Następnego dnia, po świetnej zabawie w czasie pory śniadaniowej spotkałem Morigan.
- Cześć.
- Hej kolego. Co tam porabiasz?
- Zamierzam coś upolować. Chcesz się dołączyć?
- Jasne, zresztą nic nie jadłam jeszcze.
Polowanie dobrze poszło. By nie popsuć zabawy, nie używaliśmy naszych
mocy. Upolowane zwierzę okazało się prawdziwym rarytasem, gdy wilczyca
do smaku nieco podpaliła go.
- To się nazywa upieczony jeleń.- zaśmialiśmy się.- Wiesz, wczoraj wydawało mi się jakby ktoś był w krzakach, byłeś to ty?
- Nie, byłem już w jaskini.
- Chyba się najadłem.
- Więc się poczęstuję- przyszedł do nas Arashi.
- Jedz, jedz. Takiego czegoś jeszcze nie jadłeś! Niebo w gębie- rzekłem
leżąc pod drzewem masując sobie pełny brzuch. Zrobili oni to samo.
- Ale się mnie chce pić.- powiedziała złotooka.- popatrzyłem na
Arashiego i dałem mu znak mrugnięcie oczkiem. Zrozumiał. Wzięliśmy razem
Morigan.
- He he, chłopcy! Heh, przestańcie.
- Tak jest Pani.- i wrzuciliśmy ją do wody, tak jak Victoria i Yuki Louisa.
- No wie cie co?- zaśmiała się.
- My tylko słuchamy poleceń, o Pani.- uśmiechnąłem się.
- Hmm.. to może być niezła zabawa.- szepnęła, co ja usłyszałem.-
Rozkazuję wam mnie wyciągnąć.- posłuchaliśmy.- Teraz, muszę być sucha.
Proszę, Arashi nie używaj mocy wiatru.- zachowywała się jak dama.- Moi
poddani, macie na mnie dmuchać, rozumie się zjedźcie wpierw listek
mięty, bym nie śmierdziała.- uśmiechnęła się szyderczo.
Minęła godzina.
- No dalej, jestem jeszcze mokra.- nasze policzka były czerwone z owego
dmuchania. Nie mieliśmy sił. Po chwili wyczerpany spadłem na ziemię z
wysuniętym jęzorem.
- Nie obijać się tak!- lekko zdenerwowany zepchnąłem " hrabinę" do
jeziorka. Wskoczyłem tam też z czarnym wilkiem. Chlapaliśmy ją.
Zanurkowałem do wody, chciałem ją obejść od tyłu. Gdy wyskoczyłem,
niestety się obróciła i... przypadkowo się pocałowaliśmy, był to mały
cmok.
- Ojej, jjja...- zaczerwieniłem się- Prz..przepraszam...
- No em, heh to tylko był wypadek nic się nie stało. Nie zrobiłeś tego celowo.
- Wyjdźmy już, zrobiło się chłodno w wodzie.- zaproponował. Wyszliśmy.
- Wiecie, muszę iść. Mam ważną sprawę do zrobienia.
- Ja też, z jednej strony w jaskini trochę się zapadły kamienie i muszę je wyciągnąć.- Wszyscy się rozeszliśmy.
- Zakochany?- zapytał z głupim uśmieszkiem Louis, którego spotkałem
- Co ty opowiadasz?
- Widziałem to.- szturchał mnie.
- Przestań, jesteśmy przyjaciółmi.
- Safi i Harry też tak mówili...
- Dość! Ja na pewno i tak nie jestem w typie Morigan. Nie miałbym szans! Po za tym...
- Po za tym, co?- przerwał.- Podoba ci się?.
- Jest po prostu super wilczycą, ładna też jest, ale nie chodzi o
zakochanie się cz jakieś zauroczenie. Po prostu lubię ją. Więc nikomu
nie plotkuj, że niby się w niej zakochałem.
- Spokojnie. Rozumiem, przekonałeś mnie.
- Mam nadzieję. Tylko mam obawy co sobie ona o mnie pomyślała.
- Dlaczego?
- Chcę byśmy się traktowali jak przyjaciele.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz