- Co się stało? – spytała Safi.
- Nie wiem, może coś się jej przykrego przypomniało. Chodź, oprowadzę
Cię. – odpowiedziałam. Oprowadziłam ją więc po watasze i przedstawiłam
członków. Potem zaprowadziłam ją do jej jaskini i poszłam do swojej. Po
drodze spotkałam Lunę.
- Cześć! – krzyknęła od razu.
- Cześć, idziesz może do Yuki? – spytałam
- Tak, a co?
- Przekażesz jej, żeby do mnie przyszła?
- Pewnie
- Będę czekać u siebie. – powiedziałam i poszłam do swojej jaskini. Po drodze spotkałam Luckiego.
- Cześć, co u Ciebie? – spytałam
- Dobrze, nie widziałaś może Nekare? – powiedział.
- Nie, chyba postanowiła opuścić watahę.
- Szkoda… To do zobaczenia! – krzyknął i odbiegł. Zaczęłam iść dalej. Po
chwili wyczułam innego wilka. Zatrzymałam się i powiedziałam:
- Wyjdź łaskawie z krzaków i pokarz się!
- Tylko spokojnie! Chcę dołączyć do Twojej watahy. Mam na imię Harry. – powiedział wilk
- W takim razie chodź. Jestem Morigan – powiedziałam i zaprowadziłam go
do Nimfadory. Zostawiłam go tam i pobiegłam do jaskini. Tym razem
doszłam tam bez zatrzymywania. Ledwo weszłam, zajęłam się robieniem
odtrutki dla Yuki. Ledwo skończyłam, a pojawiła się z Luną.
- Czemu mnie wezwałaś? – spytała Yuki.
- Ta trucizna z kaktusów długo będzie się utrzymywać w Twoim ciele,
dlatego co jakiś czas musisz brać odtrutkę. Masz, wypij. – powiedziałam i
podałam jej odtrutkę.
- Morigan, czy przy tej truciźnie mogę wymiotować? – spytała Yuki gdy już wypiła.
- Nie powinnaś, ale możliwe że tak. Czekaj, zbadam Cię – odpowiedziałam i
zaczęłam ją badać. – Przez truciznę niewiele mogę stwierdzić, ale Lili
powinna ci dokładnie powiedzieć co jeszcze ci dolega. Jest lepszym i
bardziej doświadczonym uzdrowicielem niż ja.- dodałam z uśmiechem po
zbadaniu jej.
- Dobra idę do niej. Dzięki, pa! – powiedziała Yuki i razem z Luną wyszły. Padłam na posłanie zmęczona i od razu zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz