Po rozmowie z moim bratem i Nimfadorą, pobiegłam do lasu. Nie było
jeszcze za ciemno. W lesie zauważyłam czarnego wilka. Myślałam, że to
ten co zwykle, więc na niego wskoczyłam. Po chwili szarpaniny
usłyszałam, że ten wilk wypowiada znanym głosem moje imię. Zdziwiłam
się.
-Skąd znasz moje imię?!
-Ja jestem Lili. Po przemianie. Mam wieści z drugiej watahy.-z trudem ją
usłyszałam. Pomyślałam, że mówi prawdę, więc warto jej zaufać.
-Och, Lili, przepraszam. Nie wiedziałam...
-Nic nie szkodzi. Ty nie wiedziałaś, że potrafię się przemieniać. Coś u nas nowego?
-Są 3 wilczyce i jeden wilk. Chodźmy, musimy wrócić przed nocą.
Zamieniłyśmy się w wilki i poleciałyśmy. Rozdzieliłyśmy się i poszłyśmy
do naszych jaskiń. Widziałam, że Victoria jest jakaś taka smutna.
Podeszłam do niej, ale przypomniałam sobie o Rice.
-Gdzie ona jest? Gdzie jest Louis?-musiałam się zapytać. Ona zaczęła płakać.
-Co się stało?-spytałam spokojnie.
Po pewnym czasie udało mi się to od niej wyciągnąć.
-Podoba mi się Harry, ale on woli Safi...
-Na pewno znajdziesz sobie jakiegoś przeznaczonego. Nie martw się.
To jej chyba nie pocieszyło, ale coż, próbowałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz