- Ale przecież to Morigan i Arashi są Wybranymi! – powiedziała Melitele.
- CO!? – krzyknęli Morigan i Arashi
- Zostaliście wybrani! To waszych łez potrzebujecie!
- Ale… ten wilk… pisał o łzach WYBRANEGO, nie WYBRANYCH – powiedziała Morigan. Westchnęłam.
- Zostaliście wybrani, więc wasze łzy leczą, a gdy ktoś was ugryzie
zostaje zatruty. Zadowoleni? Fajnie, idziemy. Melitele, dziękujemy za
pomoc. – powiedziałam i pozwoliłam Morigan przejąć kontrolę.
Wystartowaliśmy w nocne niebo i skierowaliśmy się w stronę jaskini
Arashiego. Po dziesięciu minutach wylądowaliśmy. Zmieszaliśmy kwiaty z
krwią smoka (Morigan zamieniła się rozdarła łapę), dodaliśmy goździki z
żywicą, a potem Arashi i Morigan musieli na siłę płakać. Powstała z tego
wszystkiego zielona, dymiąca mieszanka. Czym prędzej pobiegli do
jaskini Nimfadory. Leżało tam coraz więcej chorych: Dave, Luna, Yoshike i
White. Szybko podaliśmy im odtrutkę, wyzdrowieli.
- Spójrzcie! – krzyknęła Nimfadora. A było na co patrzeć. Przez las przeszło coś w rodzaju złotej fali, usuwającej zarazę.
- A właściwie… Jak znaleźliście odtrutkę? – spytał White. Pan A. i pani
M. spojrzeli po sobie. Opowiedzieli, co się działo (z pominięciem mnie i
Waru), a potem wszystkie wilki się rozeszły. „Dobra, teraz gadaj: Po co
ci jestem?” – powiedziała Morigan. „Nie odpuścisz, co? No więc… Zmarłam
bardzo młoda: miałam tylko 3 lata, bo zabił mnie mój największy
przyjaciel. Przeżyłam jako duch sto lat, nie czując dotyku trawy ani
wiatru. Wtedy zjawiłaś się ty. Weszłam w ciebie i znów mogłam przeżywać
wszystkie te rzeczy. I za to ci dziękuję” – powiedziałam. „Pokarzesz mi,
jak wyglądałaś?” – spytała. Pokazałam jej w umyśle. „Ach… Wiesz? Jeśli
chcesz, możesz ze mną zostać, pod warunkiem, że nie będziesz za często
się wtrącać” – powiedziała Morigan. Poprzez nią zaczęłam skakać z
radości. „Nawet nie wiesz, jak bardzo ci dziękuję!” – krzyczałam. „Mogę
powiedzieć Arashiemu?” – spytała
„Jak musisz…” Opowiedziała mu i okazało się, że Waru zostaje w Arashim jako demon.
- Powiemy innym? – spytał Arashi
- Nie wiem… może nie teraz, dobra? Padam ze zmęczenia. – odpowiedziała
moja Towarzyszka Na Wieki. Pożegnali się, i Morigan ruszyła w stronę
szałasu. „Lubisz tego Arashiego, no nie?” – spytałam
„Nie rymuj, a tak to nawet bardzo…” – powiedziała lekko się rumieniąc.
Nie wnikałam dalej. Tyle mi wystarczyło. „Ej, a ten to kto?” – spytałam,
gdy Morigan weszła do szałasu. „Och, to Shadow, mój smok” – powiedziała
i ułożyła się na ziemi. „Dobranoc” – powiedziałam „Dobranoc” – ziewnęła
wilczyca i zasnęła.
Tak wyglądała kiedyś Alisa:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz