To co usłyszałam od Lucasa bardzo mnie zaskoczyło. W pierwszym momencie chciałam na nich nakrzyczeć, bo to w końcu wataha ŚWIETLANYCH dusz, ale po namyśle zrezygnowałam z tego. Wszyscy patrzyli na mnie z lękiem, oprócz Arashiego który dalej paczył w ziemię.
- Jak... dlaczego?- zapytałam.
- To jakoś tak samo wyszło- zaczęli się usprawiedliwiać.
- Spokojnie, przecież nie musicie się mnie bać.- uspokoiłam ich. W tym momencie do jaskini wbiegł Dave. Nie był w najlepszym stanie.
- Kochanie? Co Ci jest?- zawołałam podbiegając do niego, w ostatnim momencie podeszłam, bo osunął mi się na łapy.
- Pomóżcie mi!- zawołałam, Arashi podbiegł i położyliśmy Dave'a. - To znowu ten wirus. Coś trzeba z tym zrobić.
- Trzeba znaleźć więcej odtrutki. Marigan idziesz ze mną?- zapytał, a ona pokiwała głową. Wyszli, a reszta też już zbierała się do odejścia.
- Jeszcze z wami pogadam! - zawołałam za nimi. Tymczasem Claudia weszła nieprzytomny Dave'owi na pysk. Zaśmiałam się i zciągnęłam ją stamtąd. Jakieś dwie godziny później, Dave się obudził. Miał takie same objawy choroby jak reszta. Kiedy zapadł zmrok wyszłam na dwór, by po prostu popatrzeć w gwiazdy i przemyśleć wszystko.
<Arashi, Morigan co się działo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz