich do laboratorium. Ukryta w krzakach nie została zauważona.
Partner: brak
Przyjaciele: brak
Pozycja: Wojownik
Stanowisko: Delta
Właściciel: Silver Moon
Od Arashiego CD Historii Morigan
- Co się stało?! – spytała.
- Pełnia. Ja tak mam. – wyjaśniłem.
- To ja… pójdę… nad jezioro. – powiedziała Triss i wyszła .
- To co chciałeś? – spytała uśmiechając się.
Niestety z przemianą zniknął też cały żal więc szybko wróciło słońce.
- Ja ... hmmm ... - Chciałem to powiedzieć ,ale te dwa proste słowa nie chcieły przejść przez moje usta. - K...k ...
Tak mało brakowało . A zarazem tak wiele . Morigan patrzyła na mnie zaciekawiona co zamierzam jej powiedzieć . Poczułem ,że Triss jest w pobliżu . Też była zaciekawiona . Nie wiedziałem co zrobić . Nagle usłyszałem w myślach głos ... Mi ! "Jeśli nie możesz powiedzieć to pokaż " . Możliwe ,że to było jedno z najważniejszych wydarzeń w moim życiu . Nie mogłem stchórzyc tak jak WTEDY . Musiałem jej to wyznać . Jednak ... wskazałem jej ruchem łba żeby poszła za mną . Zrobiła to , gdy weszliśmy Mi wyszła i "przypadkiem" wpadła na Triss .
- A więc ? - Zapytała Morigan .
- Ja ... - Zacząłem , ale miałem ten sam problem .Narysowałem na posadzce serduszko ,a w środku "kocham Cię" , ku mojemu zdziwieniu obok wyrosła róża , która przebiła kamienną posadzkę . Morigan przez chwilę milczała , ale po chwili powiedziała ...
< Co powiedziałaś Morigan ? >
- Pełnia. Ja tak mam. – wyjaśniłem.
- To ja… pójdę… nad jezioro. – powiedziała Triss i wyszła .
- To co chciałeś? – spytała uśmiechając się.
Niestety z przemianą zniknął też cały żal więc szybko wróciło słońce.
- Ja ... hmmm ... - Chciałem to powiedzieć ,ale te dwa proste słowa nie chcieły przejść przez moje usta. - K...k ...
Tak mało brakowało . A zarazem tak wiele . Morigan patrzyła na mnie zaciekawiona co zamierzam jej powiedzieć . Poczułem ,że Triss jest w pobliżu . Też była zaciekawiona . Nie wiedziałem co zrobić . Nagle usłyszałem w myślach głos ... Mi ! "Jeśli nie możesz powiedzieć to pokaż " . Możliwe ,że to było jedno z najważniejszych wydarzeń w moim życiu . Nie mogłem stchórzyc tak jak WTEDY . Musiałem jej to wyznać . Jednak ... wskazałem jej ruchem łba żeby poszła za mną . Zrobiła to , gdy weszliśmy Mi wyszła i "przypadkiem" wpadła na Triss .
- A więc ? - Zapytała Morigan .
- Ja ... - Zacząłem , ale miałem ten sam problem .Narysowałem na posadzce serduszko ,a w środku "kocham Cię" , ku mojemu zdziwieniu obok wyrosła róża , która przebiła kamienną posadzkę . Morigan przez chwilę milczała , ale po chwili powiedziała ...
< Co powiedziałaś Morigan ? >
Od Morigan/Alisy, CD historii Arashiego
* Od Morigan
- No, bo ja chcę ci powiedzieć że… k… k… - powiedział Arashi. Nastała chwila ciszy. Żałowałam, że mu tak powiedziałam, ale cóż, taka jestem.
- Arashi… - zaczęłam, ale wtedy nagle nastała noc i księżyc przeświecił przez szczeliny w szałasie.
Była pełnia.
Arashi zmienił się i zawył. Patrzyłyśmy z Triss na niego w osłupieniu. „Porozmawiam z Waru” – powiedziała Alisa.
*Od Alisy
- Waru, o co tu chodzi? – spytałam
- Arashi tak ma w każdą pełnię.
- Aaaa…. A co chciał powiedzieć?
- Chciał… porozmawiać z Morigan. – spojrzał na Triss
- Aha. A nie da się z nim porozmawiać?
- Da się, ale jak się pełnia skończy.
- Przecież przed chwilą było południe! – krzyknęłam, ale wtedy niebo znów stało się jasne. „Takich
anomalii pogodowych jeszcze nie widziałam” – pomyślałam i pozwoliłam Morigan przejąć kontrolę…
* I znowu od Morigan =)
Arashi znów był sobą.
- Co się stało?! – spytałam
- Pełnia. Ja tak mam. – wyjaśnił
- To ja… pójdę… nad jezioro. – powiedziała Triss i wyszła, choć wiedziałam, że gdy tylko zniknie nam z oczu stanie się niewidzialna i tu wróci.
- To co chciałeś? – spytałam uśmiechając się.
<Arashi? =D)
- No, bo ja chcę ci powiedzieć że… k… k… - powiedział Arashi. Nastała chwila ciszy. Żałowałam, że mu tak powiedziałam, ale cóż, taka jestem.
- Arashi… - zaczęłam, ale wtedy nagle nastała noc i księżyc przeświecił przez szczeliny w szałasie.
Była pełnia.
Arashi zmienił się i zawył. Patrzyłyśmy z Triss na niego w osłupieniu. „Porozmawiam z Waru” – powiedziała Alisa.
*Od Alisy
- Waru, o co tu chodzi? – spytałam
- Arashi tak ma w każdą pełnię.
- Aaaa…. A co chciał powiedzieć?
- Chciał… porozmawiać z Morigan. – spojrzał na Triss
- Aha. A nie da się z nim porozmawiać?
- Da się, ale jak się pełnia skończy.
- Przecież przed chwilą było południe! – krzyknęłam, ale wtedy niebo znów stało się jasne. „Takich
anomalii pogodowych jeszcze nie widziałam” – pomyślałam i pozwoliłam Morigan przejąć kontrolę…
* I znowu od Morigan =)
Arashi znów był sobą.
- Co się stało?! – spytałam
- Pełnia. Ja tak mam. – wyjaśnił
- To ja… pójdę… nad jezioro. – powiedziała Triss i wyszła, choć wiedziałam, że gdy tylko zniknie nam z oczu stanie się niewidzialna i tu wróci.
- To co chciałeś? – spytałam uśmiechając się.
<Arashi? =D)
Od Arashiego CD Historii Triss
Wyczułem ,że jest tam Morigan . " Na co czekasz ? Powiedź jej co czujesz , bo inaczej zrobi to ktoś inny ! Wilku White też nie ma partnerki , a dobrze się dogaduje z M . " Po jego przemowie chciałem jej powiedzieć co czuję ponieważ chyba wszędzie wszyscy mówią , że motylki = miłość . Już jej chciałem powiedzieć co czuję ,ale ... się wycofałem .
- Tak ? - Zapytała . Czułem , że jest rozbawiona .
- Nic,już nic - Odpowiedziałem .
" Khę , khę ..." Poganiał Waru . No to podejście drugie . Znowu klapa .
" Proszę Cię , nie mów , że znów się nie odważyłeś " Powiedział w myślach chociaż dobrze wiedział co się stało . Podejście trzecie - nic , czwarte - to samo ...
Piąte ...
-Wiesz, ja cię przepraszam bardzo, ale albo się wysłów, albo nie przeszkadzaj.
- No , bo ja chcę Ci powiedzieć ,że ...K...k - Zacząłem ,ale ... Przy Triss? Przecież na pewno Morgan odpowie ,że mnie nie kocha ! Nie dosyć , że to będzie samo z siebie to jeszcze upokarzające ... Może lepiej nie ? Tylko jak teraz się z Tego wyplątać ? Przecież i tak zrobiłem już z siebie kompletnego pajaca ! Poczułem straszny żal ... do siebie do Waru " PRZECIEŻ NIC ZŁEGO NIE ZROBIŁEM . JA CI DAJĘ TYLKO DOBRE RADY !" Krzyknął mi w myślach . Ech , wszystko przybrało szare barwy . Skąd ja to znam ? Udało mi się kilka dni być W MIARĘ normalnym wilkiem i o dziwo się nie zbłaźnić , jednak wszystko musiało się schrzani. Nie u mnie nie mogło być nic dobrze . W końcu stało się coś dziwnego . Nagle mimo , iż było kilka minut po południu ... Nastała noc ! Dziwne , że to pełnia , przecież niedawno była ... Jednak co tam zostałem uwolniony od zmartwienia tłumaczenia się , gdyż zmieniłem się .Dalej nic nie pamiętam .
< Morigan,Triss co się działo ? Nic nie pamiętam odświeżcie mi pamięć ;) >
- Tak ? - Zapytała . Czułem , że jest rozbawiona .
- Nic,już nic - Odpowiedziałem .
" Khę , khę ..." Poganiał Waru . No to podejście drugie . Znowu klapa .
" Proszę Cię , nie mów , że znów się nie odważyłeś " Powiedział w myślach chociaż dobrze wiedział co się stało . Podejście trzecie - nic , czwarte - to samo ...
Piąte ...
-Wiesz, ja cię przepraszam bardzo, ale albo się wysłów, albo nie przeszkadzaj.
- No , bo ja chcę Ci powiedzieć ,że ...K...k - Zacząłem ,ale ... Przy Triss? Przecież na pewno Morgan odpowie ,że mnie nie kocha ! Nie dosyć , że to będzie samo z siebie to jeszcze upokarzające ... Może lepiej nie ? Tylko jak teraz się z Tego wyplątać ? Przecież i tak zrobiłem już z siebie kompletnego pajaca ! Poczułem straszny żal ... do siebie do Waru " PRZECIEŻ NIC ZŁEGO NIE ZROBIŁEM . JA CI DAJĘ TYLKO DOBRE RADY !" Krzyknął mi w myślach . Ech , wszystko przybrało szare barwy . Skąd ja to znam ? Udało mi się kilka dni być W MIARĘ normalnym wilkiem i o dziwo się nie zbłaźnić , jednak wszystko musiało się schrzani. Nie u mnie nie mogło być nic dobrze . W końcu stało się coś dziwnego . Nagle mimo , iż było kilka minut po południu ... Nastała noc ! Dziwne , że to pełnia , przecież niedawno była ... Jednak co tam zostałem uwolniony od zmartwienia tłumaczenia się , gdyż zmieniłem się .Dalej nic nie pamiętam .
< Morigan,Triss co się działo ? Nic nie pamiętam odświeżcie mi pamięć ;) >
Od Safi
Naszedł ciepły, letni wieczór. Harry oraz wilczki smacznie spali.
Zapragnęłam napić się, zatem lekko szturchnęłam Hazzę, by wiedział.
- Harry, Harry!
- Nn...nnn..noo?- i ziewnął.
- Idę się napić, weź Niall'a i Amy do siebie, ale powoli, by się nasze perełki nie zbudziły- uśmiechnęłam się na ostatnie wyrazy zdania.
- Oczywiście- delikatnie położyłam ich w łapach ich ojca.
,, Jak one słodko śpią"- pomyślałam. Szybszym krokiem poszłam w stronę jeziorka.
Było tam pusto. Woda sprawiała wrażenie lustra, z powodu tego, że tafla nie falowała dzięki braku wiatru. Gwiazdy na ciemnym niebie migotały. Księżyc w pełni błyszczał swym srebrnym blaskiem. Wydawał się ogromny. Mokra trawa pachniała swą świeżością. Świerszczyki grały piękną pieśń. Słyszałam jak sowa huczała, ponoć po usłyszeniu owego ptaka wieczorem przynosi szczęście. Zanurzyłam jęzor i nosek w chłodnej wodzie. Co za orzeźwienie! Po chwili niedaleko do moich uszu doszły popiskiwanie młodych. Tak, to Harry z dziećmi przyszedł. Malutkie trzymały się jego sierści na plecach.
- Co was sprowadza?- zapytałam uśmiechając się.
- Małe obudziły się i wyglądają na wyspane. Za długo spały w dzień- lęgnął wśród zamkniętych pąków kwiatów, by wilczki mogły zejść. Pobiegły do mnie potykając się o swoje tylne łapki.
- Uważajcie- zaniepokoił się partner.
- Nie martw się Harry, nauczą się. To jeszcze noworodki.
- Tak, wiesz usłyszałem kiedyś, że szczeniaki człowieków, czy jak im tam, po urodzeniu od razu nie wstają, nie próbują iść. Dopiero po jakimś dłuuugim czasie.
- To dlatego, iż bardzo powoli dojrzewają, ale co do tego to interesujmy się tylko naszymi szczeniaczkami.
- Racja- wtedy Amy psiknęła w stronę taty.
- Apsiiik!
- Jak ona słodki kicha!- powiedział. Jednak, gdy uczyniła to drugi raz... kichnęła ogniem.
- Jejku, Harry!- nie umiałam powiedzieć do końca.
- O co chodzi?- azpytał nic nie świadomy. Nagle poczuł zapach dymu.- Co jest grane? Aaaa, pomocy!!!- jego sierść na czubku głowy paliła się. Biegał jak szalony w kółko rycząc jak tylko mógł. Szybko wrzuciłam go do wody. To go uspokoiło. Na górze łba została mu pięknie ukształtowana górka popiołu.
- Co się dzieje?- zapytały wilki, które przybiegły obudzone przez Hazzę. Co za wstyd!
- A... nic. Kompletnie nic- odparł.
- No to, dobranoc- powiedzieli i odeszli.
- Oj, widzę, że mamy tu wilczycę ognia- pochwaliłam ją.
- Safi, zobacz!- krzyknął zdziwiony patrząc na Florencję.
- O co cho...- nie dokończyłam. Nasza druga córeczka bawiła się wśród kwiatków, które przedtem tam nie było.
- Czy ty jesteś jakimś jasnowidzem?
- Nie, a co?
- Nazwałaś ją Florencja, co oznacza kwiat, czy roślina, a teraz jesteśmy świadkami jak mała stworzyła kwiatki.
- Może jakieś przeczucie rodzicielskie- zaśmiałam się. Faktycznie to była sprawka Flory, ponieważ jak złożyła łapki, następnie odłączając je powstał kwiat.
- Hmmm.. ciekawe co z resztą.
- Powiadasz, chcesz coś zrobić, by sprawdzić, jakie żywioły mają synowie?
- Dokładnie.
- A może, może...
- Może co?
- Po prostu poczekamy? Jest przecież czas, dopiero co się urodziły.
- No tak... Hej, spójrz!
- Co?
- Spadająca gwiazda...o! Następna!- Harry i ja leżeliśmy obok siebie,a głowie partnera ułożyły się młode. Jakimś cudem się zmieściły. Wszyscy rodzinnie zaglądaliśmy w niebo.
- Harry, Harry!
- Nn...nnn..noo?- i ziewnął.
- Idę się napić, weź Niall'a i Amy do siebie, ale powoli, by się nasze perełki nie zbudziły- uśmiechnęłam się na ostatnie wyrazy zdania.
- Oczywiście- delikatnie położyłam ich w łapach ich ojca.
,, Jak one słodko śpią"- pomyślałam. Szybszym krokiem poszłam w stronę jeziorka.
Było tam pusto. Woda sprawiała wrażenie lustra, z powodu tego, że tafla nie falowała dzięki braku wiatru. Gwiazdy na ciemnym niebie migotały. Księżyc w pełni błyszczał swym srebrnym blaskiem. Wydawał się ogromny. Mokra trawa pachniała swą świeżością. Świerszczyki grały piękną pieśń. Słyszałam jak sowa huczała, ponoć po usłyszeniu owego ptaka wieczorem przynosi szczęście. Zanurzyłam jęzor i nosek w chłodnej wodzie. Co za orzeźwienie! Po chwili niedaleko do moich uszu doszły popiskiwanie młodych. Tak, to Harry z dziećmi przyszedł. Malutkie trzymały się jego sierści na plecach.
- Co was sprowadza?- zapytałam uśmiechając się.
- Małe obudziły się i wyglądają na wyspane. Za długo spały w dzień- lęgnął wśród zamkniętych pąków kwiatów, by wilczki mogły zejść. Pobiegły do mnie potykając się o swoje tylne łapki.
- Uważajcie- zaniepokoił się partner.
- Nie martw się Harry, nauczą się. To jeszcze noworodki.
- Tak, wiesz usłyszałem kiedyś, że szczeniaki człowieków, czy jak im tam, po urodzeniu od razu nie wstają, nie próbują iść. Dopiero po jakimś dłuuugim czasie.
- To dlatego, iż bardzo powoli dojrzewają, ale co do tego to interesujmy się tylko naszymi szczeniaczkami.
- Racja- wtedy Amy psiknęła w stronę taty.
- Apsiiik!
- Jak ona słodki kicha!- powiedział. Jednak, gdy uczyniła to drugi raz... kichnęła ogniem.
- Jejku, Harry!- nie umiałam powiedzieć do końca.
- O co chodzi?- azpytał nic nie świadomy. Nagle poczuł zapach dymu.- Co jest grane? Aaaa, pomocy!!!- jego sierść na czubku głowy paliła się. Biegał jak szalony w kółko rycząc jak tylko mógł. Szybko wrzuciłam go do wody. To go uspokoiło. Na górze łba została mu pięknie ukształtowana górka popiołu.
- Co się dzieje?- zapytały wilki, które przybiegły obudzone przez Hazzę. Co za wstyd!
- A... nic. Kompletnie nic- odparł.
- No to, dobranoc- powiedzieli i odeszli.
- Oj, widzę, że mamy tu wilczycę ognia- pochwaliłam ją.
- Safi, zobacz!- krzyknął zdziwiony patrząc na Florencję.
- O co cho...- nie dokończyłam. Nasza druga córeczka bawiła się wśród kwiatków, które przedtem tam nie było.
- Czy ty jesteś jakimś jasnowidzem?
- Nie, a co?
- Nazwałaś ją Florencja, co oznacza kwiat, czy roślina, a teraz jesteśmy świadkami jak mała stworzyła kwiatki.
- Może jakieś przeczucie rodzicielskie- zaśmiałam się. Faktycznie to była sprawka Flory, ponieważ jak złożyła łapki, następnie odłączając je powstał kwiat.
- Hmmm.. ciekawe co z resztą.
- Powiadasz, chcesz coś zrobić, by sprawdzić, jakie żywioły mają synowie?
- Dokładnie.
- A może, może...
- Może co?
- Po prostu poczekamy? Jest przecież czas, dopiero co się urodziły.
- No tak... Hej, spójrz!
- Co?
- Spadająca gwiazda...o! Następna!- Harry i ja leżeliśmy obok siebie,a głowie partnera ułożyły się młode. Jakimś cudem się zmieściły. Wszyscy rodzinnie zaglądaliśmy w niebo.
Od Triss
- Dlaczego on odleciał? – spytałam zdziwiona.
- Bo się zdenerwował. To… może ja już pójdę. – powiedziała Yuki i poszła. Zostałam sama. Jak zwykle.
Poszłam nad jezioro popływać. Gdy w końcu wyszłam z wody, położyłam się na brzegu i zasnęłam. Obudziłam się o świcie następnego dnia. Ruszyłam przygnębiona do szałasu i czekałam na Morigan. Niedługo potem przyleciał Arashi z niewielkim liskiem u boku.
- Co tu robisz? – spytał
- Czekam na Morigan. – odparłam. Po chwili otoczyła nas mgła i jakby znikąd zmaterializowała się Morigan.
- Łał! Jak? – spytałam bez wyjaśnień o co mi chodzi. Wilczyca się zaśmiała.
- Nabyłam tę umiejętność… w oryginalny sposób. – powiedziała z uśmiechem.
- Czekałam na Ciebie. – powiedziałam
- Po co?
- Nie wiem, tak sobie. – wzruszyłam ramionami
- Dobra, to chodź. Pa, Arashi. – powiedziała i weszła ze mną do szałasu.
- Eee… mogę coś tu zmienić?
- Pewnie, w końcu to również Twój dom. – powiedziała. Spojrzałam na ścięte drzewa tworzące ten ogromny szałas. Skupiłam się… i myślami nakazałam drzewom, by zapuściły korzenie, by wyrosły im listki, i by normalnie żyły w tej nienaturalnej pozycji.
- Teraz jest o wiele przytulniej. – stwierdziła wilczyca patrząc na dach z liści.
- Dzięki. Jak myślisz, jak sobie radzę?
- Co? Gdzie, w czym? – spytała
- No, w watasze. Wiesz, to jest dla mnie całkiem nowe środowisko…
- A. Jak dla mnie super. Za tydzień, dwa, już się przystosujesz.
- Jesteś pewna?
- Jestem. – odparła. Potem rozmawiałyśmy, dowiedziałam się o Alisie. Po 15 minutach u wejściu szałasu stanął Arashi. Kilka razy otworzył i zamknął usta, próbując chyba coś powiedzieć.
- Tak? – pomogłam dusząc wraz z Morigan śmiech.
- Nic, już nic. – powiedział i poszedł. Wzruszyłyśmy obie ramionami i kontynuowałyśmy rozmowę. Niedługo potem wilk znów przyszedł i znów zrobił to samo. Ale gdy przyszedł już piąty raz, Morigan nie wytrzymała i powiedziała:
- Wiesz, ja cię przepraszam bardzo, ale albo się wysłów, albo nie przeszkadzaj.
<Arashi, wysłowisz się, czy nie będziesz przeszkadzać? ;D>
- Bo się zdenerwował. To… może ja już pójdę. – powiedziała Yuki i poszła. Zostałam sama. Jak zwykle.
Poszłam nad jezioro popływać. Gdy w końcu wyszłam z wody, położyłam się na brzegu i zasnęłam. Obudziłam się o świcie następnego dnia. Ruszyłam przygnębiona do szałasu i czekałam na Morigan. Niedługo potem przyleciał Arashi z niewielkim liskiem u boku.
- Co tu robisz? – spytał
- Czekam na Morigan. – odparłam. Po chwili otoczyła nas mgła i jakby znikąd zmaterializowała się Morigan.
- Łał! Jak? – spytałam bez wyjaśnień o co mi chodzi. Wilczyca się zaśmiała.
- Nabyłam tę umiejętność… w oryginalny sposób. – powiedziała z uśmiechem.
- Czekałam na Ciebie. – powiedziałam
- Po co?
- Nie wiem, tak sobie. – wzruszyłam ramionami
- Dobra, to chodź. Pa, Arashi. – powiedziała i weszła ze mną do szałasu.
- Eee… mogę coś tu zmienić?
- Pewnie, w końcu to również Twój dom. – powiedziała. Spojrzałam na ścięte drzewa tworzące ten ogromny szałas. Skupiłam się… i myślami nakazałam drzewom, by zapuściły korzenie, by wyrosły im listki, i by normalnie żyły w tej nienaturalnej pozycji.
- Teraz jest o wiele przytulniej. – stwierdziła wilczyca patrząc na dach z liści.
- Dzięki. Jak myślisz, jak sobie radzę?
- Co? Gdzie, w czym? – spytała
- No, w watasze. Wiesz, to jest dla mnie całkiem nowe środowisko…
- A. Jak dla mnie super. Za tydzień, dwa, już się przystosujesz.
- Jesteś pewna?
- Jestem. – odparła. Potem rozmawiałyśmy, dowiedziałam się o Alisie. Po 15 minutach u wejściu szałasu stanął Arashi. Kilka razy otworzył i zamknął usta, próbując chyba coś powiedzieć.
- Tak? – pomogłam dusząc wraz z Morigan śmiech.
- Nic, już nic. – powiedział i poszedł. Wzruszyłyśmy obie ramionami i kontynuowałyśmy rozmowę. Niedługo potem wilk znów przyszedł i znów zrobił to samo. Ale gdy przyszedł już piąty raz, Morigan nie wytrzymała i powiedziała:
- Wiesz, ja cię przepraszam bardzo, ale albo się wysłów, albo nie przeszkadzaj.
<Arashi, wysłowisz się, czy nie będziesz przeszkadzać? ;D>
sobota, 20 kwietnia 2013
Od Arashiego CD Historii Morigan
Podszedłem do Morigan . Waru mnie namawiał żebym jej powiedział ,że czuję motylki w brzuchu gdy ją widzę .
- Morigan ... - Zacząłem .
- Tak ? - Zapytała odwracając się w moją stronę .
- Eeee ... Khem ... - Zacząłem ,ale jakby to powiedział Waru stchórzyłem . - Nic . Już nic .
- Ok ,ale jak coś to zawsze możesz przyjść do mnie po pomoc . - Powiedziała trochę zawiedziona .
- Pa . - Powiedziałem i chciałem odlecieć ,ale nie wiedziałem co wtedy z Mi . Jednak ona uprzedziła moje pytanie i ... pojawiły jej się skrzydła .
- Wow . - Powiedziała i postanowiła je "wypróbować" . Po chwili lecieliśmy już do mojej jaskini .
- Mówiłaś ,że nie panujesz nad swoimi mocami . - Powiedziałem do Mi .
- Bo nie panuję ,ale się uczę . - Powiedziała . " Jaki z Ciebie tchórz ! Jak mogłeś jej nie powiedzieć co czujesz ?!" Zapytał mnie w myślach Waru . " Zamknij się ." Odwarknąłem także w myślach "Sam się zamknij i nie próbuj mi wmawiać ,że jesteś wilkiem , jesteś zbyt podobny do kury ". "Sam się nie przyznajesz do tego co czujesz do Alisy więc mi nic nie wypominaj ,a poza tym ja nawet nie wiem czy ją kocham , wiem tylko tyle ,że mam motylki w brzuchu gdy ją widzę !" ."Dobra już dobra, zgoda ? " "Niech Ci będzie " Oburknąłem w myślach .Mi pewnie wszystko słyszała ,ale nic nie mówiła .
- Mogę sobie zrobić posłanie ? - Zapytała w końcu .
- Jasne . - Powiedziałem , Waru chciał coś jeszcze powiedzieć ,ale się powstrzymał . Pewnie tak jak ja wyczuł że ktoś stoi przed moją jaskinią ...
<Kto to ?>
- Morigan ... - Zacząłem .
- Tak ? - Zapytała odwracając się w moją stronę .
- Eeee ... Khem ... - Zacząłem ,ale jakby to powiedział Waru stchórzyłem . - Nic . Już nic .
- Ok ,ale jak coś to zawsze możesz przyjść do mnie po pomoc . - Powiedziała trochę zawiedziona .
- Pa . - Powiedziałem i chciałem odlecieć ,ale nie wiedziałem co wtedy z Mi . Jednak ona uprzedziła moje pytanie i ... pojawiły jej się skrzydła .
- Wow . - Powiedziała i postanowiła je "wypróbować" . Po chwili lecieliśmy już do mojej jaskini .
- Mówiłaś ,że nie panujesz nad swoimi mocami . - Powiedziałem do Mi .
- Bo nie panuję ,ale się uczę . - Powiedziała . " Jaki z Ciebie tchórz ! Jak mogłeś jej nie powiedzieć co czujesz ?!" Zapytał mnie w myślach Waru . " Zamknij się ." Odwarknąłem także w myślach "Sam się zamknij i nie próbuj mi wmawiać ,że jesteś wilkiem , jesteś zbyt podobny do kury ". "Sam się nie przyznajesz do tego co czujesz do Alisy więc mi nic nie wypominaj ,a poza tym ja nawet nie wiem czy ją kocham , wiem tylko tyle ,że mam motylki w brzuchu gdy ją widzę !" ."Dobra już dobra, zgoda ? " "Niech Ci będzie " Oburknąłem w myślach .Mi pewnie wszystko słyszała ,ale nic nie mówiła .
- Mogę sobie zrobić posłanie ? - Zapytała w końcu .
- Jasne . - Powiedziałem , Waru chciał coś jeszcze powiedzieć ,ale się powstrzymał . Pewnie tak jak ja wyczuł że ktoś stoi przed moją jaskinią ...
<Kto to ?>
Od Foroda, CD historii Alexa
- Ehhh... to jest Gandalf, a to..- zacząłem wymieniać, a czarodziej uśmiechał się.
- Miło mi was poznać, co Cię tu sprowadza Frodo?- zapytał.
- Szukamy księżniczki miłości...- odrzekłem.
- naprawdę? W hobbitonie też o tym słyszano, istnieje pradawna legenda...- powiedział.
- Opowiesz nam ją?- zapytał Alex.
- To bardzo długa opowieść...- rzekł.
- To opowiedz w skrócie!- zamawiał go dalej Alex
- No dobrze, była historia o bogini miłości, która naznaczyła jedną ze swoich przyszłych wnuczek, prawnuczek itd. Wtedy tamta zostanie porwana i, albo znajdą się odważne wilki, które ją uratują, albo ze świata zniknie miłość- opowiedział.
<co dalej ludzie xD?>
- Miło mi was poznać, co Cię tu sprowadza Frodo?- zapytał.
- Szukamy księżniczki miłości...- odrzekłem.
- naprawdę? W hobbitonie też o tym słyszano, istnieje pradawna legenda...- powiedział.
- Opowiesz nam ją?- zapytał Alex.
- To bardzo długa opowieść...- rzekł.
- To opowiedz w skrócie!- zamawiał go dalej Alex
- No dobrze, była historia o bogini miłości, która naznaczyła jedną ze swoich przyszłych wnuczek, prawnuczek itd. Wtedy tamta zostanie porwana i, albo znajdą się odważne wilki, które ją uratują, albo ze świata zniknie miłość- opowiedział.
<co dalej ludzie xD?>
czwartek, 18 kwietnia 2013
Od Nimfadory, CD historii Lisy
- Yyy... jestem Nimfadora, to Dave, a to Yuki- powiedziałam wskazując na poszczególne wilki.
- aha... miło was poznać. Co was tu sprowadza?- zapytała.
- Szukamy puszki pandory- odrzekłam.
- a po co ona wam?- zapytała podejrzliwe
- Mój brat... on..- powiedziałam.
- Uh... rozumiem, wiem co może wam pomóc- oznajmiła i ruszyła do przodu, podążyliśmy za nią. Po chwili znaleźliśmy się... pod wodą!
- O co tu chodzi? - wybulgotałam.
- Płyńcie!- zawołała i popłynęła, zrobiliśmy to samo. Po chwili byliśmy na powierzchni. Znajdowała się tam tajemnicza ścieżka.
- Musicie tędy iść, na końcu znajduje się podpowiedź- powiedziała i wskoczyła do wody.
- No to idziemy!- zawołała Yuki. Szliśmy około dwóch godzin. Wreszcie na końcu ścieżki ujrzeliśmy tajemniczego wilka.
- Daleko doszliście, trochę zmęczyliście, to nie koniec waszej drogi, bądźcie z naturą za pan brat, bo jak nie srogi koniec wasz.- wyszeptał i po prostu znikł.
< dokończycie?>
ścieżka:
Tajemniczy wilk:
- aha... miło was poznać. Co was tu sprowadza?- zapytała.
- Szukamy puszki pandory- odrzekłam.
- a po co ona wam?- zapytała podejrzliwe
- Mój brat... on..- powiedziałam.
- Uh... rozumiem, wiem co może wam pomóc- oznajmiła i ruszyła do przodu, podążyliśmy za nią. Po chwili znaleźliśmy się... pod wodą!
- O co tu chodzi? - wybulgotałam.
- Płyńcie!- zawołała i popłynęła, zrobiliśmy to samo. Po chwili byliśmy na powierzchni. Znajdowała się tam tajemnicza ścieżka.
- Musicie tędy iść, na końcu znajduje się podpowiedź- powiedziała i wskoczyła do wody.
- No to idziemy!- zawołała Yuki. Szliśmy około dwóch godzin. Wreszcie na końcu ścieżki ujrzeliśmy tajemniczego wilka.
- Daleko doszliście, trochę zmęczyliście, to nie koniec waszej drogi, bądźcie z naturą za pan brat, bo jak nie srogi koniec wasz.- wyszeptał i po prostu znikł.
< dokończycie?>
ścieżka:
Tajemniczy wilk:
Konkurs!
Dawno nie było konkursu. W tym chodzi o to, aby napisać wiersz o naszej watasze. Na zgłoszenia czekam do 28 kwietnia. Wiersze wysyłajcie na nasze konta na howrse: natka1859 i Kocineczka. Nagroda to Woda Młodości ( na howrse)
Nimfadora
Nimfadora
wtorek, 16 kwietnia 2013
Nowy członek !
Imię:Aimi
Płeć:Samica
Wiek: 7 miesięcy
Żywioł: Powietrze
Moce: zdolność latania, możliwość prowadzenia rozmów telepatycznych i czytanie w umyśle,teleportacja,uwodzenie
Charakter: miła,uczynna,lepiej z nią nie zadzierać
Rodzina: nieznana
Partner: szuka
Przyjaciele:
Stanowisko: szpieg
Właściciel: kicia00
poniedziałek, 15 kwietnia 2013
Od Safi, CD historii Harrego
Gdy inne wilki opuściły jaskinię, wktórej
dalej była Lili, Harry, ja oraz szczenięta rozmawialiśmy na temat imion
dla naszych pociech. Hazza zdecydował, iż szary wilczek nazywać się
będzie Liam, drugi Niall.
- Może Florencja?
- Czemu nie, to Twoja decyzja- uśmiechnąłem się.
- Druga, to Amy- (czyt. Ejmi).
Wtedy zwróciłam się do młodych, patrzyły na mnie swymi dużymi, błyszczącymi oczkami, które otworzyły.
- Liam, Niall, Florencja, Amy witajcie w nowym świecie- Lili uśmiechnęła się i wyszła.
Zostałam z nową rodziną. Harry położył się obok mnie i dzieci. Zaczęły na nim się wspinać. Po kolei wchodziły na jego plecy. Kiedy on usiadł, zjechały od grzbietu do ogona. Popiskiwały z radości.
- Wymyśliły sobie zabawę- zaśmiał się. Liznęłam go w policzek.- To najpiękniejsze istotki na świecie! Emm... oczywiście razem z Tobą- poprawił się, gdy na niego zajrzałam przypuszczającym wzrokiem. Tak dla żartów.
- Zauważyłeś, że większość samców rodzi się ze skrzydłami już?
- Większość tak, chodź w moim przypadku nie. Oh, Safi.. mam piękną rodzinę.
- Jesteś prawdziwym szczęściarzem.
- A jakże!- uśmiechnął się. Niall i Amy poszli napić się mleka, a Liam i Florencja zaczęły gryźć ucho ojca. To tradycyjna zabawa młodych wilcząt. Nic nie popsuło rodzinnej miłej afery. Później szczeniaki zasnęłu u boku tych rodziców, u których się znajdowały przed chwilą.
- Może Florencja?
- Czemu nie, to Twoja decyzja- uśmiechnąłem się.
- Druga, to Amy- (czyt. Ejmi).
Wtedy zwróciłam się do młodych, patrzyły na mnie swymi dużymi, błyszczącymi oczkami, które otworzyły.
- Liam, Niall, Florencja, Amy witajcie w nowym świecie- Lili uśmiechnęła się i wyszła.
Zostałam z nową rodziną. Harry położył się obok mnie i dzieci. Zaczęły na nim się wspinać. Po kolei wchodziły na jego plecy. Kiedy on usiadł, zjechały od grzbietu do ogona. Popiskiwały z radości.
- Wymyśliły sobie zabawę- zaśmiał się. Liznęłam go w policzek.- To najpiękniejsze istotki na świecie! Emm... oczywiście razem z Tobą- poprawił się, gdy na niego zajrzałam przypuszczającym wzrokiem. Tak dla żartów.
- Zauważyłeś, że większość samców rodzi się ze skrzydłami już?
- Większość tak, chodź w moim przypadku nie. Oh, Safi.. mam piękną rodzinę.
- Jesteś prawdziwym szczęściarzem.
- A jakże!- uśmiechnął się. Niall i Amy poszli napić się mleka, a Liam i Florencja zaczęły gryźć ucho ojca. To tradycyjna zabawa młodych wilcząt. Nic nie popsuło rodzinnej miłej afery. Później szczeniaki zasnęłu u boku tych rodziców, u których się znajdowały przed chwilą.
niedziela, 14 kwietnia 2013
Od Morigan
Uniosłam lekko brwi, ale nic nie powiedziałam.
- Gratuluję szczeniaków! – powiedziałam z uśmiechem do zmęczonej Safi.
- Dzięki… - powiedziała.
- No, więc? – poganiała Lili.
- No, mamy nowego członka watahy…
- Triss? Wiem.
- Nie, Alisa… Zresztą, pokaże ci. - powiedziałam i pozwoliłam Alisie przejąć kontrolę.
- Harry, czy Morigan zamieniła się w białą wilczycę, czy mi się wydaje? – spytała Safi.
- Nie wydaje ci się. – odpowiedział
- Witam, ja jestem Alisa, i mieszkam w Morigan. – powiedziała Alisa.
- Co…? – powiedziała Lilia. Westchnęłam. Alisa opowiedziała, jak się znalazła w watasze.
- O. Miło mi poznać. Jak ty mówisz, to jesteś białą wilczycą, a jak Morigan… – powiedziała Lili.
- To czarną. – dokończyłam z uśmiechem przejmując znowu kontrolę.
- I ona wszystko słyszy? – spytał Harry.
- Acha. To ja już pójdę, nie będę przeszkadzać. – powiedziałam i wyszłam. Ktoś niedaleko mnie powiedział:
<Co powiedział? >
- Gratuluję szczeniaków! – powiedziałam z uśmiechem do zmęczonej Safi.
- Dzięki… - powiedziała.
- No, więc? – poganiała Lili.
- No, mamy nowego członka watahy…
- Triss? Wiem.
- Nie, Alisa… Zresztą, pokaże ci. - powiedziałam i pozwoliłam Alisie przejąć kontrolę.
- Harry, czy Morigan zamieniła się w białą wilczycę, czy mi się wydaje? – spytała Safi.
- Nie wydaje ci się. – odpowiedział
- Witam, ja jestem Alisa, i mieszkam w Morigan. – powiedziała Alisa.
- Co…? – powiedziała Lilia. Westchnęłam. Alisa opowiedziała, jak się znalazła w watasze.
- O. Miło mi poznać. Jak ty mówisz, to jesteś białą wilczycą, a jak Morigan… – powiedziała Lili.
- To czarną. – dokończyłam z uśmiechem przejmując znowu kontrolę.
- I ona wszystko słyszy? – spytał Harry.
- Acha. To ja już pójdę, nie będę przeszkadzać. – powiedziałam i wyszłam. Ktoś niedaleko mnie powiedział:
<Co powiedział? >
Od Rose/Lili CD Historii Arashiego i Morigan
* Od Rose
- Możesz wejść ... O cześć Arashi ty też masz sprawę ? Wchodźcie już po wszystkim .- Powiedziałam do nich .
- A co się działo ? - Zapytałem niezorientowany .
- Mamy nowych członków watahy . - Powiedziałam uśmiechnięta .
- Ok idziemy , a ty Rose ? - Zapytała Morigan .
- Nie ja zostaję , będę pilnować wejścia ... albo idę z wami.- Oznajmiłam i weszłam do jaskini .
* Od Lili
- Cześć Arashi , cześć Morigan co was tu sprowadza ? - Zapytałam .
- Eeeh , może niech Arashi mówi pierwszy ? - Zaproponowała Morigan .
- Mam towarzyszkę . - Oznajmił .
- Jestem Miyako , ale mówcie mi w skrócie Mi . - Powiedziała istotka , która wyszła zza Arashiego .
- Jestem Lilia . - Przedstawiłam się .
- A ja Morigan . - Powiedziała Morigan .
- Może zostać moją towarzyszką ? - Zapytał Arashi .
- Ja jestem Safi . - Powiedziała Safi .
- A ja Harry . - Dodał Harry .
- Miło mi was poznać . - Powiedziała Miyako .
- Oczywiście . - Odpowiedziałam na pytanie Arashiego .
- I ... No i ... Musze was uprzedzić ,że ... - Zaczęła Mi i opowiedziała Swoją historię .
- Nie martw się , nie wygonimy Cię z watahy tylko dlatego . - Powiedziałam , a Safi , Harry , Morigan i Arashi ochoczo przytaknęli .
- To wszystko Arashi ? - Zapytałam .
- Acha . - Odparł .
- Morigan , a co Ciebie tu sprowadza ? - Zapytałam próbując udawać niezwykle poważną alfę ;) .
<Morigan co Cię do mnie sprowadza ?>
- Możesz wejść ... O cześć Arashi ty też masz sprawę ? Wchodźcie już po wszystkim .- Powiedziałam do nich .
- A co się działo ? - Zapytałem niezorientowany .
- Mamy nowych członków watahy . - Powiedziałam uśmiechnięta .
- Ok idziemy , a ty Rose ? - Zapytała Morigan .
- Nie ja zostaję , będę pilnować wejścia ... albo idę z wami.- Oznajmiłam i weszłam do jaskini .
* Od Lili
- Cześć Arashi , cześć Morigan co was tu sprowadza ? - Zapytałam .
- Eeeh , może niech Arashi mówi pierwszy ? - Zaproponowała Morigan .
- Mam towarzyszkę . - Oznajmił .
- Jestem Miyako , ale mówcie mi w skrócie Mi . - Powiedziała istotka , która wyszła zza Arashiego .
- Jestem Lilia . - Przedstawiłam się .
- A ja Morigan . - Powiedziała Morigan .
- Może zostać moją towarzyszką ? - Zapytał Arashi .
- Ja jestem Safi . - Powiedziała Safi .
- A ja Harry . - Dodał Harry .
- Miło mi was poznać . - Powiedziała Miyako .
- Oczywiście . - Odpowiedziałam na pytanie Arashiego .
- I ... No i ... Musze was uprzedzić ,że ... - Zaczęła Mi i opowiedziała Swoją historię .
- Nie martw się , nie wygonimy Cię z watahy tylko dlatego . - Powiedziałam , a Safi , Harry , Morigan i Arashi ochoczo przytaknęli .
- To wszystko Arashi ? - Zapytałam .
- Acha . - Odparł .
- Morigan , a co Ciebie tu sprowadza ? - Zapytałam próbując udawać niezwykle poważną alfę ;) .
<Morigan co Cię do mnie sprowadza ?>
Od Arashiego CD Historii Yuki
- Ale ty byłeś za tym pomysłem . - Odpowiedziała Yuki . Już chciałem powiedzieć o Waru ( Który teraz miał zaciesz ), ale zamiast tego odleciałem . Poleciałbym w Swoje ulubione miejsce ,ale wtedy by je zauważyły i ... no i nie miałbym miejsca gdzie jestem tylko ja jeden . I niestety Waru . Dlatego leciałem przed siebie . W końcu wylądowałem na polance . Leżałem tam dość długo nie myśleć o niczym , nie widząc nic , po prostu leżąc . W końcu zaczął się robić wieczór więc musiałem wracać ,ale po co ? Mogę przenocować tutaj . Mimo, iż polanka była dość dziwna i nigdy jej nie widziałem wcześniej postanowiłem zostać . Niedaleko była jaskinia więc się tam udałem .
Całą noc śniły mi się dziwne rzeczy . We wszystkich pojawiał się dziwny stwór . Z samego rana zerwałem się i pobiegłem przed siebie . Nie wiedziałem po co ,ale wiedziałem ,że muszę . Po chwili biegu zauważyłem ... Tego dziwnego lisa . Siedział na drzewie i patrzył przerażony na dziwnego stwora , który najwidoczniej chciał coś od niego . Postanowiłem mu pomóc ,ale nie wiedziałem co zrobić . Poczułem ,że rozpiera mnie energia , byłem gotowy do ataku zawyłem ,a w potwora trzasnął piorun , zaś ten uciekł , najwidoczniej bał się piorunów . Byłem zaskoczony tym co zrobiłem , ale zamiast się nad tym zastanowić podszedłem do liska .
- Cześć jestem Arashi , a ty ? - Przedstawiłem się .
- Jestem Miyako ,ale mów mi Mi . - Odpowiedziała .- Chciałabym być Twoją towarzyszką , gdyż uratowałeś mi życie .
- Ok . - Powiedziałem po prostu .
Potem zapanowała niezręczna cisza . " Powiedź coś ." Powiedział mi w myślach Waru . Postanowiłem jej opowiedzieć Swoją historię . Potem ona mi opowiedziała.
- Ja pochodzę z innego wymiaru . Żyłam tam z rodzicami i siostrą niestety ... Pewnego dnia nas najechali . Większość zabili , a resztę wzięli w niewolę . Ja właśnie dostałam się w niewolę , aż pewnego dnia odkryłam swoje moce . Udało mi się tutaj przenieść . Niestety za mną przyniósł się ten potwór , którego pokonałeś . Uciekł , niestety pewnie wróci po mnie . Dlatego chciałabym prosić Cię o pomoc i zostać Twoją towarzyszką . Gdybym opanowała Swoje moce pewnie bym go po prostu przeniosła, ale niestety nie panuję nad nimi .
- Zgadzam się abyś została moją towarzyszką ,ale musimy to zgłosić alfie .
- Ok , to idziemy ? - Odpowiedziała . " Fajnie ,że masz towarzyszkę , mógłbyś ją ze mną poznać ? " -Zapytał Waru kiedy szliśmy do jaskini Lili .
- Ja Cię słyszę i wiem jak wyglądasz . - Powiedziała Mi .
- Wow skąd ? - Zapytał w myślach , gdyż wiedział , że skoro go słyszy to mu odpowie .
- Nie wiem . Po prostu Cię słyszę i widzę kiedy mówisz .
Po chwili dotarliśmy do jaskini , zauważyłem ,że Morigan także czeka przed nią . Nie wiem czemu ,ale poczułem coś jakby motylki w brzuchu .
- Też chcesz coś od Lili ? - Zapytała ,nie zauważyła Mi ,bo ona się schowała za mną, po chwili wyszła Rose i powiedziała ...
<Co powiedziałaś Rose ?>
Mi :
Potwór :
Całą noc śniły mi się dziwne rzeczy . We wszystkich pojawiał się dziwny stwór . Z samego rana zerwałem się i pobiegłem przed siebie . Nie wiedziałem po co ,ale wiedziałem ,że muszę . Po chwili biegu zauważyłem ... Tego dziwnego lisa . Siedział na drzewie i patrzył przerażony na dziwnego stwora , który najwidoczniej chciał coś od niego . Postanowiłem mu pomóc ,ale nie wiedziałem co zrobić . Poczułem ,że rozpiera mnie energia , byłem gotowy do ataku zawyłem ,a w potwora trzasnął piorun , zaś ten uciekł , najwidoczniej bał się piorunów . Byłem zaskoczony tym co zrobiłem , ale zamiast się nad tym zastanowić podszedłem do liska .
- Cześć jestem Arashi , a ty ? - Przedstawiłem się .
- Jestem Miyako ,ale mów mi Mi . - Odpowiedziała .- Chciałabym być Twoją towarzyszką , gdyż uratowałeś mi życie .
- Ok . - Powiedziałem po prostu .
Potem zapanowała niezręczna cisza . " Powiedź coś ." Powiedział mi w myślach Waru . Postanowiłem jej opowiedzieć Swoją historię . Potem ona mi opowiedziała.
- Ja pochodzę z innego wymiaru . Żyłam tam z rodzicami i siostrą niestety ... Pewnego dnia nas najechali . Większość zabili , a resztę wzięli w niewolę . Ja właśnie dostałam się w niewolę , aż pewnego dnia odkryłam swoje moce . Udało mi się tutaj przenieść . Niestety za mną przyniósł się ten potwór , którego pokonałeś . Uciekł , niestety pewnie wróci po mnie . Dlatego chciałabym prosić Cię o pomoc i zostać Twoją towarzyszką . Gdybym opanowała Swoje moce pewnie bym go po prostu przeniosła, ale niestety nie panuję nad nimi .
- Zgadzam się abyś została moją towarzyszką ,ale musimy to zgłosić alfie .
- Ok , to idziemy ? - Odpowiedziała . " Fajnie ,że masz towarzyszkę , mógłbyś ją ze mną poznać ? " -Zapytał Waru kiedy szliśmy do jaskini Lili .
- Ja Cię słyszę i wiem jak wyglądasz . - Powiedziała Mi .
- Wow skąd ? - Zapytał w myślach , gdyż wiedział , że skoro go słyszy to mu odpowie .
- Nie wiem . Po prostu Cię słyszę i widzę kiedy mówisz .
Po chwili dotarliśmy do jaskini , zauważyłem ,że Morigan także czeka przed nią . Nie wiem czemu ,ale poczułem coś jakby motylki w brzuchu .
- Też chcesz coś od Lili ? - Zapytała ,nie zauważyła Mi ,bo ona się schowała za mną, po chwili wyszła Rose i powiedziała ...
<Co powiedziałaś Rose ?>
Mi :
Potwór :
Od Harrego, CD historii Safi
- Okej- zgodziłem się.
- No to ty pierwszy- powiedziała moja ukochana.
- Hm... nazwę go Liam!- zawołałem, od dawna podobało mi się to imie.
- ... Pi. Piękne- wyszeptała Safi, po czym jęknęła.
- Kochanie, co ci jest?- zapytałem zaskoczony.
- Przesuń się Hazza- zawołała Lili i podeszła do mojej partnerki.- Ona nie urodziła jeszcze jednego dziecka!- stwierdziła.
- Allle jak to?- wyjąkałem.
- Trzeba działać szybko, bo się udusi!- krzyknęła przerażona. Trzymałem Safi za łapę, bardzo cierpiała. Nareszcie usłyszeliśmy pisk. Udało się!
- Jaki słodki chłopczyk- uśmiechnęła się Lili. Podała nam go, a maluszek przytulił się do mojej ukochanej. Był to skrzydlaty, jasno brązowy wilczek z pięknymi białawymi łatkami. Wyglądał- sądząc po opisach taty- podobnie do mojej mamy.
- Tak się cieszę, że was mam- zwróciłem się do dzieci i partnerki.
- Kocham Cię- wyszeptała, po czym dodała- te maleństwo też nazywasz!
- Naprawdę? Hmm... Może Niall?- zaproponowałem
- Cudowny pomysł!- zawołała radośnie.
- Teraz ty nazywasz nasze maleńkie dziewczynki- powiedziałem.
< jak je nazwiemy? ;* >
Niall:
- No to ty pierwszy- powiedziała moja ukochana.
- Hm... nazwę go Liam!- zawołałem, od dawna podobało mi się to imie.
- ... Pi. Piękne- wyszeptała Safi, po czym jęknęła.
- Kochanie, co ci jest?- zapytałem zaskoczony.
- Przesuń się Hazza- zawołała Lili i podeszła do mojej partnerki.- Ona nie urodziła jeszcze jednego dziecka!- stwierdziła.
- Allle jak to?- wyjąkałem.
- Trzeba działać szybko, bo się udusi!- krzyknęła przerażona. Trzymałem Safi za łapę, bardzo cierpiała. Nareszcie usłyszeliśmy pisk. Udało się!
- Jaki słodki chłopczyk- uśmiechnęła się Lili. Podała nam go, a maluszek przytulił się do mojej ukochanej. Był to skrzydlaty, jasno brązowy wilczek z pięknymi białawymi łatkami. Wyglądał- sądząc po opisach taty- podobnie do mojej mamy.
- Tak się cieszę, że was mam- zwróciłem się do dzieci i partnerki.
- Kocham Cię- wyszeptała, po czym dodała- te maleństwo też nazywasz!
- Naprawdę? Hmm... Może Niall?- zaproponowałem
- Cudowny pomysł!- zawołała radośnie.
- Teraz ty nazywasz nasze maleńkie dziewczynki- powiedziałem.
< jak je nazwiemy? ;* >
Niall:
Od Safi
Harry gnał niczym wiatr. Szybko się znaleźliśmy w jaskini LIli, która bawiła się z szczeniętami.
- Lili, zrób coś!- krzyknął zestresowany i nie co zszokowany.
- Musicie wyjść- powiedziała do maluchów- idźcie do Yuki, czy kogoś innego.- Dobrze... Hazza połóż ją tu- wskazała miejsce gdzie leżała ściółka z liści, które pognały za moim wietrzykiem w czasie, gdy ukochany mnie tu wniósł. Ból nie ustąpił. Było co raz to gorzej. Mijał czas...
- Oddychaj głęboko i spokojnie- wolno nie potrafiłam. Intensywnie wciągałam do siebie powietrze. Zaczęłam mocno krzyczeć. On trzymał mnie za łapę i dodawał otuchy.
- Muszę... zz..zob..aczyć..jjee...!!!
- Wszystko w porządku, jeszcze chwilka.- Po chwili... usłyszałam słodkie popiskiwanie młodych szczeniąt. Uśmiechnęłam się. Czułam się najszczęśliwszą wilczycą... matką na świecie!
- Mój boże- malutkie istotki sprawiły, ze wszyscy zmiękli.
- Jakie on słodkie, gratuluję- powiedziała przyrodnia siostra.
- Kocham Cię- przytulił mnie partner.
Młode tuliły się do mnie. Miały maleńkie zamknięte oczka. Swoimi słodkimi noskami wyczuły miejsce, gdzie posiadałam gruczoły mlekowe.
- Pijcie słodziutkie- spojrzałam na nie, które ssały matczyny pokarm. Było ich trzy. Dwie samiczki i jeden samczyk.
Pierwsza posiadała karmelowe futerko. Podbrzusze było białe. Narodziła się już ze skrzydłami. Druga przypominała liska. Miała rude umaszczenie oraz żółte końcówki łapek. Sierść samczyka była szaro-biała.
Już po nie długim czasie próbowały samodzielnie iść, już po tym jak otworzyły błyszczące oczyma.
Oto one:
Pierwsza samiczka
- Lili, zrób coś!- krzyknął zestresowany i nie co zszokowany.
- Musicie wyjść- powiedziała do maluchów- idźcie do Yuki, czy kogoś innego.- Dobrze... Hazza połóż ją tu- wskazała miejsce gdzie leżała ściółka z liści, które pognały za moim wietrzykiem w czasie, gdy ukochany mnie tu wniósł. Ból nie ustąpił. Było co raz to gorzej. Mijał czas...
- Oddychaj głęboko i spokojnie- wolno nie potrafiłam. Intensywnie wciągałam do siebie powietrze. Zaczęłam mocno krzyczeć. On trzymał mnie za łapę i dodawał otuchy.
- Muszę... zz..zob..aczyć..jjee...!!!
- Wszystko w porządku, jeszcze chwilka.- Po chwili... usłyszałam słodkie popiskiwanie młodych szczeniąt. Uśmiechnęłam się. Czułam się najszczęśliwszą wilczycą... matką na świecie!
- Mój boże- malutkie istotki sprawiły, ze wszyscy zmiękli.
- Jakie on słodkie, gratuluję- powiedziała przyrodnia siostra.
- Kocham Cię- przytulił mnie partner.
Młode tuliły się do mnie. Miały maleńkie zamknięte oczka. Swoimi słodkimi noskami wyczuły miejsce, gdzie posiadałam gruczoły mlekowe.
- Pijcie słodziutkie- spojrzałam na nie, które ssały matczyny pokarm. Było ich trzy. Dwie samiczki i jeden samczyk.
Pierwsza posiadała karmelowe futerko. Podbrzusze było białe. Narodziła się już ze skrzydłami. Druga przypominała liska. Miała rude umaszczenie oraz żółte końcówki łapek. Sierść samczyka była szaro-biała.
Już po nie długim czasie próbowały samodzielnie iść, już po tym jak otworzyły błyszczące oczyma.
Oto one:
Pierwsza samiczka
Druga
I samczyk
- Harry, jak je nazwiemy? Może ja córeczki, a ty synka?
< Hazza, dokończ )
Od Morigan
Gdy Triss wyszła, postanowiłam pójść wreszcie do Nimfadory i powiedzieć
jej o moim nowym „współlokatorze”. Poszłam więc do jej jaskini, ale tam
jej nie było. A ponieważ rozeszły się plotki, że Lili wróciła, poszłam
do jej jaskini. Przed jaskinią stała Rose.
- Mama jest zajęta, gdyż mamy nowych członków watahy. – powiedziała
- No, ja właśnie w tej sprawie. – mruknęłam i zajrzałam ukradkiem do jaskini.
- Safi urodziła? – spytałam lekko zdziwiona.
- Tak. Chcesz, to możesz poczekać, bo nie mogę cię wpuścić.
- OK, poczekam. – powiedziałam i położyłam się na ziemi. Po trzech minutach Alisa zaczęła marudzić. „Zrób coś. Nudzi mi się.” – powiedziała. „A mnie to niby nie?” – powiedziałam, ale Alisa przejęła kontrolę, rozpędziła się i walnęła MOJĄ głową w ścianę jaskini. „ Teraz ci się nie nudzi?!” – warknęłam na nią. „Nie, już nie”. – powiedziała i oddała mi kontrolę.
- Yyyy… mam dwa pytanka. Czemu walnęłaś głową w ścianę, i czemu jak to robiłaś byłaś białym wilkiem, a teraz jesteś normalnym, czarnym? – spytała zdziwiona Rose.
- Właśnie dlatego chcę porozmawiać z Twoją mamą. – powiedziałam masując sobie guza.
- Spytam się. – powiedziała i weszła do jaskini. Po chwili wyszła.
- I? – spytałam z uśmiechem
<Mogę wejść? ;D >
- Mama jest zajęta, gdyż mamy nowych członków watahy. – powiedziała
- No, ja właśnie w tej sprawie. – mruknęłam i zajrzałam ukradkiem do jaskini.
- Safi urodziła? – spytałam lekko zdziwiona.
- Tak. Chcesz, to możesz poczekać, bo nie mogę cię wpuścić.
- OK, poczekam. – powiedziałam i położyłam się na ziemi. Po trzech minutach Alisa zaczęła marudzić. „Zrób coś. Nudzi mi się.” – powiedziała. „A mnie to niby nie?” – powiedziałam, ale Alisa przejęła kontrolę, rozpędziła się i walnęła MOJĄ głową w ścianę jaskini. „ Teraz ci się nie nudzi?!” – warknęłam na nią. „Nie, już nie”. – powiedziała i oddała mi kontrolę.
- Yyyy… mam dwa pytanka. Czemu walnęłaś głową w ścianę, i czemu jak to robiłaś byłaś białym wilkiem, a teraz jesteś normalnym, czarnym? – spytała zdziwiona Rose.
- Właśnie dlatego chcę porozmawiać z Twoją mamą. – powiedziałam masując sobie guza.
- Spytam się. – powiedziała i weszła do jaskini. Po chwili wyszła.
- I? – spytałam z uśmiechem
<Mogę wejść? ;D >
sobota, 13 kwietnia 2013
Od Lisy, CD historii Nimfadory
-Co się dzieje ? - Zapytała zdziwiona Nimafadora.
- Właśnie przenieśliśmy się do jaskini czasu . - Odpowiedziałam.
- Czego szukacie ? - Zapytał wilk .
- Szukamy ... E Nimfadora czego szukamy , bo mi nie mówiliście ? - Zapytałam , a wilk zaśmiał się serdecznie .
- W skrócie Louis dostał się do piekła i szukamy Puszkę Pandory, żeby go wskrzesić .- Odpowiedziała ,a wilk spoważniał .
- Hmmm ... Puszka pandory ? Musielibyście odwiedzić Ayame , gdyż ona wyszła za brata króla świata zmarłych Rin'a .
- Ayame wyszła za mąż ?! - Zapytałam zdziwiona .
- Ale jak mamy się tam dostać ? - Krzyknęła Nimfadora.
- Tak i ja wam pomogę . - Powiedziała wchodząc Chiyo .
- Jestem ... - Zaczęła Nimfadora .
- Wiem kim jesteście i czego szukacie .
- Skąd ? - Zapytała Yuki .
- Jestem Chiyo jestem wilkiem przyszłości . Wiem co się stanie . - Odpowiedziała tajemniczo .
- To moja żona . - Powiedział wilk .
- Cześć Lisa . - Powiedziała .
- Witaj . Nic się nie zmieniłaś . - Odpowiedziałam.
- Dzięki , ty też ,niestety nie mamy czasu na pogawędki macie ważną misję do wykonania . - Powiedziała . - Ale odwiedźcie nas jeszcze kiedyś .
Po chwili przenieśliśmy się . Przed nami stał jakiś czarny wilk . Był gotowy do ataku . Właśnie miał skoczyć gdy ...
- Lisa ?! - Krzyknął jakiś znajomy głos .
- Ayame ? - Zapytałam gdy podbiegła .
- Wy się znacie ? - Zapytał czarny wilk .
- Tak . - Odpowiedziała .
- Jestem Rin . - Powiedział .
- Co tu robisz ? - Zapytała radośnie. - I kto to ?
<Dave,Yuki , Nimfadora co dalej ?>
Wilk czasu :
Chiyo :
Czarny wilk (Rin):
Ayame :
- Właśnie przenieśliśmy się do jaskini czasu . - Odpowiedziałam.
- Czego szukacie ? - Zapytał wilk .
- Szukamy ... E Nimfadora czego szukamy , bo mi nie mówiliście ? - Zapytałam , a wilk zaśmiał się serdecznie .
- W skrócie Louis dostał się do piekła i szukamy Puszkę Pandory, żeby go wskrzesić .- Odpowiedziała ,a wilk spoważniał .
- Hmmm ... Puszka pandory ? Musielibyście odwiedzić Ayame , gdyż ona wyszła za brata króla świata zmarłych Rin'a .
- Ayame wyszła za mąż ?! - Zapytałam zdziwiona .
- Ale jak mamy się tam dostać ? - Krzyknęła Nimfadora.
- Tak i ja wam pomogę . - Powiedziała wchodząc Chiyo .
- Jestem ... - Zaczęła Nimfadora .
- Wiem kim jesteście i czego szukacie .
- Skąd ? - Zapytała Yuki .
- Jestem Chiyo jestem wilkiem przyszłości . Wiem co się stanie . - Odpowiedziała tajemniczo .
- To moja żona . - Powiedział wilk .
- Cześć Lisa . - Powiedziała .
- Witaj . Nic się nie zmieniłaś . - Odpowiedziałam.
- Dzięki , ty też ,niestety nie mamy czasu na pogawędki macie ważną misję do wykonania . - Powiedziała . - Ale odwiedźcie nas jeszcze kiedyś .
Po chwili przenieśliśmy się . Przed nami stał jakiś czarny wilk . Był gotowy do ataku . Właśnie miał skoczyć gdy ...
- Lisa ?! - Krzyknął jakiś znajomy głos .
- Ayame ? - Zapytałam gdy podbiegła .
- Wy się znacie ? - Zapytał czarny wilk .
- Tak . - Odpowiedziała .
- Jestem Rin . - Powiedział .
- Co tu robisz ? - Zapytała radośnie. - I kto to ?
<Dave,Yuki , Nimfadora co dalej ?>
Wilk czasu :
Chiyo :
Czarny wilk (Rin):
Ayame :
Od Lili, CD historii Harrego
Właśnie bawiłam się z maluchami gdy do jaskini wleciał Harry .
- Cześć Harr.... Matko!- zawołałam.
- Lili, musisz jej pomóc- powiedział, podczas gdy Safi ponownie jęknęła.
- Co się st ... Czy Safi ... ? - Zapytałam .
- Tak . - Odpowiedział ,a ona zwinęła się z bólu .
- Ok . - Złapałam w zęby coś na wzór pościeli z liści i rozłożyłam na ziemi . - Połóż tu Safi . - Powiedziałam,a on robił to co mówiłam . Mia i Rose tylko się temu przyglądały.- Chcesz zostać , czy poczekać na dworze ? - Zapytałam Harrego chociaż już znałam odpowiedź .
- Zostaję . - Odpowiedział . - Będę przy tobie. - Powiedział i złapał ją za łapę .
- Ostrożnie , bo może boleć .- Ostrzegłam go ,ale on pomyślał pewnie ,że to do Safi . - Mia przygotuj posłanie ,a ty Rose czekaj przed jaskinia , lepiej żeby nikt nie przeszkadzał .
Moje dzieci rozbiegły się w dwie różne strony ,a ja przystąpiłam do odebrania porodu .
Po chwili było już po wszystkim , maleństwa urodziły się całe i zdrowe . Niedługo potem Safi leżała z maluchami na posłaniu , które przygotowała Mia , a Rose leczyła łapę Harrego ( Safi dość mocno trzymała ) . Rose nie miała trudnego zadania . Do jaskini chciała wejść tylko Morigan . Ponoć coś ode mnie chciała , ale Rose jej powiedziała ,że jestem "Zajęta , gdyż mamy nowych członków watahy " .
- Kiedy zaczną mówić ? - Zapytała mnie Safi . A maleństwa chodziły obok niej .
- Nie wiem , ale pewnie niedługo .
Po chwili podszedł do nas Harry .
- Jak je nazwiemy ? - Zapytał .
<Safi jak je nazwiecie ?>
- Cześć Harr.... Matko!- zawołałam.
- Lili, musisz jej pomóc- powiedział, podczas gdy Safi ponownie jęknęła.
- Co się st ... Czy Safi ... ? - Zapytałam .
- Tak . - Odpowiedział ,a ona zwinęła się z bólu .
- Ok . - Złapałam w zęby coś na wzór pościeli z liści i rozłożyłam na ziemi . - Połóż tu Safi . - Powiedziałam,a on robił to co mówiłam . Mia i Rose tylko się temu przyglądały.- Chcesz zostać , czy poczekać na dworze ? - Zapytałam Harrego chociaż już znałam odpowiedź .
- Zostaję . - Odpowiedział . - Będę przy tobie. - Powiedział i złapał ją za łapę .
- Ostrożnie , bo może boleć .- Ostrzegłam go ,ale on pomyślał pewnie ,że to do Safi . - Mia przygotuj posłanie ,a ty Rose czekaj przed jaskinia , lepiej żeby nikt nie przeszkadzał .
Moje dzieci rozbiegły się w dwie różne strony ,a ja przystąpiłam do odebrania porodu .
Po chwili było już po wszystkim , maleństwa urodziły się całe i zdrowe . Niedługo potem Safi leżała z maluchami na posłaniu , które przygotowała Mia , a Rose leczyła łapę Harrego ( Safi dość mocno trzymała ) . Rose nie miała trudnego zadania . Do jaskini chciała wejść tylko Morigan . Ponoć coś ode mnie chciała , ale Rose jej powiedziała ,że jestem "Zajęta , gdyż mamy nowych członków watahy " .
- Kiedy zaczną mówić ? - Zapytała mnie Safi . A maleństwa chodziły obok niej .
- Nie wiem , ale pewnie niedługo .
Po chwili podszedł do nas Harry .
- Jak je nazwiemy ? - Zapytał .
<Safi jak je nazwiecie ?>
piątek, 12 kwietnia 2013
Od Nimfadory, CD historii Dave'a
Chciałam zaprzeczyć, jednak pomyślałam, ze to w końcu jej ukochany. Ruszyliśmy w drogę. Byliśmy gotowi na poświęcenie, dla mojego brata. Nie spotkało nas wiele przeciwności, dotarliśmy na miejsce. Louis... on... widok był okropny. Wszystkim nam popłynęły łzy.
- Lou...- Yuki podeszła do jego ciała, a ja tuż za nią. Leżał bez ducha na ziemi. Nie... nie mogłam na to patrzeć. Nie od tak dawna dowiedziałam się, że to mój brat jednak pokochałam go bardzo.
- Nimfadora, Yuki...- zaczął Dave.- widzę wskazówkę.- spojrzałyśmy tam, gdzie on patrzy i ujrzałyśmy mały skrawek papieru.
,, Do życia powrócić nie da się, chyba że czas zagniecie, pójdźcie do jaskini czasu, nim nadzieje pójdą do lasu."
- Ale gdzie ona jest?- zapytałam przełykając łzy. Nagle zza krzaków wyłonił się Larry i Lisa.
- Ja wiem gdzie!- zawołała towarzyszka Lili.
- Powiesz nam?- zapytał mój ukochany.
- No jasne, ale to nie będzie łatwe, musicie zagiąć się w czasie... ja kiedyś trafiłam tam przez przypadek.- odrzekła.
- Ale jak zagiąć czas?- zapytała Yuki.
- No ... ten tego - Powiedziała i lekko się zarumieniła . - Był to słoneczny dzień , a ja przechodziłam przez las , nagle coś mi przemknęło przed oczyma pobiegłam za tym . Gdy w końcu to się zatrzymało zauważyłam ,że to dość stary wilk . Pomyślałam ,że chciałabym przeżyć przygodę więc skupiłam się - mama opowiadała mi ,że kiedyś będę miała magiczne moce . Jedyne co się stało to w wilka trafiło kilka serduszek ,a on po chwili krzyknął :
- Kocham Cię !
Podszedł do mnie i mnie przytulił ,a po chwili znaleźliśmy się w dziwnej jaskini . Okazało się ,że mogę mu rozkazywać . PO dłuższej chwili znudziło mi się to , ale nie wiedziałam jak cofnąć czar. Zaczęłam się skupiać , w końcu się udało . Wilk nie wiedział co się stało,a więc mu opowiedziałam .Najpierw był strasznie zły na siebie ,ale po chwili doszedł do wniosku ,że mam niezwykły dar i mnie polubił - oczywiście jako przyjaciółkę .
- To co mamy zrobić ? - Zapytałam
- Róbcie to co ja .
Powiedziała i zaczęła gdzieś biec - To niedaleko - Krzyknęła. Po chwili znaleźliśmy się na górze była strasznie wysoka , a na dole była gigantyczna kotlina. Gdy już wszyscy tam doszliśmy Lisa skoczyła. Co mieliśmy zrobić? Także rzuciliśmy się w przepaść .Spadaliśmy i spadaliśmy coraz szybciej, i szybciej. Aż w końcu zamiast uderzyć w podłogę - jak się spodziewałam - zobaczyliśmy... ja widziałam narodziny swoich maleństw, to jak teraz spadam i ... i widziałam Safi, która trzyma w pysku maleństwo! Łał. Po chwili pojawiłam się w jaskini
Lisa właśnie rozmawiała z jakimś wilkiem.
- Co się dzieje?- zapytałam zdziwiona.
<Dave, Yuki, Lisa, dokończycie?>
- Lou...- Yuki podeszła do jego ciała, a ja tuż za nią. Leżał bez ducha na ziemi. Nie... nie mogłam na to patrzeć. Nie od tak dawna dowiedziałam się, że to mój brat jednak pokochałam go bardzo.
- Nimfadora, Yuki...- zaczął Dave.- widzę wskazówkę.- spojrzałyśmy tam, gdzie on patrzy i ujrzałyśmy mały skrawek papieru.
,, Do życia powrócić nie da się, chyba że czas zagniecie, pójdźcie do jaskini czasu, nim nadzieje pójdą do lasu."
- Ale gdzie ona jest?- zapytałam przełykając łzy. Nagle zza krzaków wyłonił się Larry i Lisa.
- Ja wiem gdzie!- zawołała towarzyszka Lili.
- Powiesz nam?- zapytał mój ukochany.
- No jasne, ale to nie będzie łatwe, musicie zagiąć się w czasie... ja kiedyś trafiłam tam przez przypadek.- odrzekła.
- Ale jak zagiąć czas?- zapytała Yuki.
- No ... ten tego - Powiedziała i lekko się zarumieniła . - Był to słoneczny dzień , a ja przechodziłam przez las , nagle coś mi przemknęło przed oczyma pobiegłam za tym . Gdy w końcu to się zatrzymało zauważyłam ,że to dość stary wilk . Pomyślałam ,że chciałabym przeżyć przygodę więc skupiłam się - mama opowiadała mi ,że kiedyś będę miała magiczne moce . Jedyne co się stało to w wilka trafiło kilka serduszek ,a on po chwili krzyknął :
- Kocham Cię !
Podszedł do mnie i mnie przytulił ,a po chwili znaleźliśmy się w dziwnej jaskini . Okazało się ,że mogę mu rozkazywać . PO dłuższej chwili znudziło mi się to , ale nie wiedziałam jak cofnąć czar. Zaczęłam się skupiać , w końcu się udało . Wilk nie wiedział co się stało,a więc mu opowiedziałam .Najpierw był strasznie zły na siebie ,ale po chwili doszedł do wniosku ,że mam niezwykły dar i mnie polubił - oczywiście jako przyjaciółkę .
- To co mamy zrobić ? - Zapytałam
- Róbcie to co ja .
Powiedziała i zaczęła gdzieś biec - To niedaleko - Krzyknęła. Po chwili znaleźliśmy się na górze była strasznie wysoka , a na dole była gigantyczna kotlina. Gdy już wszyscy tam doszliśmy Lisa skoczyła. Co mieliśmy zrobić? Także rzuciliśmy się w przepaść .Spadaliśmy i spadaliśmy coraz szybciej, i szybciej. Aż w końcu zamiast uderzyć w podłogę - jak się spodziewałam - zobaczyliśmy... ja widziałam narodziny swoich maleństw, to jak teraz spadam i ... i widziałam Safi, która trzyma w pysku maleństwo! Łał. Po chwili pojawiłam się w jaskini
Lisa właśnie rozmawiała z jakimś wilkiem.
- Co się dzieje?- zapytałam zdziwiona.
<Dave, Yuki, Lisa, dokończycie?>
czwartek, 11 kwietnia 2013
Od Dave'a, CD historii Nimfadory
Powiedzieliśmy dzieciom, aby poszły z
nami do Riki, a gdy je zostawiliśmy, poszliśmy w stronę gór. Zanim
jednak wyszliśmy z terenu naszej watahy, spotkaliśmy Yuki.
-Cześć-powiedziała Yuki. Widziałem, że nie czuje się dobrze. Kilka dni temu, Rika powiedziała mi, że Yuki nie chce jeść.
-Cześć Yuki, czemu jesteś smutna?-powiedziała Nimfadora.
Moja siostra zastanowiła się.
-Tęsknię za Louisem. Od kilku tygodni go nie ma.
Nimfadora spojrzała się na mnie znacząco. Musiałem jej powiedzieć.
-Louis... Nie żyje. Idziemy po Puszkę Pandory.
Yuki spojrzała się na mnie z zdziwieniem. Nie płakała. Zapytała tylko:
-Skąd wiecie?
Nimfadora to wytłumaczyła. Yuki patrzyła się na nią wielkimi oczami.
-No to co, idziemy?-odezwała się po Nimfadorze Yuki.
(Nimfadora, co potem?)
-Cześć Yuki, czemu jesteś smutna?-powiedziała Nimfadora.
Moja siostra zastanowiła się.
-Tęsknię za Louisem. Od kilku tygodni go nie ma.
Nimfadora spojrzała się na mnie znacząco. Musiałem jej powiedzieć.
-Louis... Nie żyje. Idziemy po Puszkę Pandory.
Yuki spojrzała się na mnie z zdziwieniem. Nie płakała. Zapytała tylko:
-Skąd wiecie?
Nimfadora to wytłumaczyła. Yuki patrzyła się na nią wielkimi oczami.
-No to co, idziemy?-odezwała się po Nimfadorze Yuki.
(Nimfadora, co potem?)
środa, 10 kwietnia 2013
Od Nimfadory
Byłam z Dave'm i dziećmi w jaskini. Nagle poczułam jakieś przeczucie... że coś się stało, złego. Chwilę później usłyszałam głos.
- Nimfadoro...- szeptał m ido ucha. Odwróciłam się i ujrzałam ducha swojego taty.
- Tata?- zapytałam, a on pokiwał głową. Dave i dzieci dziwnie na mnie popatrzyli- no co? Przecież widzę duchy.- wyjaśniłam.
- Ty już wiesz o... Louisie.- zaczął.
- Tak wiem.- odpowiedziałam szybko- co się stało?
- On... jego dusza. Jego dusza jest w piekle wilków.- skończył.
- Jak to? Jakim cudem?- zawołałam- przecież on żyje.
- Właśnie, córeczko, on nie żyje- zamarłam. Nie mogłam w to uwierzyć- oddał życie za przyjaciół.
- Co? Jak?- zaczęłam się jąkać.- Ale dlaczego jest w piekle?
- Jego dusza, została mu odebrana w bestialski sposób. Nie odeszła tak, jak kiedy ktoś umiera ze starości. Zabrał mu ją demon. On... strasznie cierpiał, jakby jego dusza była rozrywana na strzępy. Demon przeniósł ją do piekieł, a tam Loueh nie potrafi się odnaleźć, gdyż tam cierpią złe wilki, a on był uosobieniem dobra- oznajmił.
- Ale... DLACZEGO MÓWISZ O TYM TAK SPOKOJNIE! PRZECIEŻ... o Boże....- po policzkach popłynęły mi łzy.
- Kochanie, co się stało?- zapytał Dave podchodząc. Opowiedziałam mu czego dowiedziałam się od ojca.
- Tato, a czy jego nie da się stamtąd zabrać?- zapytałam z nadzieją.
- Jest pewien sposób... puszka pandory.- oznajmił.
- Co?- nie wiedziałam co to jest.
- Puszka pandory- powtórzył.- Bardzo trudno ją znaleźć, ostatni raz, udało się to wilkowi około milion lat temu. Jest to bardzo niebezpieczne. Powiedziane jest ,, Aby puszkę pandory znaleźć, pierwszy krok zrób nad ciało martwe przyjaciela twego". Dalej nikt nie wie co zrobić.
- Trzeba znaleźć ciało Louisa, wiesz gdzie ono jest?- zapytałam, jednak przebiegł mnie dreszcz, gdy wyobraziłam sobie martwego brata.
- Tak- podał mi wskazówki.
- Kotku, idziesz ze mną?- zawróciłam się do Dave'a.
- A co z dziećmi?
- Może zaprowadzimy je do Riki?- zaproponowałam, zgodził się. W czasie kiedy je odprowadzał, żegnałam się z tatą. Obiecał, że jeszcze kiedyś mi się ukaże- z całą rodziną.
- Możemy ruszać- oznajmił Dave
<Dave, co dalej?>
Puszka pandory:
Piekło w którym znajduje się Louis
Duch mojego taty:
- Nimfadoro...- szeptał m ido ucha. Odwróciłam się i ujrzałam ducha swojego taty.
- Tata?- zapytałam, a on pokiwał głową. Dave i dzieci dziwnie na mnie popatrzyli- no co? Przecież widzę duchy.- wyjaśniłam.
- Ty już wiesz o... Louisie.- zaczął.
- Tak wiem.- odpowiedziałam szybko- co się stało?
- On... jego dusza. Jego dusza jest w piekle wilków.- skończył.
- Jak to? Jakim cudem?- zawołałam- przecież on żyje.
- Właśnie, córeczko, on nie żyje- zamarłam. Nie mogłam w to uwierzyć- oddał życie za przyjaciół.
- Co? Jak?- zaczęłam się jąkać.- Ale dlaczego jest w piekle?
- Jego dusza, została mu odebrana w bestialski sposób. Nie odeszła tak, jak kiedy ktoś umiera ze starości. Zabrał mu ją demon. On... strasznie cierpiał, jakby jego dusza była rozrywana na strzępy. Demon przeniósł ją do piekieł, a tam Loueh nie potrafi się odnaleźć, gdyż tam cierpią złe wilki, a on był uosobieniem dobra- oznajmił.
- Ale... DLACZEGO MÓWISZ O TYM TAK SPOKOJNIE! PRZECIEŻ... o Boże....- po policzkach popłynęły mi łzy.
- Kochanie, co się stało?- zapytał Dave podchodząc. Opowiedziałam mu czego dowiedziałam się od ojca.
- Tato, a czy jego nie da się stamtąd zabrać?- zapytałam z nadzieją.
- Jest pewien sposób... puszka pandory.- oznajmił.
- Co?- nie wiedziałam co to jest.
- Puszka pandory- powtórzył.- Bardzo trudno ją znaleźć, ostatni raz, udało się to wilkowi około milion lat temu. Jest to bardzo niebezpieczne. Powiedziane jest ,, Aby puszkę pandory znaleźć, pierwszy krok zrób nad ciało martwe przyjaciela twego". Dalej nikt nie wie co zrobić.
- Trzeba znaleźć ciało Louisa, wiesz gdzie ono jest?- zapytałam, jednak przebiegł mnie dreszcz, gdy wyobraziłam sobie martwego brata.
- Tak- podał mi wskazówki.
- Kotku, idziesz ze mną?- zawróciłam się do Dave'a.
- A co z dziećmi?
- Może zaprowadzimy je do Riki?- zaproponowałam, zgodził się. W czasie kiedy je odprowadzał, żegnałam się z tatą. Obiecał, że jeszcze kiedyś mi się ukaże- z całą rodziną.
- Możemy ruszać- oznajmił Dave
<Dave, co dalej?>
Puszka pandory:
Piekło w którym znajduje się Louis
Duch mojego taty:
wtorek, 9 kwietnia 2013
Od Harrego
Patrzyłem na Safi i sam nie mogłem uwierzyć, że miałem takiego farta i ją spotkałem. To cudowna wilczyca. Po chwili podszedłem do niej.
- Cześć kotku- powiedziała i przytuliła się do mnie.
- No heey, kocham Cię...- wyszeptałem jej do ucha. Uśmiechnęła się. Poszliśmy się przejść. Rozmawialiśmy o przyszłości, przeszłości, o wszystkim... Nagle Safi zwinęła się z bólu.
- Boże, kochanie, czy ty... ?- zapytałem przerażony.
-Chy.. chyba tak...- wyszeptała. Wziąłem ją szybko na plecy i poleciałem do jaskini Lili. Właśnie bawiła się z dziećmi.
- Cześć Harr.... Matko!- zawołała.
- Lili, musisz jej pomóc- powiedziałem, podczas gdy Safi ponownie jęknęła
<Safi, Lili dokończycie?>
- Cześć kotku- powiedziała i przytuliła się do mnie.
- No heey, kocham Cię...- wyszeptałem jej do ucha. Uśmiechnęła się. Poszliśmy się przejść. Rozmawialiśmy o przyszłości, przeszłości, o wszystkim... Nagle Safi zwinęła się z bólu.
- Boże, kochanie, czy ty... ?- zapytałem przerażony.
-Chy.. chyba tak...- wyszeptała. Wziąłem ją szybko na plecy i poleciałem do jaskini Lili. Właśnie bawiła się z dziećmi.
- Cześć Harr.... Matko!- zawołała.
- Lili, musisz jej pomóc- powiedziałem, podczas gdy Safi ponownie jęknęła
<Safi, Lili dokończycie?>
poniedziałek, 8 kwietnia 2013
Nowy Członek!
Imię: Filamissa
Płeć: Samica
Wiek: 2 lata (Wiecznie młoda)
Żywioł: Magia
Moce: Korzysta z magicznej księgi po matce, z której uczy się czarów, i nie tylko. Odporność na hipnozę i telekinezę, w nocy zmienia się w człowieka. Niestety, jest obciążona klątwą trzech pocałunków, czyli jak kogoś trzy razy pocałuje(lub ktoś ją) to za pierwszym ''ktoś'' traci słuch, za drugim wzrok, a za trzecim umiera. 3 razy szybsza od zwykłego wilka.
Charakter: W miarę łagodna, silna czasem wredna, wścibska, miła, nietowarzyska, uszczypliwa. Nie jest tzw. Modnisią. Jeśli już się z nią zaprzyjaźni to jest bardzo sympatyczna.
Rodzina: Nie ma
Historia: Odeszła z poprzedniej watahy aby uczyć się w ludzkim nocnym koledżu. Potem nie mogła znaleźć rodziny i watahy. Znalazła tylko magiczną księgę matki. Błąkała się, aż znalazła ją ta wataha.
Przyjaciele: Jeszcze nie ma
Stanowisko: Szamanka
Właściciel: Filamissa
niedziela, 7 kwietnia 2013
Od Alex'a CD Historii Louisa
Zanim zdążyłem zaprotestować ciało Lou'a spadło na ziemię .Wilczyca uśmiechnęła się potwornie i powiedziała :
-Możecie iść dalej .Mam ochotę na więcej ,ale kłamcą nie jestem . - Powiedziała i zniknęła .
- Gdybyśmy jej wogle nie spotkali ... - Zaczęła gniewnie Akira i trzasnęła piorunem w miesce gdzie stała wcześniej wilczyca .
-Akira uspokój się ,bo spalisz las ! - Już miałem zacząć to gasić gdy ... samo zgasło spojrzałem na nią , a ona obojętnym wzrokiem wyjaśniła ,że to ona ugasiła .Potem już nic nikt nie mówił.Ruszyliśmy dalej . Zauważyliśmy jaskinię .Coś mi mówiło,że musimy do niej wejść . Wśrodku było bardzo ciemno ,ale po chwili zaświeciły się ... pochodnie ? Zaczeliśmy iść coraz głębiej i głębiej ... Myśli ,że Lou zginął nie dopuszczałęm do siebie .Przez całą drogę w jaskini musiałem powstrzymywać łzy Louis chciałby żebyśmy wykonali misję do końca , żebyśmy się nie poddali . Żebyśmy nie tęsknili ... WIedziałem ,że oni także przeżywają stratę przyjaciela."To niemożliwe ... Nawet nie wiemy czy znajdziemy to księżniczkę , a on poświęcił Swoje życie za tę misję.Ta księżniczka nawet nie wyglądała jak Księżniczka Miłości . Nie wiem już co mam o tym myśleć .Nie ma go dopiero kilka minut , a czuję się jakby go nie było kilka dni ,lat. Powinna pójść z nami Lisa . Przecież ona ma moce związane z miłością .Ehh co my bez niego zrobimy ? Nie wierzę ,że zginął na zawsze . nie wiem czemu czuję ,że jeszcze go spotkam ,ale nie w niebie."Rozmyślania przerwało mi ... coś białego przemknęło w ciemności . Spojrzałęm na Akirę wyczekująco , a ona zrozumiawszy to zaświeciła w pomieszczeniu te ... chyba pochodznie . Przed nami stał jakiś człowiek miał długą białą brodę i białe włosy "Ciekawe co on tu robi ...Ale raczej nic dobrego"pomyślałem.Już chciałem się na niego rzucić gdy Frodo znieruchomiał ,a po chwili z niedowierzeniem (wydawał się być bardzo radosny , jakby go znał) zapytał ...
<Frodo o co zapytałeś ? ;) >
Ten człowiek :
-Możecie iść dalej .Mam ochotę na więcej ,ale kłamcą nie jestem . - Powiedziała i zniknęła .
- Gdybyśmy jej wogle nie spotkali ... - Zaczęła gniewnie Akira i trzasnęła piorunem w miesce gdzie stała wcześniej wilczyca .
-Akira uspokój się ,bo spalisz las ! - Już miałem zacząć to gasić gdy ... samo zgasło spojrzałem na nią , a ona obojętnym wzrokiem wyjaśniła ,że to ona ugasiła .Potem już nic nikt nie mówił.Ruszyliśmy dalej . Zauważyliśmy jaskinię .Coś mi mówiło,że musimy do niej wejść . Wśrodku było bardzo ciemno ,ale po chwili zaświeciły się ... pochodnie ? Zaczeliśmy iść coraz głębiej i głębiej ... Myśli ,że Lou zginął nie dopuszczałęm do siebie .Przez całą drogę w jaskini musiałem powstrzymywać łzy Louis chciałby żebyśmy wykonali misję do końca , żebyśmy się nie poddali . Żebyśmy nie tęsknili ... WIedziałem ,że oni także przeżywają stratę przyjaciela."To niemożliwe ... Nawet nie wiemy czy znajdziemy to księżniczkę , a on poświęcił Swoje życie za tę misję.Ta księżniczka nawet nie wyglądała jak Księżniczka Miłości . Nie wiem już co mam o tym myśleć .Nie ma go dopiero kilka minut , a czuję się jakby go nie było kilka dni ,lat. Powinna pójść z nami Lisa . Przecież ona ma moce związane z miłością .Ehh co my bez niego zrobimy ? Nie wierzę ,że zginął na zawsze . nie wiem czemu czuję ,że jeszcze go spotkam ,ale nie w niebie."Rozmyślania przerwało mi ... coś białego przemknęło w ciemności . Spojrzałęm na Akirę wyczekująco , a ona zrozumiawszy to zaświeciła w pomieszczeniu te ... chyba pochodznie . Przed nami stał jakiś człowiek miał długą białą brodę i białe włosy "Ciekawe co on tu robi ...Ale raczej nic dobrego"pomyślałem.Już chciałem się na niego rzucić gdy Frodo znieruchomiał ,a po chwili z niedowierzeniem (wydawał się być bardzo radosny , jakby go znał) zapytał ...
<Frodo o co zapytałeś ? ;) >
Ten człowiek :
Od Louisa, CD historii Alexa
Dalsza część drogi była baaardzo nudna, więc robiłem wszystkim kawały. Nieźle się przy tym ubawiłem. Alex też się śmiał. Ogólnie było wesoło. Potem drogę zagrodziła nam potworna wilczyca, chyba zahipnotyzowana.
- Jeśli przejść dalej chcecie, wybrać musicie. Jeden z wilków odda duszę swą, pozostali będą mogli iść drogą tą- rzekła. Spojrzeliśmy po sobie. Czyli ktoś musi oddać swoją duszę... Nie chciałem poświęcać przyjaciół. Chciałem żyć, ale śmierć za przyjaciół... nie była taka zła.
- Alex... powiedz Yuki, że ją kocham...- powiedziałem, chciał zareagować, ale nie zdążył- Ja oddam swoją duszę.
Wilczyca kiwnęła głową. Zaczęło robić mi się słabo. Spojrzałem na pozostałych, mieli przerażone miny. Najdziwniejsze było to.... że widziałem moja własne ciało. Leżałem bezwładnie, martwy. Potem wszystko zasłoniła ciemność.
<Alex, co dalej?>
Wilczyca Ciemności:
- Jeśli przejść dalej chcecie, wybrać musicie. Jeden z wilków odda duszę swą, pozostali będą mogli iść drogą tą- rzekła. Spojrzeliśmy po sobie. Czyli ktoś musi oddać swoją duszę... Nie chciałem poświęcać przyjaciół. Chciałem żyć, ale śmierć za przyjaciół... nie była taka zła.
- Alex... powiedz Yuki, że ją kocham...- powiedziałem, chciał zareagować, ale nie zdążył- Ja oddam swoją duszę.
Wilczyca kiwnęła głową. Zaczęło robić mi się słabo. Spojrzałem na pozostałych, mieli przerażone miny. Najdziwniejsze było to.... że widziałem moja własne ciało. Leżałem bezwładnie, martwy. Potem wszystko zasłoniła ciemność.
<Alex, co dalej?>
Wilczyca Ciemności:
sobota, 6 kwietnia 2013
Od Yuki
Właśnie miałam szukać śladów jakiegoś zwierzęcia w lesie, aby go
upolować, gdy usłyszałam głos Arashi'ego rozmawiającego z jakąś
wilczycą. Podeszłam do wodospadu i trochę podsłuchiwałam. "Chyba mamy
nowego wilka w watasze..."-myślałam, ale nagle...
...Wpadłąm do wody. Arashi i wilczyca spojrzeli się na mnie z lekkim zdziwieniem. Poczułąm się dosyć niezręcznie...
-Tylko nie rób tornada, proszę. Wysuszysz się kiedy indziej.-powiedział Arashi.
-Phi! Przy okazji... Jestem Yuki.
Wilczyca uśmiechnęła się i powiedziała:
-Ja jestem Triss.
-Wiedziałam-powiedziałam do siebie, ale od razu pożałowałam tych słów.
-Podsłuchiwała nas-wywnioskował Arashi.
-Nieprawda! Tylko przechodziłam!
-Na pewno, ty zawsze taka porządna.
Wilczyca patrzyła na nas z rozbawieniem.
-Nie myśl, że ona jest spokojnym wilkiem. Już jednego... jakby to powiedzieć... ostro pokiereszowała.-powiedział Arashi do Triss.
(co było dalej, Arashi, Triss?)
...Wpadłąm do wody. Arashi i wilczyca spojrzeli się na mnie z lekkim zdziwieniem. Poczułąm się dosyć niezręcznie...
-Tylko nie rób tornada, proszę. Wysuszysz się kiedy indziej.-powiedział Arashi.
-Phi! Przy okazji... Jestem Yuki.
Wilczyca uśmiechnęła się i powiedziała:
-Ja jestem Triss.
-Wiedziałam-powiedziałam do siebie, ale od razu pożałowałam tych słów.
-Podsłuchiwała nas-wywnioskował Arashi.
-Nieprawda! Tylko przechodziłam!
-Na pewno, ty zawsze taka porządna.
Wilczyca patrzyła na nas z rozbawieniem.
-Nie myśl, że ona jest spokojnym wilkiem. Już jednego... jakby to powiedzieć... ostro pokiereszowała.-powiedział Arashi do Triss.
(co było dalej, Arashi, Triss?)
piątek, 5 kwietnia 2013
Od Triss, CD historii Arashiego
- A jaka jest Twoja historia? – spytałam
- Muszę? – mruknął Arashi
- Nie, przepraszam, po prostu… Ja nigdy nie miałam rodziny, znaczy się takiej wilczej czy Elfickiej... – powiedziałam
- Jak to?
- Wychowały mnie Drzewa – odpowiedziałam z dumą. Arashi lekko uniósł brwi, ale nic nie powiedział.
- Jesteś Elfką?
- Właściwie to nie wiem, czy jestem wilkiem zamieniającym się w wilka czy odwrót… - urwałam, bo tuż obok mnie coś spadło i plusnęło do wody.
<Kto lub co to było ? >
- Muszę? – mruknął Arashi
- Nie, przepraszam, po prostu… Ja nigdy nie miałam rodziny, znaczy się takiej wilczej czy Elfickiej... – powiedziałam
- Jak to?
- Wychowały mnie Drzewa – odpowiedziałam z dumą. Arashi lekko uniósł brwi, ale nic nie powiedział.
- Jesteś Elfką?
- Właściwie to nie wiem, czy jestem wilkiem zamieniającym się w wilka czy odwrót… - urwałam, bo tuż obok mnie coś spadło i plusnęło do wody.
<Kto lub co to było ? >
Od Safi, CD historii Harrego
- A więc... co teraz?- zapytałam zakłopotana.
- Wracamy do watahy- powtórzył Harry.- Lili, teleportuj!
- Tak jest!- salutowała.
- Słuchaj, jesteś pewny? Co z przezna...
- Poczeka sobie, nie możesz...
Po chwili znaleźliśmy się w domu.
- Harry, Lili, Safi. Już wróciliście?- zapytał ktoś.
- Idę pod źródełko. Ucałowałam ukochanego.
,, Dziwne" pomyślałam. Faktycznie stał się nieco... surowy. z tego powodu byłam smutna.
- Hej, co ci jest?- zapytała jakaś lisiczka. Mimo, iż jej nie znałam odpowiedziałam.
- Jestem w ciąży- rzekłam smutnie.
- Gratuluję!- ucieszyła się- ale... ale czemu się tak smucisz? Nie rozumiem.
- Mój partner chyba...
- Co?
- Jakiś... zmienił się, gdy się dowiedział. Wydaje się bardziej surowy.
- Bo jest w szoku, teraz zacznie się o ciebie martwić, por favor!
- Tak myślisz?
- Si, jestem pewna! W moim młodym wieku zajmowałam się liskami ciotki.
- No tak, ale co to ma do rzeczy? Jeśli mogę się zapytać.
- Wujaszek miał bzika na punkcie wcześniej ciąży.
- Ach tak...
- Yhy- skinęła głową.
- Idę pod wodospadzik. Uwielbiam to maleńkie źródełko.
- Si, już idę. A jak się nazywasz?
- Safianna, wystarczy Safi.
- Wolę pełne imienia, ja jest Rossalena. Inaczej Rose. To żegnam! Mam dużo spraw do załatwienia.- uśmiechnęłam się.
- Miło było cię poznać Rossaleno.
- Wzajemnie Safianno.- Widać, musiała sobie powtórzyć me imię, heh.
Na miejscu wesżłam pod chłodną wodę. Co za orzeźwienie. Widziałam, że Hazza mnie podpatruje. Udawałam, iż go nie zauważyłam, zatem robiłam wszystko, by wyglądać... no wiecie... bardzo kobieco ( wilczo)
- Wracamy do watahy- powtórzył Harry.- Lili, teleportuj!
- Tak jest!- salutowała.
- Słuchaj, jesteś pewny? Co z przezna...
- Poczeka sobie, nie możesz...
Po chwili znaleźliśmy się w domu.
- Harry, Lili, Safi. Już wróciliście?- zapytał ktoś.
- Idę pod źródełko. Ucałowałam ukochanego.
,, Dziwne" pomyślałam. Faktycznie stał się nieco... surowy. z tego powodu byłam smutna.
- Hej, co ci jest?- zapytała jakaś lisiczka. Mimo, iż jej nie znałam odpowiedziałam.
- Jestem w ciąży- rzekłam smutnie.
- Gratuluję!- ucieszyła się- ale... ale czemu się tak smucisz? Nie rozumiem.
- Mój partner chyba...
- Co?
- Jakiś... zmienił się, gdy się dowiedział. Wydaje się bardziej surowy.
- Bo jest w szoku, teraz zacznie się o ciebie martwić, por favor!
- Tak myślisz?
- Si, jestem pewna! W moim młodym wieku zajmowałam się liskami ciotki.
- No tak, ale co to ma do rzeczy? Jeśli mogę się zapytać.
- Wujaszek miał bzika na punkcie wcześniej ciąży.
- Ach tak...
- Yhy- skinęła głową.
- Idę pod wodospadzik. Uwielbiam to maleńkie źródełko.
- Si, już idę. A jak się nazywasz?
- Safianna, wystarczy Safi.
- Wolę pełne imienia, ja jest Rossalena. Inaczej Rose. To żegnam! Mam dużo spraw do załatwienia.- uśmiechnęłam się.
- Miło było cię poznać Rossaleno.
- Wzajemnie Safianno.- Widać, musiała sobie powtórzyć me imię, heh.
Na miejscu wesżłam pod chłodną wodę. Co za orzeźwienie. Widziałam, że Hazza mnie podpatruje. Udawałam, iż go nie zauważyłam, zatem robiłam wszystko, by wyglądać... no wiecie... bardzo kobieco ( wilczo)
czwartek, 4 kwietnia 2013
Od Arashiego CD Historii Triss
- Kim jesteś? – spytałem .
- Jestem Triss… - Odpowiedziała .
- Jesteś pewnie nową członkinią naszej watahy ,tak ?
- Tak , skąd wiedziałeś ? - Odpowiedziała pytaniem .
- Domyśliłem się . - Odpowiedziałem ponuro .Zapanowała długa chwila ciszy .
Dziwne . Ostatnio dzieje się ze mną coś dziwnego ( pomijając Waru ) "Ej słyszałem." Powiedział do mnie w myślach . " Cicho ." Odpowiedziałem do niego w myślach ,a on posłuchał . Ostatnio zauważyłem ,że wyczuwam w jakim humorze jest dany wilk . Wilczyca , z którą rozmawiałem czuła się ... Nieswojo . Ponad to okazało się ,że potrafię czytać w myślach . Ale to jest już raczej zasługa Waru ( W tym momencie (on) zagwizdał w stylu "no co ty . Ja ?" ) .
- Co tu robisz ? - Zapytałem . Chociaż wiedziałem ,że chce coś zjeść .
- Przyszłam coś zjeść . - Powiedziała .
- Ok . - Powiedziałem i zrobiłem kilka kroków na przód .
- Gdzie idziesz ? - Zapytała .
- Idę coś zjeść. Tak jak ty . - Po chwili szła obok mnie .
- Idziesz polować ? - Zapytała .
- Nie . - Odpowiedziałem ponuro. - Mięso jem tylko CZASAMI przy innych wilkach ,z innych watah .
- Ja też . - Odpowiedziała . - Tylko ,że ja nie jem wogle .
- Ja ostatnio też . - Odpowiedziałem . W końcu doszliśmy do krzaków. Zatkałem usta kilkoma malinami . "No pięknie ,czemu ty jesteś takim smutasem ?" Zapytał mnie Waru . " Bo taki jestem" odpowiedziałem również w myślach . Po chwili usłyszałem głos Triss ...
<Co powiedziałaś ? ;) >
- Jestem Triss… - Odpowiedziała .
- Jesteś pewnie nową członkinią naszej watahy ,tak ?
- Tak , skąd wiedziałeś ? - Odpowiedziała pytaniem .
- Domyśliłem się . - Odpowiedziałem ponuro .Zapanowała długa chwila ciszy .
Dziwne . Ostatnio dzieje się ze mną coś dziwnego ( pomijając Waru ) "Ej słyszałem." Powiedział do mnie w myślach . " Cicho ." Odpowiedziałem do niego w myślach ,a on posłuchał . Ostatnio zauważyłem ,że wyczuwam w jakim humorze jest dany wilk . Wilczyca , z którą rozmawiałem czuła się ... Nieswojo . Ponad to okazało się ,że potrafię czytać w myślach . Ale to jest już raczej zasługa Waru ( W tym momencie (on) zagwizdał w stylu "no co ty . Ja ?" ) .
- Co tu robisz ? - Zapytałem . Chociaż wiedziałem ,że chce coś zjeść .
- Przyszłam coś zjeść . - Powiedziała .
- Ok . - Powiedziałem i zrobiłem kilka kroków na przód .
- Gdzie idziesz ? - Zapytała .
- Idę coś zjeść. Tak jak ty . - Po chwili szła obok mnie .
- Idziesz polować ? - Zapytała .
- Nie . - Odpowiedziałem ponuro. - Mięso jem tylko CZASAMI przy innych wilkach ,z innych watah .
- Ja też . - Odpowiedziała . - Tylko ,że ja nie jem wogle .
- Ja ostatnio też . - Odpowiedziałem . W końcu doszliśmy do krzaków. Zatkałem usta kilkoma malinami . "No pięknie ,czemu ty jesteś takim smutasem ?" Zapytał mnie Waru . " Bo taki jestem" odpowiedziałem również w myślach . Po chwili usłyszałem głos Triss ...
<Co powiedziałaś ? ;) >
środa, 3 kwietnia 2013
Od Forest
Pewnie większość z was nie obchodzi moja historia. Ale na pewno kilka
wilków jest jej ciekawa. Wiecie,jak zginęła moja rodzina,i jak doszłam
do watahy, ale nie wiecie,co się stało pomiędzy tymi wydarzeniami. Więc
wsłuchajcie się w szum trawy, śpiew lasu i rzeki. Słuchajcie stada
buszującego niedaleko. Tego się właśnie nauczyłam w dziczy. W ten dzień.
Dzień w którym zamiast śpiewu ptaków i lasu,pobrzmiewającego wilczymi
pieśniami,słychać było strzały i wilcze piski,błagające o życie. Tej
nocy widziałam śmierć mych bliskich. Nie mogłam nic zrobić,prócz
przyglądania się ze smutkiem. Widziałam,jak zabójczy kawałek metalu
przebił ciało nie daleko serca. Matka upadła twarzą do mnie. Zdążyła
tylko wyszeptać: "kocham Cię". Zamknęłam oczy i w tej pozycji spędziłam
resztę nocy. Następnego ranka,nie było ludzi. Były tylko ciała wilków
(tylko młodych i mojej mamy). zaczęłam płakać nad ich ciałami. Aż
stwierdziłam, że nic mi nie da,płacz. Muszę znaleźć jakiś sposób na
wskrzeszenie rodziny. Więc wyruszyłam w podróż. Poznałam wiele zwierząt i
nauczyłam się słuchać przyrody,a nawet się z nią zaprzyjaźniłam. Byłam w
wielu miejscach szukając kamienia filozoficznego ( dzięki niemu
wskrzeszę bliskich). Pewnego dnia, przechodziłam koło pewnego lasu i
usłyszałam odgłosy walki. Zakradłam się do źródła hałasu i zobaczyłam
wilczycę walczącą ze znanym mi wielkim wilkiem. Wilczycą była już mi
znana Yuki. Co było dalej już wiecie.
Moi rodzice:
moi przyjaciele:
moje starsze rodzeństwo:
Moi rodzice:
moi przyjaciele:
moje starsze rodzeństwo:
Od Triss
Urodziłam się wśród drzew. One mnie wychowały, dały schronienie. Nie
szukałam watahy, ponieważ było mi dobrze tam, gdzie byłam.
Przechodziłam kiedyś niedaleko Wodnego Drzewa. Zaczęłam z nim rozmawiać,
często tak robiłam. Powiedziało mi, że niedaleko niego znajduje się
wataha i powinnam do niej dołączyć, bo za długo tkwiłam w jednym miejscu
nie znając ani jednego wilka, Elfa czy Człowieka. Zgodziłam się więc i
ruszyłam na teren tamtej watahy. Zamieniłam się w wilka i zaczęłam
szukać jakiś wilków. Nagle zza krzaków wyskoczył na mnie biały wilk i
przygniótł mnie do ziemi.
- Kim jesteś i co tu robisz? – warknął
- Jestem Triss i szukam watahy. A poza tym ze mnie zejdź – odpowiedziałam spokojnie. Wilk zszedł ze mnie.
- Chodź za mną. Jestem White – powiedział. Zaprowadził mnie do jaskini, jak się domyśliłam, Alfy.
- Nimfadoro, to jest Triss i chce dołączyć do naszej watahy. - powiedział White
- Jestem Nimfadora, Alfa Watahy Świetlanych Dusz. Witamy w watasze – powiedziała Nimfadora.
- Dziękuję. Gdzie będę mieszkać? – spytałam
- Obecnie nie mamy wolnej jaskini, ale może Morigan będzie miała dla ciebie miejsce w szałasie.
O, właśnie idzie.
- Cześć Nimfadora, muszę ci coś powiedzieć… - powiedziała Morigan i spojrzała pytająco na mnie.
- Ach, to Triss, nowa członkini. Triss, to Morigan – powiedziała Alfa
- Ok., powiem ci później. Chodź, bo chyba będziesz mieszkać ze mną w szałasie. – zwróciła się do mnie złotooka wilczyca. Poszłam za nią i po chwili doszłyśmy do ogromnego szałasu zbudowanego na jednej ze ścian jaskini niedaleko jeziorka.
Kto tu mieszka? - spytałam
- Arashi. Ach, mieszka ze mną Shadow, moja towarzyszka… Nie będzie Ci przeszkadzać? – spytała wchodząc do szałasu
- Nie, nie będzie.
- A jaka jest twoja historia i moce? – spytała Morigan. Opowiedziałam jej moją historię i jakie mam moce.
- Umiesz zamieniać się w Elfkę? Łał. Ej, ja też spróbuję! - powiedziała i widać było, że się skupia. Po chwili zamieniła się w czarnowłosą Elfkę. – Ha! Kolejna odsłona mojej mocy! – krzyknęła. Wybuchłam śmiechem.
- Ja pójdę coś zjeść. – powiedziałam chichocząc.
- Pewnie, baw się dobrze – mruknęła. Poszłam nad jezioro, rosły tam maliny. Zaczęłam je jeść.
- Kim jesteś? – spytał czarno szary wilk. Westchnęłam.
- Jestem Triss… - zaczęłam
<Arashi, dokończysz? ;D>
- Kim jesteś i co tu robisz? – warknął
- Jestem Triss i szukam watahy. A poza tym ze mnie zejdź – odpowiedziałam spokojnie. Wilk zszedł ze mnie.
- Chodź za mną. Jestem White – powiedział. Zaprowadził mnie do jaskini, jak się domyśliłam, Alfy.
- Nimfadoro, to jest Triss i chce dołączyć do naszej watahy. - powiedział White
- Jestem Nimfadora, Alfa Watahy Świetlanych Dusz. Witamy w watasze – powiedziała Nimfadora.
- Dziękuję. Gdzie będę mieszkać? – spytałam
- Obecnie nie mamy wolnej jaskini, ale może Morigan będzie miała dla ciebie miejsce w szałasie.
O, właśnie idzie.
- Cześć Nimfadora, muszę ci coś powiedzieć… - powiedziała Morigan i spojrzała pytająco na mnie.
- Ach, to Triss, nowa członkini. Triss, to Morigan – powiedziała Alfa
- Ok., powiem ci później. Chodź, bo chyba będziesz mieszkać ze mną w szałasie. – zwróciła się do mnie złotooka wilczyca. Poszłam za nią i po chwili doszłyśmy do ogromnego szałasu zbudowanego na jednej ze ścian jaskini niedaleko jeziorka.
Kto tu mieszka? - spytałam
- Arashi. Ach, mieszka ze mną Shadow, moja towarzyszka… Nie będzie Ci przeszkadzać? – spytała wchodząc do szałasu
- Nie, nie będzie.
- A jaka jest twoja historia i moce? – spytała Morigan. Opowiedziałam jej moją historię i jakie mam moce.
- Umiesz zamieniać się w Elfkę? Łał. Ej, ja też spróbuję! - powiedziała i widać było, że się skupia. Po chwili zamieniła się w czarnowłosą Elfkę. – Ha! Kolejna odsłona mojej mocy! – krzyknęła. Wybuchłam śmiechem.
- Ja pójdę coś zjeść. – powiedziałam chichocząc.
- Pewnie, baw się dobrze – mruknęła. Poszłam nad jezioro, rosły tam maliny. Zaczęłam je jeść.
- Kim jesteś? – spytał czarno szary wilk. Westchnęłam.
- Jestem Triss… - zaczęłam
<Arashi, dokończysz? ;D>
Nowy Członek!
Imię – Triss
Płeć – samica
Wiek – 3 lata
Żywioł – ziemia
Moce – potrafi zamieniać się w Elfkę, potrafi rozmawiać z roślinami, jest panią drzew, potrafi stawać się niewidzialna
Charakter – odważna, pewna siebie i swoich umiejętności, mądra, wierna, dumna, kompletnie nieromantyczna, ale dostrzega piękno przyrody =D Nie je mięsa.
Rodzina – Nie zna swej prawdziwej rodziny, choć wierzy, że wychowały ją drzewa
Historia – Wezwało mnie Wodne Drzewo i kazało wstąpić do tej watahy.
Partner – szuka
Przyjaciele – Morigan, Yuki, White, Arashi
Stanowisko – szamanka
Pozycja – Delta
Właściciel – Fundi
Jako Elfka:
wtorek, 2 kwietnia 2013
Od ALexa CD Historii Louisa
Wyruszyliśmy w drogę . Prze całą rozmawiałem z Akirą . opowiedziała mi swoją historię ,było bardzo smutna . Potem doszliśmy na miejsce .
- Kim jesteście ? - Zapytał ostry i nie ufy głos .
- Szukamy ogrodu przyjaźni . Jesteśmy - ja Louis i od mojej prawej Akira,Alex,Hajam,Ahmad,Frodo .
- Co tu robicie ? - Pytał dalej .
- Szukamy Księżniczki Miłości . - Odpowiedziałem .
- Mówiono mi ,że tu przyjdziecie , a więc wchodźcie ,ale wam nie ufam .
- A kim jesteś ? - Zapytała Akira .
- Księciem nieufności . - Odpowiedział zły . - Idźcie już .
- Ok . - Powiedziała Hajman i ruszyliśmy . W środku rozciągał sie piękny ogród ,a na środku siedziała wilczyca ...
- Kim jesteście ? - Zapytała serdecznie .
- Jesteśmy ja Louis , a od prawej ... - Zaczął znowu Louis .
- Nie mówcie wiem , o tym , ale co chcecie ? - Zapytała znowu .
- Szukamy wskazówek żeby odnaleźć księżniczkę dobra .
- Powiem wam ją i zmykajcie ,bo nadciąga zło , które może wam pokrzyżować plany ...
Są dwa lasy i dwie drogi ,
W jednej czają się smoki ,
Trzeba wybrać odpowiednią ,
Bo będzie to chwilą ostatnia .
Powiedziała i gdzieś nas przeniosła . Pojawiliśmy się na polanie . Były dwa lasy i dwie drogi jak powiedziała . Obok Akira zauważyła tabliczkę i przeczytała :
- Jeśli chcesz iść dobrą drogą drogą ,
Za pan brat się weź z przyrodą.-Co to znaczy ?
- Eeeeeee może mamy przytulić drzewo ?- Zapytał Louis i przytulił drzewo , a ono dało mu z liścia.
-Louis ! - Krzyknąłem ,bo tak dostał,że aż poleciał trochę .
- Łał, co to było ? - Zapytał .
- Ent . - Odpowiedziała Akira .
- Ent? - Zapytał Louis ze zdziwieniem . - A co to jest ?
- No właśnie . - Dodałem .
- Żyjące drzewo . - Odpowiedziała .
- Tak jak wodne ? - Zapytał znowu Lou .
- Nie ,ent umie chodzić .I uderzać .
Ent właśnie się zamachnął i chciał znowu uderzyć ( tym razem we mnie) ,ale zatrzymał się .
- Akira ? - Zapytał ent .
- Arbor ? - Zapytała .
- Wy się znacie ? - Zapytałem . Jednak jako odpowiedz usłyszałem .
- Co Cię tu sprowadza ? Skończyłaś już podróżować ? - Zapytał Akirę ent .
-Mam misję . Tak , byłam już chyba wszędzie ,nie ma miejsca gdzie nie mam znajomych , znam zaczynając od krasnoludów kończąc na entach więc wiesz . Zostałam towarzyszką Alex'a - wskazała na mnie - bo uratował mi życie .
- Pierwszy raz ktoś uratował Ciebie ? - Zapytał Arbor z uśmiechem i zdziwieniem .
- Tak . - Odwzajemniła uśmiech . " Ciekawie będzie z nią podróżować ." Pomyślałem .
- Nie chcę przeżkadzać ,ale mamy misję .- Przerwał im pogawędkę Lou .
- Pewnie szukacie drogę . - Powiedział ent wskazując na znak ,który czytała Akira .Potem zwrócił się do niej i powiedział - Pomogę Ci to i tak nie wystarczy żebym Ci się odwdzięczył za uratowanie życia ,ale przynajmniej tyle mogę zrobić .
Potem pokazał nam drogę i ruszyliśmy dalej .
<Louis ,co było dalej ?>
Książę nieufności :
Księżniczka przyjaźni :
Ent:
- Kim jesteście ? - Zapytał ostry i nie ufy głos .
- Szukamy ogrodu przyjaźni . Jesteśmy - ja Louis i od mojej prawej Akira,Alex,Hajam,Ahmad,Frodo .
- Co tu robicie ? - Pytał dalej .
- Szukamy Księżniczki Miłości . - Odpowiedziałem .
- Mówiono mi ,że tu przyjdziecie , a więc wchodźcie ,ale wam nie ufam .
- A kim jesteś ? - Zapytała Akira .
- Księciem nieufności . - Odpowiedział zły . - Idźcie już .
- Ok . - Powiedziała Hajman i ruszyliśmy . W środku rozciągał sie piękny ogród ,a na środku siedziała wilczyca ...
- Kim jesteście ? - Zapytała serdecznie .
- Jesteśmy ja Louis , a od prawej ... - Zaczął znowu Louis .
- Nie mówcie wiem , o tym , ale co chcecie ? - Zapytała znowu .
- Szukamy wskazówek żeby odnaleźć księżniczkę dobra .
- Powiem wam ją i zmykajcie ,bo nadciąga zło , które może wam pokrzyżować plany ...
Są dwa lasy i dwie drogi ,
W jednej czają się smoki ,
Trzeba wybrać odpowiednią ,
Bo będzie to chwilą ostatnia .
Powiedziała i gdzieś nas przeniosła . Pojawiliśmy się na polanie . Były dwa lasy i dwie drogi jak powiedziała . Obok Akira zauważyła tabliczkę i przeczytała :
- Jeśli chcesz iść dobrą drogą drogą ,
Za pan brat się weź z przyrodą.-Co to znaczy ?
- Eeeeeee może mamy przytulić drzewo ?- Zapytał Louis i przytulił drzewo , a ono dało mu z liścia.
-Louis ! - Krzyknąłem ,bo tak dostał,że aż poleciał trochę .
- Łał, co to było ? - Zapytał .
- Ent . - Odpowiedziała Akira .
- Ent? - Zapytał Louis ze zdziwieniem . - A co to jest ?
- No właśnie . - Dodałem .
- Żyjące drzewo . - Odpowiedziała .
- Tak jak wodne ? - Zapytał znowu Lou .
- Nie ,ent umie chodzić .I uderzać .
Ent właśnie się zamachnął i chciał znowu uderzyć ( tym razem we mnie) ,ale zatrzymał się .
- Akira ? - Zapytał ent .
- Arbor ? - Zapytała .
- Wy się znacie ? - Zapytałem . Jednak jako odpowiedz usłyszałem .
- Co Cię tu sprowadza ? Skończyłaś już podróżować ? - Zapytał Akirę ent .
-Mam misję . Tak , byłam już chyba wszędzie ,nie ma miejsca gdzie nie mam znajomych , znam zaczynając od krasnoludów kończąc na entach więc wiesz . Zostałam towarzyszką Alex'a - wskazała na mnie - bo uratował mi życie .
- Pierwszy raz ktoś uratował Ciebie ? - Zapytał Arbor z uśmiechem i zdziwieniem .
- Tak . - Odwzajemniła uśmiech . " Ciekawie będzie z nią podróżować ." Pomyślałem .
- Nie chcę przeżkadzać ,ale mamy misję .- Przerwał im pogawędkę Lou .
- Pewnie szukacie drogę . - Powiedział ent wskazując na znak ,który czytała Akira .Potem zwrócił się do niej i powiedział - Pomogę Ci to i tak nie wystarczy żebym Ci się odwdzięczył za uratowanie życia ,ale przynajmniej tyle mogę zrobić .
Potem pokazał nam drogę i ruszyliśmy dalej .
<Louis ,co było dalej ?>
Książę nieufności :
Księżniczka przyjaźni :
Ent:
poniedziałek, 1 kwietnia 2013
Od Forest, CD historii Yuki
- Mam moc ognia.-powiedziałam.
- oo fajnie- odpowiedziała- ok chodźmy już do watahy po drodze wszystko mi opowiesz.
- bardzo dziękuję.
- oo fajnie- odpowiedziała- ok chodźmy już do watahy po drodze wszystko mi opowiesz.
Doszłyśmy do watahy, a później do Alfy.
- Witaj- powitała ją Yuki.
- Witaj- również się powitałam.
- witajcie. Co was tu sprowadza? Kim jest ta młoda dama?
- Jestem Forest. Pochodzę z północy....
-Nie ma watahy- przerwała mi Yuki.
-A co się z nią stało?- zapytała Alfa.
-Zginęła.-odpowiedziałam.-mogę do was dołączyć?-zapytałam
- Oczywiście - odpowiedziała Nimfadora.-Jaką masz moc?
- Ogień.
- rzadki dar.-powiedziała
- hmm. Może - powiedziałam
możesz do nas dołączyć. Witamy w watasze.
Od Yuki, CD historii Forest
-Czekaj, czekaj... Czy ty nie masz watahy, skoro "wędrujesz tu i tam"?-zapytałam nieznajomej.-I jak masz na imię?
-Mam na imię Forest i faktycznie nie mam watahy.
-Możesz być w naszej! Musimy pójść się zapytać tylko naszej alfy,
Nimfadory i pokażę Ci okolicę, jeśli się zgodzi. Opowiedz coś o sobie!
Ja na przykład, jestem wilkiem wiatru i ziemi, a ty?
Od Forest, CD historii Yuki
-Nic ci się nie stało? Bardzo trudno go pokonać...chyba,że z zaskoczenia.-powiedziałam z uśmieszkiem.-dziękuję.Kim tak właściwie jesteś?
-Nikim ważnym. Wędruję sobie tu i tam.-Już chciałam odchodzić, kiedy zatrzymał mnie głos Yuki.
(Yuki?)
-Nikim ważnym. Wędruję sobie tu i tam.-Już chciałam odchodzić, kiedy zatrzymał mnie głos Yuki.
(Yuki?)
Od Louisa, CD historii Alexa
Poszedłem z Frodem nad jezioro. Hobbit popluskał się wesoło, po chwili oboje się kąpaliśmy. Niziołek okazał się być bardzo miły. Po chwili był już czysty i zamierzaliśmy wracać, kiedy nagle usłyszeliśmy wrzask. Pobiegliśmy w tamto miejsce. Zobaczyliśmy ogromnego, wielkiego potwora, który atakował dwóch bezbronnych lwów. Był to samiec i samica. Potwór chyba chciał dopaść lwicę, ale jej partner zasłonił ją własnym ciałem. Pobiegłem im pomóc, chociaż wiedziałem, że i tak nic nie zdziałam- potwór był za wielki. Utworzyłem największe tornado jakie udało mi się dotychczas utworzyć i rąbnąłem w stwora. Zawył z bólu, ale sekundę później uderzył mnie łapą i upadłem. Frodo również próbował walczyć, ale na nic. Podniosłem się z ziemi chociaż cały byłem poraniony. Zawarczałem groźnie do przeciwnika i wzniosłem się w powietrze. Zaatakowałem go od tyłu, jednak on odczytał moje zamiary i odrzucił. Tym razem już nie mogłem wstać. Olbrzym ruszył ku mnie, otworzył wielką paszczę i chyba chciał mnie zabić, gdy nagle przede mną pojawiła się piękna, biała postać. Była to kobieta, człowiek a może raczej anioł.
- Odejdź stąd potworze w imię dobra!- zawołała lekkim, melodyjnym głosem. Wielkolud odpowiedział jej rykiem i rzucił się na nią. Błysnęło oślepiające światło, a potwór po prostu zniknął! Kobieta spojrzała na mnie, następnie na Froda, a na końcu na oddalone od nas lwy.
- Dźę. dziękujemy za uratowanie- powiedzieliśmy chórem.
- Przybyłam tu nie tylko aby was uratować, mam dla was pewną misję. Jest bardzo ważna, dlatego sugeruję abyście wzięli ze sobą waszego kolegę- tego, którego towarzyszką jest lwica- rzekła, właśnie w tej chwili na polanę wszedł Alex z Akirą.
- Co tu się działo?- zapytał, jednak bogini dalej mówiła.
- Musicie znaleźć księżniczkę miłości. Jeśli się wam nie uda... ze świata znikną wszystkie radosne uczucia, ponieważ nie ma szczęścia bez miłości.
- Jak mamy ją znaleźć, jeśli nie wiemy jak wygląda?- zapytał lew.
- Oh, zaraz wam ją pokażę- odrzekła istota i pokazała nam jej obraz w myślach. - Teraz już wiecie. Ruszajcie jak najszybciej i pamiętajcie aby trzymać się razem.
- Ale od czego mamy zacząć?- zapytał tym razem Alex.
- Odnajdźcie Jaskinię Przyjaźni, w niej znajduje się ogród, a w nim wskazówki, które tylko wy możecie odczytać- odpowiedziała i zniknęła. Popatrzyliśmy po sobie, w reszcie się odezwałem.
- Więc... musimy znaleźć księżniczkę.- powiedziałem, po czym zwróciłem się do lwów- Jestem Louis.
- Ja jestem Hajam, a mój partner to Ahmad- odpowiedziała samica. - I godzę się, aby być twoją towarzyszką, gdyż uratowałeś nam życie.- oznajmiła a ja uśmiechnąłem się.
- To gdzie my właściwie mamy iść? Wiecie gdzie znajduje się Jaskinia Przyjaźni?- zapytał Frodo
- Wiesz... kiedyś jak byłam mała, zabłądziłam i znalazłam się w miejscu, które mogło być nią.- powiedziała Hajam
- Prowadź!- zawołał Alex
<Alex, dokończysz?>
Potwór:
Bogini Dobra:
Hajam i Ahmad :
Księżniczka miłości:
- Odejdź stąd potworze w imię dobra!- zawołała lekkim, melodyjnym głosem. Wielkolud odpowiedział jej rykiem i rzucił się na nią. Błysnęło oślepiające światło, a potwór po prostu zniknął! Kobieta spojrzała na mnie, następnie na Froda, a na końcu na oddalone od nas lwy.
- Dźę. dziękujemy za uratowanie- powiedzieliśmy chórem.
- Przybyłam tu nie tylko aby was uratować, mam dla was pewną misję. Jest bardzo ważna, dlatego sugeruję abyście wzięli ze sobą waszego kolegę- tego, którego towarzyszką jest lwica- rzekła, właśnie w tej chwili na polanę wszedł Alex z Akirą.
- Co tu się działo?- zapytał, jednak bogini dalej mówiła.
- Musicie znaleźć księżniczkę miłości. Jeśli się wam nie uda... ze świata znikną wszystkie radosne uczucia, ponieważ nie ma szczęścia bez miłości.
- Jak mamy ją znaleźć, jeśli nie wiemy jak wygląda?- zapytał lew.
- Oh, zaraz wam ją pokażę- odrzekła istota i pokazała nam jej obraz w myślach. - Teraz już wiecie. Ruszajcie jak najszybciej i pamiętajcie aby trzymać się razem.
- Ale od czego mamy zacząć?- zapytał tym razem Alex.
- Odnajdźcie Jaskinię Przyjaźni, w niej znajduje się ogród, a w nim wskazówki, które tylko wy możecie odczytać- odpowiedziała i zniknęła. Popatrzyliśmy po sobie, w reszcie się odezwałem.
- Więc... musimy znaleźć księżniczkę.- powiedziałem, po czym zwróciłem się do lwów- Jestem Louis.
- Ja jestem Hajam, a mój partner to Ahmad- odpowiedziała samica. - I godzę się, aby być twoją towarzyszką, gdyż uratowałeś nam życie.- oznajmiła a ja uśmiechnąłem się.
- To gdzie my właściwie mamy iść? Wiecie gdzie znajduje się Jaskinia Przyjaźni?- zapytał Frodo
- Wiesz... kiedyś jak byłam mała, zabłądziłam i znalazłam się w miejscu, które mogło być nią.- powiedziała Hajam
- Prowadź!- zawołał Alex
<Alex, dokończysz?>
Potwór:
Bogini Dobra:
Hajam i Ahmad :
Księżniczka miłości:
Subskrybuj:
Posty (Atom)