Na słowa Harrego, poczułam jak serce
poczęło mi mocniej bić.. co raz szybciej.. Otwierałam parę razy usta, by
coś odpowiedzieć, lecz wyznanie odebrało mi mowę. Uśmiechnęłam się,
spojrzałam na niego z bliska, na jego błyszczące, niebieskie oczy
świecące w blasku księżyca i liznęłam go w policzek, a raczej..
pocałowałam ♥ . Było bardzo romantycznie. Czułam, że to najpiękniejszy
dzień w życiu. Co prawda czułam coś do niego, lecz nie wiedziałam, że to
przemieni się w MIŁOŚĆ. Mimo, iż krótko się znaliśmy, czuliśmy
jakbyśmy czekali całe wieki na siebie. Świetliki migotały. Po długim
pocałunku powiedział:
- Przypominasz mi lilię, jesteś delikatna, piękna i z pozoru wyjątkowa.- słodkie słowa odwzajemniłam :
- Ty jesteś jak woda, bez niej nie byłoby życia. - Safi..- szepnął cicho i powtórzyliśmy romantyczną czynność. - Wejdź na moje plecy, a ja zabiorę Cię w piękne miejsce. Zrobiłam to, o co mnie prosił zaśmiałam się. Kazał zamknąć oczy. Po niedługim czasie znaleźliśmy się w pięknym miejscu, wokół, którego było mnóstwo różanych krzaków. W moją przednią, praw łapę wbił się kolec róży. On wyciągnął mi ją zębami i wsunął przy uchu taką, na której było ich brak. I tak spędziliśmy ten dzień. To był naprawdę najpiękniejszy dzień mojego życia i jego. | ||
---|---|---|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz