Nimfadora była bardzo podekscytowana.
Kazałem jej zamknąć oczy i prowadziłem ją w stronę łąki. Nie polany.
Łąki, na której rosły prymulki. Wiedziałem, że jej się spodoba. Gdy
doszliśmy, podszedłem do wodospadu. Nimfadora uśmiechnęła się. Czułem,
że myśli o tym co ja. Kiedy byliśmy sami w tym samym miejscu.
-Dziękuję, że mnie tu przyprowadziłeś-powiedziała.
-To co robimy?-zapytałem.
-Relaksujemy się-powiedziała z uśmiechem.
Chwilę leżeliśmy. Jednak po pewnym czasie zapytała:
-Gdzie są dzieci?
-Zaprowadziłem je do Yuki- odpowiedziałem.
-Do Yuki? A nie do Lili?-zastanawiała się.
-Ja je zabrałem do Lili, ale ona nie miała czasu, więc zaprowadziłem do Yuki. Jest tam też Louis i Victoria. Nie martw się.-uspokoiłem ją.
Znowu zapanowała cisza. Słychać było tylko ćwierkanie ptaków i szum drzew.
(Nimfadora, dokończysz?)
-Dziękuję, że mnie tu przyprowadziłeś-powiedziała.
-To co robimy?-zapytałem.
-Relaksujemy się-powiedziała z uśmiechem.
Chwilę leżeliśmy. Jednak po pewnym czasie zapytała:
-Gdzie są dzieci?
-Zaprowadziłem je do Yuki- odpowiedziałem.
-Do Yuki? A nie do Lili?-zastanawiała się.
-Ja je zabrałem do Lili, ale ona nie miała czasu, więc zaprowadziłem do Yuki. Jest tam też Louis i Victoria. Nie martw się.-uspokoiłem ją.
Znowu zapanowała cisza. Słychać było tylko ćwierkanie ptaków i szum drzew.
(Nimfadora, dokończysz?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz