Powoli rozejrzałam się po szałasie. Była noc, Tibi i Shadow spali. Po
cichu wyszłam z szałasu i skierowałam się w stronę jaskini. Arashiego
nie było. Ściągnęłam z półki porcję antidotum i pospiesznie wypiłam.
Odstawiłam pustą buteleczkę i wyszłam z jaskini nie czyniąc żadnego
hałasu. Rozejrzałam się dookoła siebie. Nikogo. Zaczęłam biec w stronę
jeziorka. Przystanęłam i znów się rozejrzałam. Nie było widać pogoni.
Dopiero teraz się odprężyłam i wreszcie dotarłam do jeziorka. Położyłam
się na moim ulubionym głazie i zapatrzyłam się w wodę. Była szmaragdowa.
Nie wiem ile tak siedziałam, ale nagle zza drzew wyłonił się White.
Rozmawialiśmy. Opowiedzieliśmy swoje historie. Ogólnie było miło. Wtem
zza wodospadu wyłonił się Arashi.
- Co jest… - zaczęłam, ale urwałam, widząc miny tamtych. Pomyślałam, że z tego nie wyniknie nic dobrego.
- Mogę się przyłączyć? – spytał
- Jeśli musisz…. – odpowiedział White.
- O co Ci chodzi? Przecież nic Ci nie zrobiłem! – powiedział Arashi wyraźnie zdenerwowany
- Nie miałbyś nawet szans – prychnął White
- Chcesz się przekonać?
- Chcę – odpowiedział i ustawili się naprzeciwko siebie. Nie wytrzymałam.
- CO WY ROBICIE JELENIE?! - ryknęłam
- Nie widać? – spytali równocześnie i obrzucili siebie gniewnymi spojrzeniami.
- Jak tak bardzo chcecie się bić, walczcie za mną – powiedziałam
- CO?!
- Dokładnie to, co usłyszeliście. No, dalej – zachęcałam. Wymienili
spojrzenia – Więc jeśli jeszcze raz zobaczę, jeden do drugiego coś ma,
to pożałujecie. Będziecie już grzeczni?
- Tak… - odpowiedzieli posłusznie. Reszta nocy przeszła nam całkiem
miło, wilki już sobie nie dogryzały. Pływaliśmy, biegaliśmy, skakaliśmy
do wody. „Może oni zostaną przyjaciółmi?” – pomyślałam. W pewnym
momencie White powiedział:
<Kolego White, co powiedziałeś? =D)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz