piątek, 22 lutego 2013

Od Safi

Długo szukałam miejsca, w którym mogłabym się osiedlić. Znalazłam bardzo przyjazne stadko wilków. Jednak zamiast porozmawiać z nimi, wybrałam sobie zaciszną, małą jaskinię. Przez kilka szczelin wpadały promienie słoneczne, dlatego też nie panował tam mrok. Wspinając się na nią po ostrych piaskowcach, obserwowałam teren, by być świadoma, iż nic nie grozi. Zauważyłam jak jedna z wilczyc idzie w moją stronę. Zwinnie schodząc usiadłam i patrzyłam.
- Widzę, że lubisz obserwować tereny- rzekła.
-Cóż, chcę czuć się bezpiecznie.
- Nie przedstawiłaś się, widzę jesteś nieśmiała- uśmiechnęła się.
- Nazywał się Safianna, wystarczy Safi.
- Jak wiesz jestem tu alfą- pokręciłam głową na znak zrozumiałości.- A na imię mi Nimfadora- nagle ktoś ją zawołał.- Przepraszam, muszę iść- odeszła...
Miałam jakieś dziwne uczucie, niespokojnie obracałam łbem.
- Kto tam?- zapytałam, lecz nie usłyszałam odpowiedzi na me pytanie.
- Kto tam?- powtórzyłam, nagle zza jaskini usłyszałam głos.
- Nikt interesujący.
-Czyżby?- uniosłam prawą brew do góry i postanowiłam sprawdzić. Nikogo nie było.
- Nie trudź się Safi.
- Skąd znasz moje imię?!- zaniepokoiłam się.
- Nie trudno podsłuchiwać- usłyszałam jak ten ktoś się zaśmiał.
- Szpiegujesz mnie?!
-Zakazane?
- Przysięgam Ci, że za chwilę dowiesz się jak czuć się poszkodowanym!- pogroziłam.
- Grozisz mi?- ironiczny śmiech się powtórzył.
- Nie żartuj sobie.
- Ojejku, boję się.
- Jakbyś nie był takim tchórzem to byś wyszedł od razu!
-Skoro musisz wiedzieć?hmm.. nie to odpada.
- Dlaczego?
- Zostałem polecony- głos wyraził dumę.
- Przez kogo?
- To Cię niech nie interesuje, aha no i będę Cię dręczyć.
- Słuchaj, nie wiem kim jesteś i skąd, ale masz się ode mnie odczepić.
- A idź z tym do Ted...emm.. znaczy się do...
- Tedy? Teda gdzieś tu jest?- nadzieja po chwili umilkła.
- Znaczy się była umowa, że mam się Tobą opiekować, zostanę Twoim aniołem stróżem.
- Co ty nie powiesz? Zatem najpierw muszę poznać przyszłego towarzysza.
- No..dd..dobra niech Ci będzie, a szkoda.. no bo tak fajnie udawać nikogo.
-Nie gadaj bzdur tylko ukaż się!
- Potwierdzam, jestem bardzo groźny! Mam wielkie szpony ostro zakończone, gdy się gniewam bezzwłocznie ich używałam...
- Dobra, dobra chodź no tu!- ukazał się ..mały, czerwony...smok?
-Bu!-małe stworzonko wyglądało wręcz śmiesznie.
- I Ty nazywasz się...
- No ślicznotko, od teraz będę Cię bronić- położył dumnie łapę na sercu.
- A wypchaj się!- odeszłam, on jednak próbował mnie zatrzymywać.
- Czekaj! Nie możesz tak postępować! Co jeżeli oni Cię tu znajdą!- zatrzymałam się.
- Kto?
- ( przełknął ślinę) Shadow i jego wredna paka!
- Jak to?
- No .. bo wiesz, jak tak Ciebie szukałem to..
- Naprowadziłeś ich na ślad?!- chwyciłam go silnie łapą, że aż jego oczy stały się wyłupiaste.
- Puś.....- bronił się.
- Tyle czasu minęło od chwili kiedy udało mi się uciec na dobre- zaczęłam mówić smutnym tonem.. nie na długo- Ale ty!
- Jjja?
- Po licho mi jakiś ochroniarz, kiedy to nie umie zachować swoich śladów!
- Nie wydzieraj się tak...- szepnął cicho.
- A może to Ty jesteś intruzem?!
- Że ja? Nie, ja z takimi się nie zadaję, proszę zostaw mnie!
- Gdyby nie Ty, to ...
- To? To co?
- Czekaj no, co Ci w zamian ofiarowała Teda?
- O co Ci chodzi?
- Przecież Ty nie wyglądasz jak ktoś, komu zależy na porządku i pokoju.
- Ale do jasnej ciasnej, co Ci...
- Ty jesteś Draco, tak?
- Skąd Ty...( spuścił głowę) no tak, to ja.
- Tiaa. Już się spotkaliśmy, mały draniu- uśmiechnęłam się szyderczo.
- Kiedy?
- Nie udawaj!
- Mów jaśniej...
- Chcesz historię? Bardzo proszę, otóż należałeś do gromady Smoczej Rady. Byłeś jako pomocnik, bo nikt tak naprawdę nie chciał przyznać Ci odpowiedzialnego stanowiska, innym słowem.. byłeś ,, Ciapą".
- Ej no ze słownictwem uważaj panienko!- nie zwracałam na to uwagi i ciągnęłam dalej.
- Pewnego razu zgubiłeś Święty Zwój dzięki swoim inteligentną mądrością.
- Czyli?
- Byłeś ciekaw jego zapisków i zabrałeś pewnego wietrznego wieczoru..
- Dobra, dobra.. no mnie wygnali...
- Mieliśmy również Zwój, który był darem od pewnych bogów, zapisane było tam Prawo Pokoju.Po.. wypadku, po roku odnalazłam go.. znaczy się.. Ciebie z nim.
- Słusznie.
- Nie chciałeś go oddać, bo sądziłeś, że tamci Tobie uwierzą i przyjmą Cię z powrotem. To był mojego rodu!
- I tak Twoi już nie żyli...
-O, teraz masz przechlapane!- głośnio zaryczałam i p czym go puściłam, zaczęłam gonić.
- Jjja nie chciaaałem!AAAA
- Zapłacisz mi za to- już startowałam do skoku, gdy nagle...
- Safi?- alfa dziwnie patrzyła się na mnie- co robisz?
- Że co ja...aa, no tak. Już Ci pokażę- sięgnęłam łapą za niewielki głaz,za którym ukrywał się Draco, jednak on szybko wymknął mi się pod nogami. Próbowałam złapać , lecz na daremno...
- Co Ty wyprawiasz??- dopytywała się.
- Chodź no tu głąbie!- wrzasnęłam.
- Do mnie to było?!- Nimfadora nie zauważyła smoczusia.
- Ależ nie, jakże bym mogła!
- A więc?
- Bo mnie się.. no ten..
- Królik ( mała czerwona istotka szepnęła po cichu)
- No właśnie, królik!- ciemna wilczyca popatrzyła na mnie dość dziwnie, po czym odparła...
- Tibi?
- Nie- rzekłam z pełnym luzem i uśmiechem.
- Dobrze.. nie ważne...
- Przejdźmy do rzeczy- przerwałam jej.
- W której sprawie?
- Wydawało mi się, że...
- Tak,tak jak najbardziej. Jak wiesz każdy tu pełni jakąś rolę. Ty również musisz. Dlatego zdecydowałam się, że zostaniesz Strażnikiem Terenów.- Nic nie odpowiedziałam tylko się uśmiechnęłam. Następnie wybrałam się do małego źródełka, niczym wodospad w miniaturze, by wziąć szybki "prysznic". Niedaleko owego zdroju dostrzegłam wilka, który najwyraźniej mnie obserwował, gdyż pierwszy raz widział mnie w tym stadzie. Poszłam pod wodospadzik orzeźwić się.
< Harry, dokończ, byłeś to Ty :) >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz