Weszłam z Morigan, Waru i Arashim do jaskini. Przejęłam nad nią kontrolę
i poszliśmy długim korytarzem. Wreszcie ujrzeliśmy je: wielkie,
srebrnobiałe drzewo, unoszące dumnie gałęzie do sklepienia jaskini.
Podeszliśmy z Waru do niego.
- O, Srebrzystolistny, nie martw się, przybywamy w pokoju! – powiedziałam do drzewa. Zaszeleściło listkami.
- Cieszą się moje listki na widok twój, Aliso, oraz na twój, Waru. Co
was tu sprowadza? – spytało drzewo. „Nie no, inaczej nie możecie?” –
marudziła Morigan. „Chcesz zdobyć żywicę? Zdaj się na mnie” –
powiedziałam a ona się na szczęście uciszyła.
- Przybywamy, po dwie krople twej jasnej żywicy, o Srebrzystolistny – powiedział wyniośle Waru.
- Żywicy? Winien wam jestem przysługę, więc dostaniecie to, czego
szukacie – powiedział i z jego pnia pociekły dwie błękitne krople:
żywica. Zebrałam je pospiesznie.
- Dziękujemy ci, o Srebrzystolistny, więcej nie będziemy cię niepokoić.
– powiedziałam i czym prędzej wyszliśmy z jaskini. Pozwoliłam Morigan
przejąć kontrolę.
- Matko, zanudzić się można było! Ale przynajmniej mamy żywicę. –
powiedziała Morigan. Potem w myślach zwróciła się do mnie: „A właściwie,
do czego ja ci jestem potrzebna?”. „Opowiem ci później, bo chyba się
spieszycie, no nie?” – spytałam . Pokiwała głową.
- Ale kto to jest Wybrany? – spytała pani M.
- Wybrany jest wilkiem, którego wybrała Melitele. – odpowiedział Waru
- Kto?
- Melitele. Najwyższa kapłanka – powiedziałam.
- OK. Nie dopytuję się więcej. A gdzie ją znaleźć? – powiedziała Morigan.
- Miałaś się nie dopytywać – mruknął Waru
- Na najwyższym szczycie Mglistych Gór – odpowiedziałam
- Nie mówcie mi, że to tamte, błagam… - jęknął Arashi wskazując góry, ciągnące się kilometrami w górę.
- To właśnie te. - Oznajmiłam radośnie.
<Arashi, Waru, dokończycie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz