Nie wiem, ile tak spadaliśmy w ciemnościach, nie potrafiłam określić
czasu. Nareszcie nastąpił upragniony moment. O dziwo, nie połamaliśmy
się uderzając o twardą, kamienną posadzkę.
- Co się stało? – spytał Arashi
- Na razie zastanawiam się, jak stąd wyjść. Arashi, White, możecie
sprawdzić, czy jest stąd jakieś wyjście? Zajmiemy się z Yuki
oświetleniem. – powiedziałam, a reszta pokiwała głowami. Yuki sprawiła,
że z posadzki wyrosły spore patyki. Podpaliłam je i po chwili komora
została rozświetlona nikłym blaskiem pochodni. Dopiero teraz
zorientowaliśmy się, jak jest wielka. Niebawem przyszly wilki.
- I co? – spytałam
- Z komory jest tylko jedno wyjście, proponuję się nim udać. –
powiedział White. Nie mając innego wyboru, zaczęliśmy iść tunelem.
- Długo jeszcze? – spytała znudzona Yuki po dziesięciu minutach monotonnej wędrówki.
- Nie mam pojęcia – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Wreszcie dotarliśmy
do oświetlonej (co nas bardzo zdziwiło) komory. Stał tam wilk, który
wyglądał na wpół obłąkanego. Spojrzał na nas dziko.
- Ha! Przyszliście mnie zatrzymać? Nie zatrzymacie zarazy! – powiedział śmiejąc się upiornie.
- Zarazy? To ty wywołałeś chorobę Claudii i Maxa? – spytałam już wściekła
- Zatrułem rośliny. Zwierzęta będą je jeść, i zostaną zarażone. Inne
wilki zjedzą roślinożerców i również zachorują, po czym zginą w
męczarniach. Nikt nie przeżyje! Nikt! Bo tylko ja znam odtrutkę! –
krzyczał
- Zaraz… to jest na to odtrutka? – spytałam zaciekawiona
- Yyy… no…
- Gadaj! Albo ty pierwszy zginiesz w męczarniach
- Phi! Nie boję się was!
- Ale założę się, że boisz się małej pchły, przeżerającej się od wewnątrz. – powiedziałam liżąc sobie łapę.
- Dobra… Macie odtrutkę i idźcie sobie! – krzyknął, po czym zniknął
- Rany, ty to jesteś przekonująca! – powiedział Arashi
- To fajnie, mamy odtrutkę, ale nie mamy jak stąd wyjść…- powiedziałam
<Ciąg dalszy nastąpi>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz