Gdy Triss wyszła, postanowiłam pójść wreszcie do Nimfadory i powiedzieć
jej o moim nowym „współlokatorze”. Poszłam więc do jej jaskini, ale tam
jej nie było. A ponieważ rozeszły się plotki, że Lili wróciła, poszłam
do jej jaskini. Przed jaskinią stała Rose.
- Mama jest zajęta, gdyż mamy nowych członków watahy. – powiedziała
- No, ja właśnie w tej sprawie. – mruknęłam i zajrzałam ukradkiem do jaskini.
- Safi urodziła? – spytałam lekko zdziwiona.
- Tak. Chcesz, to możesz poczekać, bo nie mogę cię wpuścić.
- OK, poczekam. – powiedziałam i położyłam się na ziemi. Po trzech
minutach Alisa zaczęła marudzić. „Zrób coś. Nudzi mi się.” –
powiedziała. „A mnie to niby nie?” – powiedziałam, ale Alisa przejęła
kontrolę, rozpędziła się i walnęła MOJĄ głową w ścianę jaskini. „ Teraz
ci się nie nudzi?!” – warknęłam na nią. „Nie, już nie”. – powiedziała i
oddała mi kontrolę.
- Yyyy… mam dwa pytanka. Czemu walnęłaś głową w ścianę, i czemu jak to
robiłaś byłaś białym wilkiem, a teraz jesteś normalnym, czarnym? –
spytała zdziwiona Rose.
- Właśnie dlatego chcę porozmawiać z Twoją mamą. – powiedziałam masując sobie guza.
- Spytam się. – powiedziała i weszła do jaskini. Po chwili wyszła.
- I? – spytałam z uśmiechem
<Mogę wejść? ;D >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz