środa, 24 kwietnia 2013

Od Ifus, CD historii Harrego





Gdy zostałam serdecznie przyjęta do watahy, wyruszyłam w poszukiwaniu jaskini dla siebie. Przy okazji zapoznałam cały obszar lasu. W czasie wędrówki po nowym terenie zauważyłam dziwne ślady, lodowe, ale wilcze. Szłam za nimi i wtedy... zobaczyłam na przeciw siebie wilka o tym samym umaszczeniu i kolorze uczu co ja. Spojrzał na mnie jak na wroga, ja również. Cisza. Poślizgnęłam się o lód, który pojawił się pod moimi łapami. Doszłam do wniosku, iż on nie potrafi panować nad swymi mocami.
- Uważaj, bo sobie zrobisz krzywdę- zaśmiałam się szyderczo. Wstałam. Chciłam go rzucić kulą, która rozpruszyła się o drzewo. Nie trafiłam, gdyż ominął ją szybko.
- I kto to mówi?- rzekł.
- Ehh, z takimi jak ty to nie rozmawiam.
- Nie doceniasz mnie?
- Ja to czuję z wzajemnością- odparłam.
- Dobrze się składa. Celuj lepiej, bo następnym razem możesz ponieść konsekwencję- zdenerwowałam się.
- Taa, ale wiesz co?
- Co?
- Twoje opanowanie nad mocą jest na poziomie szczeniaka.
- Niech cię diabli!- zaczął rzucać we mnie soplami. Ja natomiast wywołałam śnieżycę, która kręciła się wokół mnie odbijając broń przeciwnika. Po chwili doszliśmy do wniosku, że z tego nic nie będzie. Warknęliśmy i rzuciliśmy się na siebie. W pewnym momencie obydwoje uderzyliśmy łapą w przeciwnika, silnie. Na naszych policzkach spłynęła krew.
- Nieźle się urządziliśmy- powiedział.
- Fakt. Gdzieś się nauczył tej sztuki?
- O czym mówisz?- spytał.
- O tym ,że podobnie walczyliśmy wtedy, gdy nie używaliśmy mocy.
- Cóż..
- Mnie...
- Ojciec- powiedzieliśmy w tym samym momencie. Było to dziwne.
- Nie ma sensu dalej walczyć.
- To co, łapa?
- Łapa- uśmiechnęłam się, to był znak pogodzenia się. Co prawda podobała nam się walka, która niestety trwała krótko. Poszliśmy na pogawędkę. Długo rozmawialiśmy.
- Kurczę, mamy bardzo dużo wspólnego.
- Tak- odparłam. Z daleka widzieliśmy bawiących się szczeniaków wilczcy i jej partnera, którzy zaprowadzili mnie do alfy w sprawie należenia do watahy.
- Bawią się w chowanego- uśmiechł się, ale ja posmutniałam- hej, co ci jest?
- Nic takiego- zaczęły lecieć mi łzy- to był ostatni raz, gdy widziałam rodzinę.
- Nie znam twojej historii, ale coś sądzę, że miałem gorzej.
- Oj nie... tu się na pewno mylisz.
- To się tylko wydaje. Nie zapomnę przeszłości.
- Przeszłość boli...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz