czwartek, 7 lutego 2013

Od Nimfadory

Myślałam, że już się nie obudzę. Czułam, jak odchodzę w ciemność, wiedziałam moich rodziców oraz rodzeństwo, ale nie chciałam tam iść. Nie chciałam zostawiać Dave'a, Lili i dzieci. Walczyłam. Wiedziałam, że mój partner zrobi wszystko, żebym przeżyła. Byłam nieprzytomna, ale jakby przytomna, nic nie słyszałam, nie widziałam, nie czułam, ale potrafiłam myśleć. Próbowałam za wszelką cenę pozostać przy moich bliskich. Po długich wysiłkach, poczułam, że odpływam.
*************************************************
Obudziłam się, w jaskini Lili. Na początku słyszałam tylko piski jej szczeniąt, potem dotarł do mnie jeszcze jeden dźwięk.
- Kochanie...- zaczął Dave, który jeszcze nie wiedział, że się obudziłam- proszę... nie zostawiaj mnie.- mało brakowało a by się rozpłakał, czułam to.
- Dave, ona żyje, nie martw się- uspokajała go Lilia, ale słyszałam w jej głosie nutkę niepokoju.
Następny zmysł, który mi powrócił to dotyk, poczułam, że mój ukochany ściska mnie za łapę. Uśmiechnęłam się w duchu, razem na wieczność. Wiedziałam, że mogłabym otworzyć już oczy, ale byłam bardzo zmęczona, zasnęłam. Obudziłam się jakiś czas potem, czułam się w miarę wypoczęta, niestety szyja strasznie mnie bolała. Otworzyłam oczy, tuż obok mnie leżał Dave, drzemał na siedząco. Lilia też tu była, stała odwrócona do mnie tyłem, uczyła Rose rozpoznawać jakies zioła. Postanowiłam coś powiedzieć, tylko co?
- Witaj Lilio- wyszeptałam, a ona odwróciła się, Dave też się rozbudzał.
- Nimfadora! Już się obudziłaś!- wykrzyczała i ruszyła biegiem do mnie. Mój ukochany podniósł swoje, jeszcze zaspane oczy i uśmiechnął się szeroko, po czym pocałował mnie, uważając aby nie poruszyć mojej szyi, która wciąż bolała.
- Tak się o Ciebie martwiłem- wyszeptał ze łzami w oczach- Myślałem, że nie zdążymy
- Cii, spokojnie, jestem tu Dave- odpowiedziałam, a on uśmiechnął się nieśmiało.
- Gdzie są dzieci?- zapytałam po chwili milczenia.
- Alex zabrał wasze i nasze dzieci na polanę- odpowiedziała radośnie Lilia.- pójdę powiadomić resztę watahy, że się obudziłaś, bardzo się martwili- dodała, po czym wybiegła z jaskini.
Uśmiechnęłam się do Dave'a.
- Ile ja tu leżę?- spytałam.
- Około czterech dni- wyszeptał mi w ucho.- Już nigdy nie pozwolę Ci samej chodzić po lesie- obiecał.
- Oh.. Dave! nie przesadzaj, to się mogło stać nawet jakbyś był ze mną, ale wtedy ucierpielibyśmy oboje- odpowiedziałam, ale jago mina była nieugięta. W końcu uśmiechnął się, radość z tego, że się obudziłam wygrała. Parę minut później Lilia weszła do jaskini.
- Nimfadoro... - zaczęła- musisz zdecydować co zrobić z wilkiem, który Cię zaatakował. Ja chętnie bym już rozszarpała gościa, ale postanowiłam poczekać z ta decyzją na Ciebie.
- A gdzie on jest!- krzyknęłam.
- Wsadziłam go do klatki- odpowiedziała z uśmiechem zwycięstwa.
- Emm... Nie chcę zabijać innych, ale... trzeba coś zrobić- powiedziałam- Co powiesz na wymuszenie z niego informacji czego chce?- zapytałam

<Lilia, dokoończ>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz