wtorek, 5 lutego 2013

Od Nimfadory

Zostawiłam dzieci z Dave'm. Szłam teraz przez las, rozglądając się wokoło, czułam, że coś złego się tu dzieje. Usłyszałam szelest z tyłu ale nie zdążyłam zareagować, w moją szyję wgryzł się jakiś silny wilk.
- Zostaw mnie idioto- krzyczałam, miałam nadzieję, że ktoś mnie usłyszy, jednak usłyszał mnie tylko mój ukochany, ale wtedy było już za późno.
- Mogę Cię zostawić- odsunął się ode mnie, na jego pysku pojawił się szyderczy uśmiech po czym dodał- ale jad już wsiąka do twoich żył.- zaczął mi się przyglądać,po czym stwierdził.- Nie zostało Ci już wiele czasu.
- Czego ode mnie chcesz?- wychrypiałam.
- Chcę tylko twojej watahy, ale nie wiem jak to zdobyć więc muszę Cie zabić, na pewno dobrowolnie mi jej nie oddasz- żachnął się z pogarda
- To, że mnie zabijesz i tak nic ci nie da- zrobił zdziwioną miną- Jest więcej alf.
- Masz na myśli swojego durnego męża i przygłupią przyjaciółeczkę? Wykończę ich bez brudzenia sobie łap.- wybuchnął śmiechem, tego było za wiele, nie będzie obrażał bliskich mi osób. Próbowałam wstać, ale jad zaczął paraliżować mi kończyny.
- Zapłacisz mi za to! - jęknęłam, bo coś porządnie chrupnęło, była to moja noga, którą złamał mi owy wilk.
- Nie wydaje mi się, żebym miał Ci za coś płacić- wyszczerzył zęby.
Zaczęło mi się robić niedobrze, wilk odszedł, a ja zostałam sama. Spróbowałam krzyknąć, ale wątpię by doszło to do kogokolwiek. Straciłam już nadzieję, gdy zza drzew wybiegł Dave, uśmiechnęłam się półprzytomnie.
- Nimfadoro! Co...- próbował spytać, ale gdy zobaczył w jakim jestem stanie, prawie zemdlał- wszystko będzie dobrze- zaczął uspokajać.
- Nic nie będzie dobrze- wyszeptałam.
- Będzie, zaniosę Cię do Lili i do Morigan, na pewno Cie wyleczą- głos mu drżał, tak jak całe ciało.
- Na to nie ma antidotum- odpowiedziałam smutno- Chciałabym Ci jeszcze tylko powiedzieć, że jak umrę, to nie będzie znaczyło, że mnie tu nie będzie. Będę zawsze, o tutaj- powiedziałam wskazując na jego serce
- Nimfadoro, proszę... nie żegnaj się za mną- Z jego oczu popłynęły ogromne łzy, pochylił się nade mną i pocałował.
- Nie żegnam, mówię to tylko na w razie czego- nie chciałam żeby się załamał- i gdybym umarła, powiedz dzieciom, że zawsze jestem z nimi, że patrzę na nie z góry- powiedziałam po czym zemdlałam. Dave zaniósł mnie do jaskini Lili.

< Lili dokończ, ty Dave też jakbyś mógł <prosi>>?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz