Gdy
dzieci mi opowiedziały, wzruszyłem się. Nie wiedziałem, że umieją już
mówić. Byłem bardzo szczęśliwy. Po pewnym czasie zabawy ze szczeniakami
Claudia ugryzła mnie w łapę. Zaśmiałem się, ponieważ to mnie
załaskoczało.
- Myślisz, że damy sobię z czterema szczeniętami?- zapytała Nimfadora. - Oczywiście! Jesteśmy razem- powiedziałem i pocałowałem ją w czoło. Byłem wdzięczny Lili, za to, że przeprowadziła poród. Nagle usłyszałem pisk. Spojrzałem się w stronę szczeniąt. To Max kłócił się z Lucasem o zabawkę. Uśmiechnąłem się na moment, jednak potem oprzytomiałem. "Jestem ojcem, muszę zainterweniować."- pomyślałem. - Cisza! O co poszło? -zapytałem trochę zbyt głośno. Młode wilczki spojrzały się na mnie zaciekawione. - O-on z-zabrał m-mi- jąkał się Max. - Nieprawda! To ty mi zabrałeś! Nie udawaj!- krzyknął Lucas. - Spokojnie- powiedziałem- Lucas, to ty? - Ja nie!- bronił się Lucas. - On kłamie!- krzyknął cicho Max. - Zrobimy tak. Oboje weźmiecie po innej zabawce i będzie spokój. Chyba nie byli zadowoleni takim obrotem sprawy, ale musialem coś zrobić. Po tym zdarzeniu podszedłem znów do Nimfadory. - Dobrze sobie poradziłeś- powiedziała. (Nimfadora, kotku, dokończysz?) |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz