- Kocham Cię, wiesz?- wyszeptałam i spojrzałam mu w oczy.
- Wiem, ale ja ciebie mocniej- pocałował mnie.
- Nieprawda, gdyby świat przestał istnieć , ale ty byś żył świat dalej dla mnie by istniał.Gdybyś ty zginął , a świat by nadal istniał to byłby dla mnie koniec .
Dave chyba się wzruszył gdy to powiedziałam, bo potarł jakby od niechcenia łapą po policzku, a jego oczy zaczęły błyszczeć. Uśmiechnął się do mnie i szepnął:
- Ale i tak ja Ciebie bardziej.
- Oh... to może ustalmy: kochamy się tak samo, bezgranicznie- Przytuliłam go, a on położył mi głowę na plecach.
- Chyba musimy iść, dzieci pewnie czekają- oznajmiłam smutno.
Szliśmy powoli, nic nie mówiąc. Rozumieliśmy się bez słów. Dotarliśmy do jaskini Yuki, a dzieci już od wejścia krzyknęły
- Mamusia! Tatuś!- Podbiegły do nas i wdrapały się nam na plecy chichocząc.
- Ja muszę iść- oznajmił mój ukochany.- Zostańcie z mamą- dodał, a Lucas i Claudia spełzły z jego grzbietu.
- Pa kochanie- zawołałam za nim a on uśmiechnął się, odchodząc.
- Heej, dzieci nie za bardzo przeszkadzały?- zapytałam Yuki, Victorii oraz Louisa.
- Nie, dobrze się bawiliśmy- odpowiedział Louis a pozostała dwójka z uśmiechem przytaknęła.
- Cieszę się, a co robicie?- zapytałam wchodząc głębiej do jaskini.
- A... nudzimy się, wchodź- zaproponowała Victoria.
Bardzo miło mi się z nimi rozmawiało, mogłabym z nimi gadać godzinami, ale dzieci zaczęły marudzić, więc ruszyliśmy do naszej jaskini. Nakarmiłam je, po czym poszliśmy spać. Kiedy sie obudziłam Dave'a nie było, a dzieci chyba zaraz miały wstać. Uśmiechnęłam się do siebie. Rodzina to ciężka sprawa, ale jaka radosna. Minęło parę minut i obudziła się Eowina, która niechcący potknęła się o zabawkę i zbudziła resztę rodzeństwa. Nakarmiłam je do syta.
- No... to co chcecie dzisiaj robić?- zapytałam optymistycznie nastawiona.
- Może pójdziemy na spacer?- zapytał Max, a reszta ochoczo pokiwała głową.
Ruszyliśmy więc w stronę polany.
CD nastąpi
+ < Dave, co robiłeś jak Cię nie było?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz