- Lilia, gdzie jesteś? – zaczęłyśmy się przekrzykiwać jedna przez drugą.
Odwróciłyśmy się na chwilę a potem już jej nie było. O ile nie została
porwana, jest tylko jedno miejsce, gdzie mogła pójść…
- Ona weszła do Wodnego Drzewa. – rzuciłam w przestrzeń gapiąc się
dziwnie na Wodne Drzewo. Yuki i Victoria stanęły jak wryte (wcześniej
krążyły po polanie) i również dziwnie popatrzyły się na Drzewo.
- Jesteś pewna? – spytała Yuki.
- Innej opcji właściwie nie ma. – odpowiedziałam.
- Można by spróbować wejść do środka… - odparła Victoria i podeszła do
drzewa. Przyjrzała mu się uważnie i położyła łapę na korze. Wbrew naszym
oczekiwaniom, łapa normalnie oparła się o pień. Victoria jednak się nie
poddawała i zaczęła pukać w drzewo. Po kilku nieudanych próbach cofnęła
się.
- Chyba nie uda nam się przej… - nie dokończyła, bo wielka gałąź spadła
na nią, oplotła i podniosła w górę. Zanim zdążyłyśmy zareagować również
wisiałyśmy w powietrzu.
- Puść nas! Nie chcemy cię skrzywdzić! Szukamy przyjaciółki! – Krzyknęłam do drzewa, które na szczęście poluźniło uchwyt.
- Wasza przyjaciółka rozmawia ze Snow, alfą Watahy Pełni Księżyca. – odpowiedziało Wodne Drzewo.
- To drzewo mówi! – wyszeptała z zachwytem Yuki.
- To ta wataha istnieje? - spytałam z niedowierzaniem. Słyszałam o tej
watasze z opowieści mamy. Podobno jej członkowie posiadają niezwykłe
zdolności, np. mają wszystkie moce o jakich słyszeli, niezależnie od
tego czy dany wilk jest alfą czy omegą. Potrafią sprawić, by drzewa
rozmawiały i się poruszały…
- Tak, istnieje, skoro Lilia z nią rozmawia. – odpowiedziało Wodne
Drzewo. – Tylko ją wpuszczę pod moje korzenie. – po czym odstawiło nas
na ziemię i umilkło.
- Nie pozostaje nic innego jak tylko czekać – powiedziałam do Yuki i
Victorii, na co drzewo radośnie zaszeleściło swoimi niesamowitymi,
niebieskimi listkami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz