Byłem taki szczęśliwy, że mam rodzinę.
- Kocham was- wyszeptałem pewnego ranka. Safi cmoknęła mnie w pyszczek. Ku mojemu zdziwieniu, Liam i Florencja spojrzeli na nas (Niall i Amy jeszcze spali)
- Jaa... teeż... cię..... kocham..... tato- niezgrabnie ułożyła moja córeczka.
- Kochanie! Ty już mówisz?- zawołała radośnie moja partnerka.
- ... ja... t-też- wyszeptał Liam. O matko, ja miałem łzy w oczach wtedy, dobrze, że Safi nie zauważyła, wyszedłbym na mięczaka. Właśnie w tym momencie Niall uderzył przez sen łapką w Amy, przez co oboje się obudzili.
- Idziemy się przejść?- zaproponowałem, cała rodzinka pokiwała główkami. Ruszyliśmy na polanę. Po drodze spotkaliśmy białą wilczycę.
- Kim jesteś?- zapytałem niepewnie.
- Jestem Ifus, szukam watahy.- odrzekła.
- Jesteś na terenie Watahy Świetlanych Dusz. Możemy pójść do naszych alf.- odpowiedziała Safi.
- Dobrze- zaprowadziliśmy ją do alf. Nimfadory od dłuższego czasu nie było, w więc od razu skierowaliśmy się do Lili.
- Cześć!- zawołała.- Kto to?
-Jestem Ifus, szukam watahy...- odpowiedziała wilczyca.
- Chcesz dołączyć do nas?- zapytała Lili.
- Jeśli mogłabym... to bardzo chętnie
- Jasne, że mogłabyś! Safi i Harry Cię oprowadzą prawda?- zapytała.
- Taaa..- powiedziałem.
- Ale może ja będę przeszkadzać?- zmartwiła się.- I tak mają cztery urocze szczeniaczki na głowie.
- Nie, to żaden kłopot- zapewniła Safi
<Ifus, Safi dokończycie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz