Z jaskini nie mogłam się ruszyć, bo mój "kochany" Louis wziął sobie do serca słowa Lili. Czułam się jak w więzieniu.
- Louis, nie chcesz się czegoś napić?
- Nie, będę czekać razem z tobą-powiedział, ale wiedziałam, że to nie była troska o mnie, bo wiedział, że chcę się wymknąć. - Ale ja chcę pić!- powiedziałam tonem nieznoszącym sprzeciwu. Louis cofnął się nieco. W tej chwili do jaskini weszła Victoria. - Louis, Alex zaprosił Cię do siebie. Chyba męskie spotkanie.- powiedziała i mrugnęła do mnie. Louis tego nie zauważył: - Zajmij się nią i uważaj, żeby nie uciekła. - Oczywiście, Louis, a teraz idź- wygoniła go. Gdy poszedł, poczułam się słabo. - Vicki, chce mi się wymiotować. - Na pewno?-zapytała z troską. - Nie, żartuję sobie-powiedziałam z sarkazmem, co zauważyła Victoria. - No dobra, chodź na zewnątrz. Wyszłyśmy i od razu zwymiotowałam. Victoria popatrzyła na mnie z niepokojem. - Czy ty nie jesteś...? - Nie, nie jestem-przerwałam jej. Po tym poszłam spać. Obudziła mnie Luna z Nimfadorą. - Morigan kazała Ci pójść do jej jaskini. Chcąc, nie chcąc, poszłam. <Morigan, dokończysz?> | |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz