Larry dołączył do nas po chwili. Ostatnio dużo czasu spędzał z Lisą.
- Heej, jak u Lisy?- zapytałam z uśmiechem.
Zarumienił się lekko, ale po chwili odpowiedział.
- Wspaniale, świetnie się bawiliśmy.
- Lubisz ją cooo?- uśmiechnęłam się do niego.
- No... taak, ona chyba mnie też- gdy to powiedział, wyszczerzył do mnie zęby i przyśpieszył kroku. Szliśmy a on zagadywał
co chwila do moich dzieciaczków, rozbawiając je. Zachichotałam w duchu, mój lampart chyba zabujał się w towarzyszce
Lili. Już widziałam jej minę kiedy jej o tym mówię. Doszliśmy do polany, wydawało mi się, że nikogo tam nie ma, jednak po chwili ujrzałam dwie wilczyce. Była to Morigan i Luna.
- Witajcie!- zawołałam do nich z uśmiechem.
- Witaj Nimfadoro- odpowiedziały.
- Mogę położyć się koło was?- zapytałam.
- Jasne, chodź- powiedziała Luna, po czym wskazała miejsce obok siebie. Położyłam się obok nich, a dzieci zajęły się zabawą z
Larrym obok nas. Rozmawiałyśmy o naszych zainteresowaniach i umiejętnościach. Okazało się, że Luna również potrafi zmieniać pogodę. Za to Morigan, zabawiała nas, ciągle zmieniając się w inne zwierze. Raz była Lwem, innym razem ptakiem a jeszcze później krokodylem. Bardzo dobrze nam się rozmawiało, ale zaczęłam się zastanawiać gdzie Dave, w tym momencie wyszedł zza drzew z dziećmi Lili.
- Ohh... tu jesteś kochanie- zawołał zadowolony, po czym dodał- Lili poprosiła mnie żebym zaopiekował się jej dziećmi, właśnie Cie szukałem.
Uniosłam kąciki ust, kiedy przytulił mnie do siebie. Mia i Rose dołączyły do naszych dzieci i bawiły się razem.
- Jestem Dave- Przywitał się mój ukochany z wilczycami.
- Ja jestem Luna.
- A ja Morigan .
Uśmiechnął się po czym usadowił obok mnie.
< Dave, ukochany dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz