sobota, 9 marca 2013

Od Morigan

Z krzaków wyłonili się Larry i Lisa. Minęli nas nie przerywając rozmowy. Uśmiechnęłam się, jednak Arashi nadal pozostał smutny.
- Nie powinieneś obwiniać się o śmierć Twoich rodziców. – powiedziałam
- Lilia też mi to mówiła.
- I dobrze! Nie możesz do końca życia pozostać nieszczęśliwy. Nie cofniesz czasu. Wiele wilków w tej watasze straciło wiele, jeśli nie wszystko. Jednak wszyscy żyją dalej. Nie możesz się poddać. – powiedziałam patrząc mu w oczy. Zauważyłam, że są niemal takie same jak moje.
- Dlaczego przejmujesz się cudzymi troskami? – spytał
- Ponieważ kiedyś ja też miałam ich pod dostatkiem – powiedziałam ze smutnym uśmiechem. Arashi w zamyśleniu pokiwał głową. Wtedy przybiegł Louis.
- Arashi, Morigan! Walka się zaczyna! – krzyknął podekscytowany.
- Mam nadzieję że jeszcze się spotkamy – powiedziałam do nich obojga, a oni odlecieli. Odprowadziłam Arashiego tęsknym wzrokiem. Pobiegłam w stronę miejsca, gdzie miałam czekać ze szczeniakami. Była to malutka polanka, wokół której Yuki i Claudia utworzyły swoimi mocami tak splątany gąszcz roślin, że można się było tam dostać tylko jednym, starannie ukrytym wejściem. Po 15 minutach Rose spytała:
- Mogę iść się napić?
- Acha, a przy okazji zupełnie przypadkiem pójdziesz na pole bitwy?
- Yyy…. Ale mnie naprawdę chce się pić – odpowiedziała zmieszana
- Więc wykop dziurę – poleciłam
- Co?
- Wykop dziurę – powtórzyłam. Rose posłuchała i przede mną powstała spora dziura.
- Max, możesz wypełnić to zagłębienie śniegiem? – spytałam
- Spróbuję –powiedział i po chwili dziura została wypełniona po brzegi. Zamieniłam się w smoka i zionęłam ogniem, śnieg się roztopił.
- Proszę, tylko pij szybko zanim wsiąknie – powiedziałam z uśmiechem. Rose wypiła wszystko. Okazało się, że reszta szczeniaków też chce pić, i powtarzaliśmy tę czynność tak długo, aż wszyscy zaspokoili pragnienie.
- To będzie ciężki dzień… - wyszeptałam do siebie.

Po dwóch godzinach przyszła zmęczona Nimfadora z radosnym uśmiechem na twarzy.
- Wygraliśmy! – oznajmiła, a jej szczeniaki rzuciły się na nią.
- Hurra!!! – krzyknęliśmy wszyscy.Za Nimfadorą weszła Neneke.
- Neneke! Nic Ci nie jest? – spytałam zmartwiona. Pokręciła głową.
- Jestem tylko zmęczona. Azog nie żyje, bitwa wygrana. Tata i mama znów są Alfami, wszystko wraca do normy. – powiedziała z uśmiechem.
- Mamo, mamo, opowiesz nam co się tam działo? Prosimy! – powiedziały wilczątka.
- Uff, zaczęło się od tego, że kiepsko nam szło… - zaczęła Nimfadora…

<Kto opowie nam co się tam działo?>



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz