Przez drogę powrotną się nie odezwałam ani słowem. Po kilku minutach Louis cicho szepnął mi do ucha:
-Ktoś jest za tamtą kępą drzew.
Kiwnęłam lekko głową, że zrozumiałam. Poszliśmy w tamtą stronę.
-Ty-krzyknęłam. Zauważyłam tam ruch.-Tak ty w fiolecie. Wyjdź i się pokaż.
-Nic mi nie róbcie, proszę... Szukam watahy-odpowiedział cichy głos. Gdy wilk wyszedł zza drzew, zauważyłam, że jes wilczycą.
-Dobrze trafiłaś... A tak z ciekawości, jakie masz moce?-zapytał Louis.
-Wiatr... Kontroluję wiatr. No może nie do końca. Zależy od nastroju.
-Aha, my też jesteśmy wilkami wiatru. Musimy Cię przedstawić alfie.
Wracaliśmy opowiadając nowej o naszej watasze. Dowiedzieliśmy się co
nie co o niej, a ona o nas. Gdy przechodziliśmy przez polanę,
zauważyłam Lilię i Morigan nad jeziorem. Szybko do nich podbiegliśmy.
-Hejka, widzicie...-nie dokończyłam, bo Lili się wtrąciła.
-Yuki! Czemu nie odpoczywasz?! W twoim stanie to konieczność! Wracaj do jaskini!
-Lili, nie przy innych...
-Nie obchodzi mnie to! Louis, zaprowadź ją i nie spuszczaj z oka.
Nigdy nie widziałam Lili w takim stanie i nie mogłam się ruszyć ze
zdziwienia. Ten moment wykorzystał Louis, bo chwycił mnie i pociągnął
za sobą, a ja dałam się mu. Lili wyglądała na zadowoloną, ale jeszcze
słyszałam głos Morigan:
-Nie przesadziłaś?
Nowa wilczyca została z Lili i Morigan.
(Lili, dokończysz?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz