Gdy Morigan powiedziała, że Lili weszła w
drzewo, pomyślałam, że to nie możliwe. Zaczęłyśmy sprawdzać, czy też
możemy wejść, ale nam się to nie udało. Potem drzewo zaczęło gadać i nas
złapało, potem odłożyło... Tak, to było za dużo na jeden dzień... W
każdym razie czekałyśmy już 15 minut i zaczynałam się co najmniej
niepokoić, ale i nudzić. Popatrzyłam na Victorię. Ona także nie mogła
wytrzymać napięcia i przechodziła z nogi na nogę. Tylko Morigan nic nie
robiła. Podziwiałam jej cierpliwość. Z nudów powiedziałam w stronę
drzewa:
-Masz imię?
Nie spodziewałam się, że odpowie, ale przynajmniej przerwałam ciszę.
-Miałem, ale po tylu latach, gdy wszyscy mówią na Ciebie wodne drzewo, zapominasz o imieniu. Niektóre rzeczy nie są ważne w życiu.
Przemyślałam nad odpowiedzią i powiedziałam poważnym tonem:
-Aha-chwilę staliśmy w milczeniu (drzewo akurat nie miało wyjścia), po czym dodałam-Trzeba dać Ci jakieś imię.
-Nie potrzebuję imienia-drzewo wyraźnie chciało zakończyć rozmowę, czego nie zauważyła Victoria, bo powiedziała:
-Oczywiście, że potrzebujesz. Jak inaczej mogliby zwracać się do Ciebie przyjaciele? No bo chyba, nie Wodne Drzewo?
Widziałam, jak Morigan się lekko uśmiechnęła. Ja nie widziałam osobiście nic śmiesznego w tej rozmowie. Strasznie mi było szkoda, że drzewo nie miało imienia.
-Może Bartek-zaproponowałam.
-Wilczyco, żyję od początku powstania tej krainy, a ty mówisz, abym nazywał się Bartek?-jego głos odbijał się od innych drzew.
-Tak, to bardzo sympatyczne imię. Bartek, Drzewo Bartek, Wodne Drzewo Bartek... Czy to nie brzmi uroczyście?
Kłóciłam się z drzewem. Do kłótni przyłączyła się jeszcze Victoria, ale Morigan nadal leżała i czekała na Lili. Po chwili usłyszałam jej śmiech.
-Z czego się śmiejesz?!-zapytałam trochę zbyt głośno.
Popatrzyła na mnie i znów parsknęła śmiechem.
-Z was, ta kłótnia nie ma sensu. Ja także uważam, że imię Bartek nie pasuje.
-Phi! Victorio, idziemy stąd.-odpowiedziałam z udawanym gniewem.
(Morigan, dokończysz?)
-Masz imię?
Nie spodziewałam się, że odpowie, ale przynajmniej przerwałam ciszę.
-Miałem, ale po tylu latach, gdy wszyscy mówią na Ciebie wodne drzewo, zapominasz o imieniu. Niektóre rzeczy nie są ważne w życiu.
Przemyślałam nad odpowiedzią i powiedziałam poważnym tonem:
-Aha-chwilę staliśmy w milczeniu (drzewo akurat nie miało wyjścia), po czym dodałam-Trzeba dać Ci jakieś imię.
-Nie potrzebuję imienia-drzewo wyraźnie chciało zakończyć rozmowę, czego nie zauważyła Victoria, bo powiedziała:
-Oczywiście, że potrzebujesz. Jak inaczej mogliby zwracać się do Ciebie przyjaciele? No bo chyba, nie Wodne Drzewo?
Widziałam, jak Morigan się lekko uśmiechnęła. Ja nie widziałam osobiście nic śmiesznego w tej rozmowie. Strasznie mi było szkoda, że drzewo nie miało imienia.
-Może Bartek-zaproponowałam.
-Wilczyco, żyję od początku powstania tej krainy, a ty mówisz, abym nazywał się Bartek?-jego głos odbijał się od innych drzew.
-Tak, to bardzo sympatyczne imię. Bartek, Drzewo Bartek, Wodne Drzewo Bartek... Czy to nie brzmi uroczyście?
Kłóciłam się z drzewem. Do kłótni przyłączyła się jeszcze Victoria, ale Morigan nadal leżała i czekała na Lili. Po chwili usłyszałam jej śmiech.
-Z czego się śmiejesz?!-zapytałam trochę zbyt głośno.
Popatrzyła na mnie i znów parsknęła śmiechem.
-Z was, ta kłótnia nie ma sensu. Ja także uważam, że imię Bartek nie pasuje.
-Phi! Victorio, idziemy stąd.-odpowiedziałam z udawanym gniewem.
(Morigan, dokończysz?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz