Powędrowałam do lasu na polowanie z Yuki. Była cudowna pogoda.
Właściwie, to bardziej się wygłupiałyśmy niż polowałyśmy. Nie
znalazłyśmy żadnego większego zwierzęcia, ale co prawda, też się nie
ukrywałyśmy. Właściwie można by powiedzieć, że byłyśmy dosyć głośno.
Usiadłyśmy nad strumykiem i opowiadałyśmy sobie kawały na ucho. Po
pewnym czasie, kątem oka zauważyłam innego wilka. Nie dałam tego po
sobie poznać, tylko szepnęłam o tym ze śmiechem jej na ucho. Ona też
zrozumiała, że musi uważać. On jednak podbiegł do mnie i próbował mnie
złapać za tylną łapę.
-Zostaw ją!-krzyknęła Yuki.
-Bo co?!-spytał.
-B-bo...-Yuki wyraźnie nie wiedziała co powiedzieć.
-Bo się poskarżymy alfom-pomogłam jej.
Wilk zaczął się śmiać.
-Poskarżycie się? Ale jeśli was zabiję, to się chyba nie uda?
-Jesteśmy nieśmiertelne- Yuki skłamała, ale minę miała poważną.
-I co z tego? Zwołam innych, użyjemy was jako zakładników.
Dalej nie będę pisać, bo Yuki użyła dość niecenzuralnych słów. Ja się w
tym czasie wyrwałam z jego objęć, a Yuki zmieniła się w motyla i
wleciała mu do ucha. On próbował ją złapać, w tym czasie ja miałam
szansę na przebycie dłuższego dystansu. Gdy już minęło trochę czasu,
Yuki wróciła pod postacią motyla do watahy znikając z oczu wilkowi.
Byłyśmy co najmniej przerażone, ale nikomu nie mówiłyśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz