Ja i Louis bawiliśmy się jeszcze długo z dzieciakami, potem przyszedł Dave.
- Widzę, że już wiesz- powiedział i poklepał Louisa po karku, na co ten wyszczerzył zęby.
- Dave, mógłbyś zostać z dziećmi, muszę iść na polowanie- powiedziałam.
- Jasne- uśmiechnął się.
- Siostrzyczko, a ja mogę iść z tobą?- zapytał Louis.
- Jasne, chodź- zawołałam go wychodząc z jaskini. Pobiegliśmy do lasu i upolowaliśmy dosyć dorodną sarnę. Mieliśmy zacząć jeść, gdy wyczułam dwie inne aury.
- Ktoś tu jest Lou- wyszeptałam i znieruchomieliśmy. Po chwili zza drzew wyłoniła się wilczyca i wilk.
- Kim jesteście?- warknęłam.
- Spokojnie, my się zgubiliśmy. Ja jestem Flaven, a to mój partner Soren.- Odpowiedziała wadera, a ja się uspokoiłam.
- Jesteście na terenie watahy Świetlanych Dusz- poinformowałam.
- Jak mamy wam pomóc?- zapytał Louis.
- Nie wiemy jak trafić z powrotem na nasze tereny.- odpowiedział Soren.
- Poczekajcie!- zawołał Louis i zniknął za drzewami.
- Pewnie poszedł po Lili, ona potrafi się teleportować- uśmiechnęłam się- Wybaczcie, jeszcze się nie przedstawiłam, jestem Nimfadora, a tamten wilk- machnęłam głową w stronę gdzie zniknął- to mój brat- Louis.
- Miło was poznać, chcielibyście zawrzeć sojusz z naszą watahą? Jesteśmy wam wdzięczni, że nam pomagacie.- usłyszałam od Flaven.
- Jasne!- odpowiedziałam uradowana.
Po kilku chwilach pojawił się Louis z Lilią.
- Oh, jesteście- zawołałam- Lili, mogłabyś ich prze teleportować na ich tereny?
- Nie wiem czy mi się uda, bo sama nie wiem dokąd się teleportuję, ale mogłabym spróbować, poza tym kim oni są?- zapytała, przedstawiłam ich. Moja przyjaciółka podeszła do przybyszy i dotknęła ich, po czym zniknęli. Czekaliśmy na nią z pół godziny, po tym czasie pojawiła się i z uśmiechem powiedziała:
- Udało się
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz