Od Lili od razu pobiegłąm do Nimfadory.
- Cześć, nie przeszkadzam? – spytałam
- Nie, wejdź – odpowiedziała
- Słuchaj, nie będę brać udziału w bitwie.
- Czemu? – spytała zdziwiona. Przedstawiłam jej swoje argumenty i się zgodziła. Byłam jej wdzięczna.
- Może za mnie pójdą Yuki i Victoria? Zostanę z Riką i szczeniakami – zaproponowałam
- Dave i Louis nie będą zadowoleni…
- Wiem, ale macie za mało wojowników. Miejmy nadzieję, że członkowie
buntu nie dołączą do buntu, ale i tak przydadzą wam się. Są wbrew
pozorom bardzo zdolne – dodałam z uśmiechem.
- Wiem, ale… Dobra, przedyskutuję to jeszcze z nimi. A co z leczeniem rannych? – spytała
- Pomyślałam, że drobne obrażenia będą leczyć Lili i Arashi, a z
poważniejszymi niech wilki przychodzą do nas, żeby zbytnio nie
przeszkadzać. Co ty na to?
- Ok, dobry pomysł – powiedziała
- Dobra, idę się przygotować. Do zobaczenia! – krzyknęłam i pobiegłam do swojej jaskini.
Dwie godziny później zaatakowali.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz